Pokój z Widokiem na Wojnę, ZIP Skład - Gnieciesz tekst piosenki (lyrics)
[Pokój z Widokiem na Wojnę, ZIP Skład - Gnieciesz tekst piosenki lyrics]
Które wykonujesz z pasją
I masz o tym pojęcie
Równa się to z satysfakcją
Jarają się tym one, ich mencie
Bo jest miazgą
Masz takie pierdolnięcie o jakim inni marzą
Moc jest z tobą, moc jest w tobie
Wszelkie ograniczenia, człowiek
Są w twojej głowie wszystkie na raz znikną
Kiedy uświadomisz sobie
Że masz wpływ na rzeczywistość
A nie tylko jesteś sobą
Odmawiam sobie przyjemności, gdy czuję
Że muszę
Nie dotyczy mnie pościg dla tanich sztuczek
Bo kto pyta, nie błądzi
A kto leci też po łokci
Odstawiam na bok balecik, nie dotykam
Bo korci
Czasem, by się wnieść, trzeba zejść na ziemię
Złapać grunt i się odbić ponad przestrzeń
Leć dzieciaku, obudź to co w tobie drzemie
Bo wszystko w koło to tylko oka mgnienie
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Jedziesz przeszkody gnieciesz
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Masz swój cel i go zdobędziesz
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Jedziesz przeszkody gnieciesz
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Przecież masz swój cel i go zdobędziesz
Ten co wkręca się wywłoce
Ten potem jest uśmiechnięty
A uśmiechnięty jest jak cel jest osiągnięty
To piękny moment jak
Człowiek czuje spełnienie
A jak osiągnie ten cel
To wypełnia przeznaczenie
Każdy z nas wybiera swój etap życiowy
Jeden starcza zwykły, innym luksusowy
Pędzisz swoją drogą w kierunku przeznaczenia
Kłody pod nogami, pomyśl, że ich wcale nie ma
Wyjmij buty, związaj, co trzymają cię w mroku
Skrusz cement, rusz się, weź przyspiesz kroku
Ile mamy tych patentów? Przestań
Co doprowadzą nas gdzie
Tylko wyobraźnia sięga
Też lubię powspominać stare czasy
Ale koncetruję na przyszłości, energii
Zapasy
Nie pijmy za błędy i straty, daj spokój
Toast za rozwój, zdrowie i pokój
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Jedziesz przeszkody gnieciesz
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Masz swój cel i go zdobędziesz
Jedziesz, jedziesz, jedziesz
Napotkane przeszkody gnieciesz
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Przecież masz swój cel i go zdobędziesz
Jebać kurwy dociekliwe
Bo nazywają mnie chamem
Skurwysynom na pohybel
Życie stawiam na szalę
Nie poucinasz mi skrzydeł
Polecę jak Dedal z Ikarem
Zostawiam w tyle mordy chciwe i lecę dalej
Fru, fru, do utraty tchu
Niczym buch w stronę chmur
Obróć w puch każdą
Pierdol nurt, jebać hurt, jedna miłość
Jeden klub
W sercu duch, nie ma stój jak was dwóch
Leć, leć tylko na wyżyny
W życiu liczą się słowa przekłute na czyny
Nie żyj wiecznie poczuciem winy
Dbaj o swoje zdrowie i swojej rodziny
Ziomek, sztuką jest przetrzymać gorszy moment
Po upadku wstać i udostępnić abonent
Załamki nerwowe
Zapaści finansowe są chwilowe
Zaciśnij zęby i podnieś głowę
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Jedziesz przeszkody gnieciesz
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Masz swój cel i go zdobędziesz
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Jedziesz przeszkody gnieciesz
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Przecież masz swój cel i go zdobędziesz
Jak coś sobie uroję, to jest koniec
Projekt jest w drodze
W głowie słowem się bawię
Potem przelewam to na papier
Zanim złapię wiatr w żagle
Określam cel do osiągnięcia
Nie pozostaje wtedy nic oprócz zacięcia
Jeśli wciąż na bosaka, to śmigaj w ostrogach
Czasem akcja jest taka
Że wolałbyś się schować
Z szacunkiem do siebie i z pewnym dystansem
Wierz, że możesz wszystko
A przynajmniej masz szansę
Jest szansa, to jedyna z życia cudów
Zamotany kłopotami nie rób głupot z nudów
Lecisz, albo stój, co rozwinie się bez echa
Strachu nie ma, ale czas ucieka
Wiesz czego chcesz i jesteś wiarygodny
To nie czas na sentymenty, a nie na to
By być skromny
Nie ma co se oczu mydlić, jesteś świadomy
Mówiąc prosto, kończąc projekt
Twoje akcje rosną
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Jedziesz przeszkody gnieciesz
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Masz swój cel i go zdobędziesz
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Jedziesz przeszkody gnieciesz
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, jedziesz
Przecież masz swój cel i go zdobędziesz
Zerknij sobie kiedyś w dziurę
Od dużego klucza
Nie mieści ci się łeb, to, kurwa, od Francuza
Lepszy świat widzisz tam, macham, ja
Hayabusa
Zapraszam cię od lat, a ty strugasz intruza
Leć, leć w stronę słońca
Z tej perspektywy jaśniej wszystko wygląda
Uważaj na swój młodzieńczy polot
By nie był to dla ciebie za daleki odlot
Nieważne w jakiej dziedzinie
Jesteś specjalistą
Wiesz ile energii można odebrać za pracę
Niestety, rzadko przekłada się
Grając czystką
Poświęcony czas na odbieraną gażę
Takie sytuacje budzą w Polakach frustrację
Tracisz koncentrację i masz
Zjazd na emigrację
Wybierasz libację, nie licz na rewelację
Tylko zjebane układy i rodzinne relacje