Człowień, Irmina - Szczęściarz tekst piosenki (lyrics)

[Człowień, Irmina - Szczęściarz tekst piosenki lyrics]

Dzień przed maturą to wróciłem
Z melanżu na deskach
I bez aranżu nie widziałem się
Tam ziomuś na testach miałem ból głowy
Odrobimy zestaw wielkich haseł
Że coś tam że nie tak przegiąłeś Błażej!
Wstałem rano rześki i choć bolały mnie plecy
To pojechałem na ten ciężki przegląd wiedzy
Złapałem ziomka
Który wiesz coś tam czytał wtedy
Mówię: "pokaż to"
I przeczytałem rozdział pierwszy
I może to jest głupie w tym momencie
Ale "Kwiatki Franciszka"
To mi weszły konkretnie wszedłem pierwszy
Wylosowałem temat szczęście dokładnie to
Co przeczytałem chwilkę wcześniej
Odpowiedziałem i wyszedłem, krzyknąłem dzięki
Do typa, któremu wyrwałem książkę z ręki
Cztery lata miał ze mną w liceum presje
Dzisiaj to jedyny ksiądz


Który ma u mnie respekt

Nie ma co czekać
To siedzi gdzieś w nas samych
Wyciągnij ręce zamiast leżeć na wznak
Chcemy mieć szczęście by móc
Je brać garściami
Choć częściej pech nam się przykleja do dna

Mów mi szczęściarz, choć nie wygrałem nic
Nigdy
Były zdrapki, naklejki, występy, czipsy
Nawet sms'a mi nie odesłali z pytaniem
Czy bym nie chciał za
Hajs odpowiedzieć na nie
Niefart mnie dopada przy sprzętach różnych
Z gwarancji nie odesłali mi MP3'ki
Dotykam, psuje się, nie moja wina pardon
Nawet jakbyś zapakował to w tytan z klamrą
Szczęście mnie dotyka ale nie namacalnie
Szukam losu ale wiem, że nie trafie w bańkę
Mam sposób i to wygląda dość realnie
Kupie nowy samochód, może mi nie padnie
Nie narzekam, to tylko jest materia, chwila
Jedenasty rok, rapowania mi mija
Jedenasty szok, urodziny syna
Dwa Tysiące Jedenaście, jedenasta płyta

Nie ma co czekać
To siedzi gdzieś w nas samych
Wyciągnij ręce zamiast leżeć na wznak
Chcemy mieć szczęście by móc
Je brać garściami
Choć częściej pech nam się przykleja
Do dnaCzłowień bez nerwów
To się powtarza jak w co
Drugim horrorze tych 5 studentów
Symetria odwróć zdanie to nie słowo a prestiż
A prestiż to nie słowo zdanie odwróć symetria
Czas leci i coś myśli o nas
Nie to my myślimy o nim bo
Nie skończy się jak każdy romans
Słońce, księżyc, wiatr i cisza
Teraz odwróć moje wersy i co lipa
Nie pasują do siebie to po części fikcja
Artyści w Polsce to agenci matrixa
Zło i dobro Człowień jak
W Batmanie dwie twarze
Ale mam więcej kibiców niż lokalni piłkarze
I nawet jeśli jakieś twarze
Patrzą krzywym wzrokiem
To po drugiej stronie lustra
Uśmiechają się do mnie

Więc może wreszcie czas odwrócić wszystko
I spojrzeć tam na tą drugą stronę
I nawet jeśli tam czeka nieznane
To może właśnie ona jest ideałem
I nawet jeśli my jesteśmy fikcją
A ktoś kieruje tym zmyślonym światem
To zrobił to z niezwykłą precyzją
Ja gram swoje w tle jestem tym kim chciałem

Zapytaj mnie czy karma się sprawdza
Kiedy myślałem
Że latam tuliła mnie grawitacja
Gubiła nawigacja mnie gdy droga prosta
Łudziłem się, że wrócę po mostach
Spalonych jak ostatnio ziomy po jointach
Weź obczaj, mam apetyt na sukces
Klęska to zakąska
Gdy padnie jak głodna hiena
A to co mnie boli, spali mnie jak himera
Teraz graj, daj mi czas by się przekonać
Że ilość farta w życiu jest ograniczona
Na maksa to wrasta się w powłokach miasta
Jak śmierć budzi stres jak szarańcza śmierć
I narasta gdzieś w każdym z
Nas jak nawijam im bardziej
Staram się to ukryć tym bardziej to widać
Co trzyma nam ręce by nie wcisnąć spustu
Ile jeszcze muszę oddać by wyjść na plus tu

Więc może wreszcie czas odwrócić wszystko
I spojrzeć tam na tą drugą stronę
I nawet jeśli tam czeka nieznane
To może właśnie ona jest ideałem
I nawet jeśli my jesteśmy fikcją
A ktoś kieruje tym zmyślonym światem
To zrobił to z niezwykłą precyzją
Ja gram swoje w tle jestem tym kim chciałem

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować