WuWunio, Zamber - Pierwszy kawałek drogi tekst piosenki (lyrics)
[WuWunio, Zamber - Pierwszy kawałek drogi tekst piosenki lyrics]
Ósma na tarczy wszystko zgodnie z planem
Parkuje swoją furę podbijam pod klatke
Odpalam męskiego zaraz zejdzie Zamber
Słyszę klakson, daj mi chwilę bym się ogarnął
Nie byłem w wojsku, ale wiem ile ma to zająć
Olewam windę, schodami będzie szybciej
Mijam się z typkiem, nie znam go to dziwne
Piątka, żółwik, witam swego człowieka
Dopale tylko szluga i już możemy jechać
Zamber mówi "orient" i japy zamknięte
Gdy schodził na dół minął się z delikwentem
Jak dla nas co najmniej podejrzany
Listonosz z rentą, chodź go przetyramy
Jest tu nowy nie ma szczęścia do zmiany
Potrzebny nam hajs cudzych listów nie czytamy
On jest kawalerem, ja go żenię z kosą
Łączą się w całość jak piątek z sobotą
Wyłapując pare cepów osuwa się na dół
Wyłączam go szybciej niż Gadu Gadu
Ale kurwa lipa, odjebałeś przypał
Musiałeś mi uśpić na klatce typa?
Krew na podłodze, wdepnąłeś w śledzione
Weź no teraz to sprzątnij ziomek
Już go sprzątnąłem, drugi raz się nie da
Dawaj ziom mopa, umyć podłoge trzeba
Nie dygaj młody, ja umyje schody
Ty skocz po dywan i problem z głowy
Słuchaj przyjacielu, mam tylko linoleum
Zostało po babci z czasów PRLu
Chcesz to przyniosę zawiniemy go jak tortille
Potem do bagażnika niczym prawdziwy kiler
Kilerów dwóch, jak już na dole stoi wóz
Schodzę na dół rozglądam się
Nikt nie idzie luz
Podbiegamy do fury, otwieram bagażnik
Pakujemy go jak hot doga do mikrofalki
Silnik jeszcze nie wystygł
Jak trup jeszcze ciepły
Zaczynamy wyścig, Ty prowadzisz
Bo jestem niedzisiejszy
Określmy cel, bo już się zmienił przecież
Na zaśkę kupiłem szpadel zakopiemy go w lesie
Chuj z lasem czas ruszać w trasę
Zegar tyka my musimy być przed czasem
Jurij na granicy nie może na nas czekać
Jeszcze go zakopiemy, przyrzekam
Prowadź hołek, pomóż wybrać droge
By jak najszybciej dojechać do Korczowej
Najkrótsza czy najszybsza odwieczny dylemat
Z GPSem źle, ale gorzej jak go nie ma
Ruszamy w trase, a z nami listonosz
Na gape w bagażniku trzeci pasażer Nostromo
Wdepnij jegomość prędkość łorpową
Dwie paki na tarczy psy nas nie dogonią
Nas nie dogoniet właśnie leci w radio
Kilometry lecą my kiwamy bańką
Zbastuj woźnica bo już granica
Lepiej przygotuj glajd do podbicia
Stres, ja mam dres, Zamber też
Celnik podbija i pyta co jest?
Przypał on chwile wcześniej posypał
Szczerzymy ząbki jak sie kapnie to lipa
Menda patrzy krzywo, a pyta sie prosto
Gdzie jedziecie? Na finał po mistrzostwo!
Tamten niedowierza myśli że piłke wkręcam
Jedziemy rok wcześniej aby zająć miejsca
Panie my na euro wykrzykuje dumnie
Koleś patrzy na mnie jakbym był półkurwiem
Potem do bagażnika łeb wsadzać chce
Co pan tam ma? linoleum wieze
Szok, zapomniałem pozbyć sie w zwłok
Powiną nas kurwa na więcej niż rok
Szybko WuWu trzeba spierdalać stąd
Wciskaj gaz do dechy niech zacznie sie zło
Zacisnąłbym zęby lecz już mam zaciśnięte
Bo mefedron mi wykrzywia moją wredną gębe
Zapnij pasy kolego, czas na Carmageddon
Co ma być to będzie, nie cofniemy tego
Luźna guma ze stresem zbastuj
W lesie jest idealne miejsce
Na ukrycie pojazdu
Tam był postój na szczocha podczas wyjazdu
Ale w podstawówce bo nie byłem w gimnazjum
W sumie dobry pomysł, bo mnie ciśnie lanie
Nadprogramowy postój, nie było tego w planie
Stoimy w krzakach odlewam się na liście
Nie ma bunkrów, ale też jest zajebiście
Staje, ściągam spodnie, łapie sie za chuj
Nagle dwie kurwy wysypują sie z krzaków
Z wielkim bólem serca odpycham je od laski
Nie podaje bo nie wiem czy starczy nam kaski
Ogarnij koleżankę i pakuj sie dziewczyno
Marcino Latino bierze was na wynos
Ja z ziomkiem naćpani, dwie kurwy na bani
Trup w bagażniku, przez pałami uciekamy
Zajebany mułem ale pamiętam dokąd jade
Jurij ma dla nas towar, my jedziemy z sianem
Hołek każe skręcać, prowadzi po wertepach
Pewnie Kubicy też tak kazałeś jechać
Dwa kilometry po drogach bardzo kiepskich
Ale w końcu dobiliśmy do final destynejszyn
Jurij puścił strzałke znaczy zaraz będzie
Nie marnujmy czasu zajebmy po kresce
Wtem z bagażnika dobiega trendy dzwonek
Otwieram bagażnik, co jest grane kurwa
Listonosz troche śmierdzi to jego komórka
Odbieram "Halo tato
Wpadniesz do nas na szamke"
Odjebałem ci starego więc raczej nie wpadnie
Wtem wpada Juriji z przenośną lodówka
Rąsia, rąsia rozliczamy sie gotówką
W środku dwie wątroby
Nówki Sztuki jeszcze ciepłe
Nie pytam skąd je wziął ufamy se na gębe
Jedna wątroba dla mnie, druga jest dla ziomka
Obaj mamy marskość, a chcemy doić co dnia
Trzeba je przeszczepić, to sie ogarnie
Jedziemy do ziomka, który prowadzi masarnie