Zeamsone, Wac Toja - Metro tekst piosenki (lyrics)
Zeamsone [Paweł Świdnicki] Przemyśl, Polska 🇵🇱
Wac Toja [Wojciech Turowski] Kraków, Polska
[Zeamsone, Wac Toja - Metro tekst piosenki lyrics]
Wypij za moje zdrowie, kiedy umrę
Nie zakładaj nogi na nogę, dzieci będą dumne
Codziennie rozmawiam z Bogiem
Choć żyje okrutnie, żyje w półśnie
Każdej nocy demony tu mówią do
Mnie może wpuść mnie
Może grzeczniej, może później
Morze śródziemne może czuje pustkę
Z ulicy tą pengę mam w szarej komórce
A ciebie już nie chce, podziękuje później
A moje plecy dalej marzą o kurwie
A może cieszyć się z małych rzeczy wkrótce
Małe rzeczy, mały budżet
Świat to niesłychany skurwiel
Dwieście klatek na sekundę
Za szybki do zauważenia przez służbę
Co powiedzą starzy kumple
Co pokażą nowe punkcję
Co pokażą młode damy wkrótce
Śpiesz się szukać wrażeń u mnie
Prędzej, niż sześćset zer
Każdy z was chciał taką pengę mieć, mieć
Mieć ona robi sobie szczęście, je, je
Czuje się jak w jakimś transie, też, też
Stoję sobie kurwa w metrze, me-trze
Znowu mówią do mnie weź się, weź się
Znowu mi podajesz rękę, e?
A gdzie byłeś kurwa wcześniej?
A gdzie byłeś kurwa wcześniej?
Gdzie byłeś wcześniej stary? Gdy
Krążyłem w piekle stale
Ja miałem wiarę i fixowałem by naj
Naj wykonać moją pracę
Daj, daj mówiły ich puste wary
Wyczytałem to z ruchu planet
Wydarzenia tak niespodziewane jak wypadki
Wpadki i chłód kajdanek
Chyba to do oczyszczania
Od małego wybuchu się nam nic nie stanie
Od małego ja w brzuchu to czystość miałem
A wielkiego ja chce słuchać stale, bo
Bo na w wyższych gęstościach
Siedzi ma pełna postać
I wyczuwam od środka od niej rady
Rozejdą się po kościach
Chwile w przeszłych w ciemnościach
Wczorajsze dramaty dziś idą w nieznane
Gdzie wyobraźni wzrok sięga
To mój dom, moja twierdza
Tworzę ją w pełni serca dla niej
Chodź no i klękaj maleńka
Masz coś więcej to daj, daj, daj
Suki mają zimne ręce jak ice, ice, ice
Świat się kręci
Ja się kręcę kiedy napada tu jebany grad
Zarabiać ten jebany hajs, mam
Będziemy tu znani jak cały świat za parę lat
Za parę lat, będę już czysty jak łza
Lekki jak w snach, każdego dnia ten haj
Niesie mnie niesie przez życie
A głosów hejtów nie słyszę
To ja, to ja na szczycie
Lekko duch i marzyciel, ja życzę
Pełni obfitości w kurwę
Dwieście klatek na sekundę
Za szybki do zauważenia przez służbę
Co powiedzą starzy kumple
Co pokażą nowe punkcje
Co pokażą młode damy wkrótce
Śpiesz się szukać wrażeń u mnie
Prędzej, niż sześćset zer
Każdy z was chciał taką pengę mieć, mieć
Mieć ona robi sobie szczęście, je, je
Czuje się jak w jakimś transie, też, też
Stoję sobie kurwa w metrze, me-trze
Znowu mówią do mnie weź się, weź się
Znowu mi podajesz rękę
A gdzie byłeś kurwa wcześniej?