003, Masia - HIPhOpKRYZJA tekst piosenki (lyrics)
[003, Masia - HIPhOpKRYZJA tekst piosenki lyrics]
Gdzie najłatwiej się odsłania
Tak bardzo naturalnie oblicza do sprzedania
Chęć zastosowania odpowiednich chwytów
Robią ukłon w stronę
Tłumu Hip-Hopkryzji zwolenników
Nie ma to jak iść na casting
I po prostu go wygrać bez ryzyka
Miesiąc i wychodzi twoja nowa płyta
Kręcisz klipa? Wita cię zupełnie inny świat
A tak naprawdę to muzyka
Którą robisz to lipa
I to jest przypał sam nie wiem
Gdzie tu jest logika
Jak niewiadomo o co chodzi, no
To chodzi o pieniądze, chyba
Jutro znowu sobie forsę wydasz
Pochwal się jak nowe Porsche śmiga
Bo tylko tym możesz i to jest chore
A gdyby tak muzyka
Którą robisz była choćby na poziomie
Wtedy nawet nie wkurwiałoby mnie to
Że na co drugim billboardzie
Widzę twoją uśmiechniętą mordę
Bo chyba każdy ma tu prawo do reklamy
Ale niekażdy robi to w
Czym naprawdę jest utalentowany
Nie zawsze dobrze znany, znaczy dobry
A ty bądź mądry, pokaż co potrafisz
Nie bój się
No chodź, teraz stań przede mną i
Tak bardzo wiarygodnie zaprezentuj swój styl
Chodź mnie zmyl, zagraj jak na scenie
Dobrze wiesz, co jest w scenie
No więc tańcz, kreuj się
Zrób dla potrzeb sztuczną minę
Obierz sobie kurs, zaprezentuj swą dziedzinę
Swoim żądnym prawdy i słuchaczom nie
Pozwól wpaść w rutynę daj mi parę wersów w
Ogłoszeniu własnych racji
Upodobnij się do innych
Zawiesisz dla dekoracji
Reklamuj swoje życie na krawędzi
W bogatej rodzinie
Poczekam, aż się zamkniesz, kiedy moda minie
Nie wierzysz w nic, ale ucz innych bycia sobą
Milion podwójnych twarzy
Fałszywość stała się chorobą
Z każdą dobą każdy chce podnosić w górę ręce
Coraz więcej teraz mało szarych ludzi
Tutaj każdy chce być MC
Na kształt obserwujących tych
Byle by na wizji dzisiaj
Świadkiem być kolizji
Tego co tu było najpierw
Z odłamem Hip-Hopkrytów
Jeszcze raz stań tam
Gdzie najłatwiej się odsłania
Tak bardzo naturalnie oblicza do sprzedania
Chęć zastosowania odpowiednich chwytów
Robią ukłon w stronę
Tłumu Hip-Hopkryzji zwolenników
Dokładnie tak
Każdy napierdala ile on to nie nawija
Pokaż mi płytę, twoje bity, twoje słowa
W tym jest siła
Przecież wiesz to kiepsko, nie ta prędkość
Jedz to nie twój wyścig, pieprz to, cienko
Wypierdalaj dziś rapują na skala
Skala bardziej zmasowana
Przekierowana na zysk, na chłamu błysk
Popatrz, nic prawdziwego, to pic
Wszystko dla mody, ale
Zostaje mały procent rasujących faktem rapgrę
Dobrym kompaktem, dobrą muzą
Rymem bez banału
To na pierwszym planie, a nie płyta na legalu
Do celu pomału, powoli wszystkie stopnie
Wolę wydać później, niż na
Prędcę robić chujnię, proste
Będzie zawodostwem, zrobić postęp, chłostę
Skurwysynom, którzy widzą tylko
W tym pieniądze to końca ich początek
Niech zapierdalają do kamer
Spalą się w blasku świateł
A my zostaniemy dalej
Na legalne wydanie, legalne dupy sprzedane
Promują chałę, nazywają to rapem
A tak naprawdę
To gówno warte są ich produkcje
Wybici fuksem, dlatego
Że wysłali znajomemu demówkę
W celu kup na później
Po tygodniu już na pewnym gruncie
Wydani przez wytwórnię
Która wcale nie zna się na dobrym gównie
Liczą na sukces i chuj wie
Jeszcze na co grają
Tam ślepi zapłacą, tracą wartość, kłamią
W żywe oczy, a do tego są nudni
Monotonia w słowach i jak tu się nie wkurwić
Gdy widać, co leży na legalach w Empikach
Elita tych, co tylko robią syf, a nie Hip-Hop
Hajsem myślą i na sukces liczą
Wszystko, co idzie od nich
Idzie pod publiczność
Prawdziwy klimat krzywą, odpierdalając lipton
Piszą teksty, kłócą się, który lepszy
A tak na poważnie, to każdy jest kiepski
Wielcy panowie MC, to jest hołd dla was
Środkowy palec i mówię "nara"
Jeszcze raz stań tam
Gdzie najłatwiej się odsłania
Tak bardzo naturalnie oblicza do sprzedania
Chęć zastosowania odpowiednich chwytów
Robią ukłon w stronę
Tłumu Hip-Hopkryzji zwolenników
Jeszcze raz stań tam
Gdzie najłatwiej się odsłania
Tak bardzo naturalnie oblicza do sprzedania
Chęć zastosowania odpowiednich chwytów
Robią ukłon w stronę
Tłumu Hip-Hopkryzji zwolenników