ejmatt - Dwukropek w parze z c tekst piosenki (lyrics)
[ejmatt - Dwukropek w parze z c tekst piosenki lyrics]
Szczał i defekował w żyćko
Bo nie raz już tak nad wyraz
Dało poznać że jest dziwką
I mi mówiła, mówił - czy mówiło, nie wiem
Ale pewne, że to wszystko planowano tu od 9-1
Ty kurwa nie wiesz nic
A rękami oplatać chcesz
Mą szyję kiedy z Ciebie
Kpi głowa pełna zadrapań, wiesz
To nie o to b, że szukam kurwa kogoś
Wręcz się wzbraniam przed rozmową
Wiem że po niej czuć po stokroć wstręt
Pojebaniec? niezrównoważenie?
Przecież czasem tylko w szale
Szukam czegoś, co potem rozjebie
Tu powgniatałem
A na tamtej ścianie krew jest
Jebany ambiwalent z ego w
Chuj większym niż Essien
Jak przypierdolić mam to na pałę jak Essien
By słyszeć te abstrakcję że wy
Wiecznie w stylu weź się
Jestem dorodny ale nie na tyle żebym
Wiesz żebym pakował
Sobie w odbyt sam jak coby double piękny seks
Za przyjaciół mam używki
Narkotyki, moją brodę
Każdy bit na którym lecę
Nie pierdolę waszej szkoły
Ja jestem dyrektorem jej i możesz to
Traktować jako kurwa pierwszą lekcję
Kolejne gówno o tym że mi kurwa źle
Przecież wcale takich losów sam
Nie piszę sobie wiecznie
To pojebane, wszak to kurwa niedorzeczne
Ale idę kurwa dalej w to bo
Jak nie idę - bezdech
Prawda jest taka że się skułem znowu w pizdę
Bo inaczej ani myślę
Kurwa bazgrać ani myśleć
Ani wyjść gdzieś nigdzie
Mati dziś nie przyjdzie
Mati dziś się wyćpie a ty
Bij się z żyćkiem ej
Poprawiam chwyt, nie wyjdziesz
Tak fortunie mówię co noc
Z tym że nic się zbyt nie zmieniło
A skoro tak się nic nie wytniesz
To ci całą prawdę sypię solo
W piździe wydźwięk
Ponoć wyłączono tryb gdzie nic nie
Kurwa robię tutaj z sobą
Ale styl bez ciśnień
I nie każ mi znów srogo kurwa bić się w cyce
Bo robiłem nałogowo to i brzydkie życie mam
Nara tobie z tych na miskę
Ciągle budują mi ściany
A ja gzyms za gzymsem, pokonuję jak Assasin
Badam szczyt za szczytem
Po czym leże rozjebany
Co by wyjść na pizdę - hej, nara
Mówią mi kurwa, ogarnij pizdę
A ja se tu fruwam i fruwam i
Co druga opinia a właściwie wszystkie
- się wczuwam zbyt
Jak mówi co druga osoba że typie
Wyrządziłem kurwa od chuja krzywd
Zaczynam się tak niepotrzebnie tu znów
Produkować i odkurwia mi!
(Yyy mati wiesz jak generalnie to mnie masz
Ja to na twoim oo nie nie
Ja to na twoim o kurwa
Panie ja to na twoim to o jejku jejku
Ja to na twoim miejscu bym kurwa
Mówię Ci kurwa yyy no, kurwa
No rozumiesz nie? no
A tak to jesteś pizda nie)
Nie wiem ile już lat mi życzą
Bym w końcu kurwa ogarnął łeb
I gówno wiedząc co trzy sześć pięć
Chcą wciąż rysować mi dzień za dniem
Wypierdalaj, bo twoje kreski mi z powiek sen
Spędzają nadal jak zastanawiam się
Skąd taką prawdę wiesz
Gówno potrafisz i gówno zrobiłeś
A tyle co masz to ogarnę do jutra
W takim wypadku wiesz nawet przez
Chwilę bym nie myślał
Co ci poradzę, no kurwa
Odjebałem tyle że typie chciałbyś się huśtać
Dziś mówię co widzę, jak było
I ile oddałem no kurwa w mych ustach
(No ja nie wiem, nie wiem
Gdybym ja to wiedział a no nie wiem
Dla mnie to trochę takie ja nie wiem
Ja słyszałem dzisiaj tego yyy no
Jak on się tam nazywał
No nie, nie, nie pamiętam ale ten to dopiero
Kurwa no ziomek no a to takie jest nie wiem
Ja to wyłańczam ja to zaraz wyłańczam
Yeem ja to wyłańczam
I se włańczę, włańczę se coś innego
Nie wiem, na przykład, nie wiem no
Tego tam co z tymi braćmi tam popierdolec?
Nie wiem, jakoś tam kurwa no
Jak ja jego włączę to ja kurwa taki mam wipe
Ojej, aż mnie szczęka boli nie)
Życie ofermo nie jest dla
Pizdy takiej jak Mati
No widzisz? ty mówiąc inaczej
Protezo mężczyzny
Biorę manatki, biorę łby (nara)
Nie wiem dlaczego
Bo nie znam przyczyny - no idk
Wiesz dobrze dlaczego nie było
Widoków na cudy, my
Dziś jak, gdyby nigdy nic znowu to
Składam jak Wigry #prztyk
Nie zabiję mnie nigdy nic
Więc jakby nie stało się nigdy nic, nie
Nienawidzę rad szarych myszy
Zatem ciepłe kluchy racze zimnym prysznicem
A ty kurwo co ledwo dyszysz
No rób se flotę i trzym ten tyj w cipie!
(Tej no ziomeczku, no kurwa
No nie oszukując się kurwa
To jesteś trochę pizda nie
Wiesz o co mi kurwa chodzi
Bo to nie nie ma tak że pyk
Pyk, pyk, pyk z tym hajsem, co ty pierdolisz
Bo kurwa jak kurwa co kurwa?
Jak ja bym był kurwa na twoim kurwa miejscu
Ja pierdolę ty kurwa jesteś tak chujowy)
Jak piję to piwo to dobrze wam widzieć
Że jedyne te które warze tu sam
A jak już je piję, to nim się najebie
Bo jebane koni ma kurwa w chuj! (Bimber)
To co możesz wiedzieć jak robię pod
Siebie w chuj mój smak
Dla każdego inne mam ale dla Ciebie
Ciebie i Ciebie mam kurwa truciznę!
Odpulaj pojebie i tobie też
Radzę - dziewczyno z
Sąsiedztwa, bo co mi po twoim gadaniu
Jak nie wiem jaki światopogląd masz
I w ogóle nie chce i proszę
Już Ciebie bym nie musiał przestać
Nie mówcie mi więcej co będzie najlepsze
Mnie jebie wasz ogląd spraw
Co bym nie zrobił, kurwa nigdy tu nie wejdę
Nie bez powodu słyszysz
Kurwa drugie faithless
Jak chcesz dowodów mogę zdradzić Ci tu rąbek
Tajemnicy mej po której, gwarantuję ci
Usiądziesz
Boli mnie szczęka i zostawmy to jak jest
Bo nie przytuliłem lepa
Kurwa siedziałem tu sam
Nie chodzi wcale o to dzisiaj
Co by żalić mnie było raczej
Ci tłumaczę czemu być chciałem tu sam
Ale na sto pro, nic nie zrobiłbym inaczej i
Się raczę jak jedwabnie dzwoni teraz
W uszach wokal mi
Myślę że spoko i czaicie sytuację
A jak nie to wam wyjaśnię
Się możemy nawet spotkać dziś
I nie przystaję ale kontroluję fazę
Robię rzeczy które żaden z was nie
Stworzył nawet w bani se
Jak wypierdalam, to zostawiam was z obrazem
Każdego jednego łaka, co by chciał
By to był Mati ej, ej
Nie przejdziemy tego razem bo skumałem
To już z czasem że jak sam se nie
To już żadni też ci nie pomogą
Inni ludzie raczej dadzą radę
Taką że najsampierw musiał byś
Się kurwa zabić ej
A te myśli są jak tatuaże żeby unicestwić
Je to trzeba w pizdę cierpieć
Przestań pierdolić że jak chciałbym
Dałbym radę tu potrzeba czegoś dużo więcej
By obudzić bestię już nagrałem tego tyle
Z żalem wersy gdzie nagminnie
Prawię że was nie rozumiem wciąż
Nie było przemyślane to, nic nie planowałem
A że masz mnie za takiego jak
Jak ja - to moja broń
Nie potrzebna jest mi wena
Dawno żyję rapem kurwa
I to nie to co Ci mówił Rychu
Ta głucha noc, to dopiero druga, siema
Cztery ściany, energetyki i krzyki
Znów po cichu, ej, ej
Nie potrzebna jest mi scena
Kiedy widzisz mnie z daleka w tłumie
Wiedząc, iż to ja rzucasz mi propsy
Dobre słowo i nie trzeba dużo czasu czekać
Na to byś powiedział "tylko Matt"
Dlatego nigdy nic nie zrobił bym inaczej
Każdą akcję mam na blachę zaraz
Ci namaże Jacek Gmoch
Bank informacji, wypełniają
Znam na pamięć już i chcesz to Ci pokaże to
Wszystko - tylko chodź
Trzymam rękę znów na pulsie choć
Kardiolog ze mnie żaden
O człowieczych sercach wszystko wiem
I szybko nie
Dam sie znów zrobić tu na szaro
Nie tym razem
Spoko story ale sorry przecież mi
Nie jest wszystko jedno, nie
Nie mam Ci za złe nic
Dojrzałem ale stale w czymś cię szukam
A nie chciałem, już poznałem luz i lubię go
Cie przez przypadek odmieniłem
Przez przypadek
W szale smutku i radości już dmuchałem
W grunt i w sumie to w sumie to życie
Wyceniane jak te gruszki co
Je w czapce miałem
Myśląc wtedy - kurwa to nie przejdzie
Było bez Ciebie, czyli ja minus twe smutki
Bo te własne pojawiły się -
Równo z twoim odejściem
I może wtedy wręcz musiałem dać Ci dalej iść
Na stałe
Nie na całe trzy miesiące gdzie ja miałem iść
I może wtedy wręcz sam Cie
Nie zatrzymałem gdy mówiłaś
Tak bez wrażeń że nam dalej to jest dane nic
I może wtedy się po prostu obesrałem
Wyjebane w rymowanie fest ja
Zdejmuję blokadę już
Za moje grzechy pozwól sobie sam zapłacę
Choć poznanie Cię jest dalej
Kategoryzowanie pod cud
Dwa lata w pizdę, powiedziałem wygrane
Bowiem jaka była prawda i na
Stałe mogę przestać lecz
Tobie zapewne śmignęły miodem polane
Ale to nie nie moja bajka więc
Dla mnie możesz przegrać też
Pierwszy się pojawię z dłonią skarbie
I ta prawda to jest taka że
Cie nie potrafię przestać chcieć
Ciągle spadam, nawet gdy najwyżej wdrapię się
I łapię się wciąż na tym
Chcę Ci opowiadać dzień za dniem
Adekwatnie do wszystkiego adnotacje mam
I wybacz arogancję
Ja nie wierzę nadal że nasz bieg
Się delikatnie mówiąc wypierdolił z
Butem z nami
Że przez przypadek zabrał ciebie
Gdzieś tam hen
Gdzie moje akcję zbyt wydatnie nie działają
Ani nie nachalnie grają, za tą są na zawsze
Nie znasz mnie?
Za pewne rzucił bym to wszystko
W kąt i żwawo pognał
Lecz już sytuację, pożar gasić
Zobacz wiesz jak jest
Gdyby kiedyś mózg napotkał sytuację
Że Cie trafię
I naprawdę zobacz mała też tak chcesz
Pewnie rzucił bym co robię i tym
Razem znów połowę jebnął świata
I do Ciebie nawiał, wiesz jak jest
Się przyzwyczajam, w sumie zawsze lekko
Łatwa sytuacja to nie nowa dla mnie
Kiedy leżę gdzieś na dnie
Bo zamiast wierzyć i nie poddać się
To wolę kurwa poddać się nie wierząc
No i generalnie przestać biec
Prawda jest taka że jak żegnam się
To nadal mógłbym mówić dużo więcej
Ale na nic więcej nie stać mnie i
To wraca kurwa średnio co niedziela
Kiedy jestem w punkcie wyjścia
Mówiąc że nie wierze w serca tembr