Słoń - Hip hop tekst piosenki (lyrics)
Wojciech Zawadzki
[Słoń - Hip hop tekst piosenki lyrics]
I tak teraz nadchodzę
Monstrualny biorę w ryzy tych, co przyszli
Nienawidzisz mnie, bo ja wciąż krytykuję
Ale spójrz
To ja gadam, fałsz odpada, robię to dobrze
Jak rytmiczne gadulstwo czułem się
Jak wniebowzięty
To było w czasach
Kiedy rap nie kojarzył się z lansem
A z głośników jamnika nie
Schodził Peja i Iceman
Dzisiaj kasety to skansen
A kiedyś były modne
Pamiętam jak Da Blaze wzięli
Swój pierwszy oddech
Pierwsze szerokie spodnie
Tak to wyglądało wtedy
Killaz Group, PDG, walkman zajeżdżał kasety
I choć nie pochodzę z biedy
To nigdy moich starych
Nie było stać na oryginalne Nike i lenary
3 rozmiary za duże jeansy podejrzanych firm
Każdy z nas miał wtedy w
Głowie bardzo podobny film
To poznański styl
Kilka chwil z życia dzieciaka
Co piątek Eskulap, piliśmy jabole po krzakach
Cały parkiet skakał, znaliśmy każdy tekst
Katowaliśmy mixy, które wydał DJ Decks
Trochę Później PWS uderzyli w łeb jak kastet
A wszyscy fani Aifam czekali
Na "Mrok Nad Miastem"
Beat Squad wydał taśmę, klasyczne brzmienie
Piszczał
Pierwszy freestyle, z gwinta wychylana czysta
W telewizyjnych listach, nie było hip hopu
Byliśmy alternatywą, jebać to co myśli ogół
U progu wieku miałem, więcej samozaparcia
Niż talentu do farb, albo kondycji do tańca
Hip hop jak szarańcza
Wdarł się na polski grunt
To, wyczucie rytmu, kilka słów
Granie bez nut to nie młodzieżowy bunt
To było znacznie większe
Produkcje Larwy i Miksera w
Studiu "Na piętrze"
To były moje pierwsze kroki, synu skumaj
Że póki my żyjemy to ten hip hop nie umarł
To jest hip hop, ulepieni z tej samej gliny
Majk w dłoniach dymi
Słowa zamieniamy w czyny
Skratche, bity, rymy, parkiety i farba
Walczymy o to żeby ta idea nie umarła
Słychać nas stąd aż po Mexican Border
Nadzieram mordę
Każdy wers dla łaków jest lirycznym mordem
Wjeżdżamy jak Cortes
Dzisiaj spłonie twój Wigwam
Napierdalamy szyfrem, nasze tracki to Enigma
Rap dla mnie to bitwa, mam bity i majk
Klipy i vibe, przy tym gównie skrzypi ci kark
Graffiti art, zajarani hip hopową sprawą
A ty, otwórz oczy, nie bądź ślepy jak prawo
Brachol kupował kasety
Przepierdalał cały hajs
Na baletach królowała wtedy MC Lyte
"Judgement Night"
Rozjebał mnie Onyx i Biohazard
Chwilę potem usłyszałem Kid Frost'a
- "La Raza" chodziłem na bazar i do
Sklepów w centrum Jeżyc
Nie istniały takie zwroty
Jak "propsy" i "hejterzy"
Trzeba to samemu przeżyć i mam wrażenie
Że teraz
Ta zażyłość i wspólnota między ludźmi umiera
Wtedy poznałem Shellera
Pamiętam po raz pierwszy
Pod instrumental "Emiratów" pizgaliśmy wersy
I wierz, że zanim w TV lecieli Blokersi
To hip hop nas napędzał
Jak serce bijące w piersi
Fanatycy wierszy, szczony na mikrofonach
Mój człowiek Ry23 wbił na mapę Czerwonak
Nikt nie był ponad nikim
Rap dla wąskiego kręgu
Wszystkie szczony na zeszytach robił
Orła Wu Tangu dzisiaj trzymam majk w ręku
Pod sceną wuchta wiary
Opary, wódy i canny, kluby i bramy
To o nich i dla nich, hip hop naszym ojcem
Prosty hołd oddany tym
Którzy robią go w Polsce