Łuszy - Obrońcy betonowych fortec tekst piosenki (lyrics)

[Łuszy - Obrońcy betonowych fortec tekst piosenki lyrics]

Bronisz dzielnie swoich fortec
No bo pochodzisz z miejsca
Gdzie Bóg podpina magazynek pod rewolwer
Gonisz sny i żyjesz myślą
Że wstydem nie jest nie mieć nic
A wstydem będzie nie zagrać o wszystko
Dzisiaj tylko piszę raport (pisze raport)
Z miejsca stałej dyslokacji (dyslokacji)
A się czuję, jakbym za to (jakbym za to)
Przelał krew na polu walki (walki)

Wychodzę i wyłączam stary telewizor
Mój nauczyciel sypiał wtedy z młodą uczennicą
Ale nie o tym, tylko tak dal anegdoty
Raczej nie była przed rozlaniem
Swojej pierwszej cioty
Mój kolo wtedy wcinał halucyny z torby
I pytał czemu gęsiego maszerują cyborgi
Innego psy złapały jak latał z tematem
Nie poszedł na poprawczak bo
Żenił tynk z apapem


Tajniakowi, bo myślał ze trafił jelenia
Wychodząc z dołka machał mu
W przejściu na dowiedzenia
Typowi co koleżka odbił jego młodą
Za kare wepchaliśmy w szluga petardę hukową
No mówię ci – cuda na kiju
Złamane serce najlepiej leczy wybuch
Petardy w rywala ryju
Niunie już chciały się całować
Ale jeszcze biły po łapach jak
Chciałeś im cycki pomasować

Bronisz szczelnie swoich fortec
No bo pochodzisz z miejsca
Gdzie Bóg podpina magazynek pod rewolwer
Gonisz sny i żyjesz myślą
Że wstydem nie jest nie mieć nic
A wstydem będzie nie zagrać o wszystko
Dzisiaj tylko piszę raport (pisze raport)
Z miejsca stałej dyslokacji (dyslokacji)
A się czuję, jakbym za to (jakbym za to)
Przelał krew na polu walki (walki)

Wychodzę i blokuję czarno-białą Nokię
Kozłowski przy zgaszonym świetle patrzy
Na mnie w oknie
I dzwoni po psy, tylko tak dla anegdoty
Nie uchwyciły mojej twarzy jego kurwa foty
Ziomy codziennie byli więksi
Kupowali ruski metanabol na
Rozrosty swoich mięśni
Mówili "Łuszy, bierz, bo git jest
Tylko czasami krwią się sika i
Ktoś musi ci wyciskać pryszcze
Z pleców", wtedy mocno upalony
Zasnąłem na opuszczonym szlabanie
Przy przejeździe kolejowym
Dobrze, że ściągnął mnie Gruby
Jak rogatka zaczęła się podnosić
Bo bym wyjebał do góry
Dupy się wtedy cięły, a tam
To wyglądało, jakby je tam, nie wiem
Kot podrapał jawa kończy się tam, gdzie sen
To Łuszy i KPSN, czaisz

Bronisz szczelnie swoich fortec
No bo pochodzisz z miejsca
Gdzie Bóg podpina magazynek pod rewolwer
Gonisz sny i żyjesz myślą
Że wstydem nie jest nie mieć nic
A wstydem będzie nie zagrać o wszystko
Dzisiaj tylko piszę raport (pisze raport)
Z miejsca stałej dyslokacji (dyslokacji)
A się czuję, jakbym za to (jakbym za to)
Przelał krew na polu walki (walki)

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować