Słoń - Najgorszy Przyjaciel Człowieka tekst piosenki (lyrics)

Wojciech Zawadzki

[Słoń - Najgorszy Przyjaciel Człowieka tekst piosenki lyrics]

Znamy się już od pierwszego momentu
Kiedy z matczynych odmętów cię
Wyciągną na światło
Narodziny są jak wyrwanie ze snu
A w twym małym sercu rusza nerwowe staccato
Będę z tobą aż po kres twych dni
Będę dzielić z tobą stres i łzy
Jestem twoim cieniem ukrytym w ciele
I dzielę z tobą życie nawet jeśli śpisz
Gdy idziesz na strych lub
Do piwnicy schodzisz
I przypominasz sobie nagle
Wszystkie filmy grozy
Gdy trzeszczą stare schody i
Wokół nic nie widać
Ja z uśmiechem wariata na
Wskroś cię przeszywam
Umiem skręcić jelita, robię to na pełen etat
Najmniejsze pęknięcie w tobie potrafię
Zamienić w przepaść
Mówią, że mam wielkie oczy jak głosi legenda


Musiałbyś zobaczyć swoje
Gdy idziesz w nocy przez cmentarz
Jestem w umyśle dziecka i sercu starca
Nie zliczysz moich imion
Na dziesięciu palcach
Będę do krańca twych dni się tobą karmić
Aż rodzina wsadzi ci do ust obol zmarłych

Nim otuli cię czarny piach
Towarzyszę ci na jawie i snach
Moją bladą twarz i imię znasz
S T R A C H - strach
Nim otuli cię czarny piach
Towarzyszę ci na jawie i snach
Moją bladą twarz i imię znasz
S T R A C H - strach

Jestem głosem natury, walką o przetrwanie
I widzisz mnie w obcych twarzach
Które mijasz w ciemnej bramie
Patrzysz mi prosto w oczy
Gdy stoisz nad przepaścią
Jestem latarnią wokół której owija się auto
Pamiętasz lato i pływanie w jeziorze?
Dziwny dyskomfort
Kiedy wpływasz na głęboką wodę
Coś cię może przecież nagle złapać za kostkę
I wciągnąć na dno
Gdy będziesz miotać się na oślep
O nocnej porze idę z tobą przez park
Dreszcz przeszywa kark
Bo z krzaków dobiega trzask
To miejsce jest bez lamp, bez ludzi
Bez kamer podnoszę ci tętno
Gdy oglądasz się przez ramię
Gdy siedzisz sam w chacie
I nagle podłoga skrzypi
Instynkt karze ci zapalić światło
I wyciszyć TV gdy nasłuchując, milczysz
Ja wyciągam swe macki
Zmieniając się w niepokój
Że ktoś na ciebie patrzy

Nim otuli cię czarny piach
Towarzyszę ci na jawie i snach
Moją bladą twarz i imię znasz
S T R A C H - strach
Nim otuli cię czarny piach
Towarzyszę ci na jawie i snach
Moją bladą twarz i imię znasz
S T R A C H - strach

Czasem nawet w środku nocy umysł otuli cień
I do objęć Morfeusza wkrada się ponury sen
Wierzgasz na łóżku, byleby obudzić się
Tak jak ćma w szklance stojącej do góry dnem
Niczym głodny sęp krążę nad twym jestestwem
Mój cel to ostrzeganie
Cię przed niebezpieczeństwem
I jak kleszcz chłepczę noce
Kiedy budzisz się z krzykiem
Uwiłem sobie gniazdko w
Ciemnym miejscu psyche
Na świecie żyje ludzkość, nie ma potwórów
Pod łóżkiem nie siedzi monstrum
Rodem z folkloru
W półmroku nie czai się na ciebie Wendigo
A typ w parku z siekierą
W spodniach nie jest strzygą
Strach to ogniwo, które pomaga ci przetrwać
Choć czasem wychodzi z niego zwykły szyderca
Jest z tobą od dziecka do chwili jak zdychasz
I mimo że najgorsza to łączy was przyjaźń

Nim otuli cię czarny piach
Towarzyszę ci na jawie i snach
Moją bladą twarz i imię znasz
S T R A C H - strach
Nim otuli cię czarny piach
Towarzyszę ci na jawie i snach
Moją bladą twarz i imię znasz
S T R A C H - strach

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować