2sty - Puzzle tekst piosenki (lyrics)

[2sty - Puzzle tekst piosenki lyrics]

Raz, 2 do S, joł, ta

Mylisz się myśląc, że nie wiem co to miłość
Znam ją bardzo dobrze, Ty, prawie
Że na wylot
Od czasu, gdy zajebał mi ją ziomek
Ale dziś to przeszłość i możemy zbić pionę
Co nie?
Chyba tak, ale dalej głucho w telefonach
A mieliśmy, wiesz, pójść gdzieś na browar
Popatrz, każdy poszedł swoją drogą raczej
Jeden tyra, drugi pijak
Ja nie tańczę z wybielaczem
Pod nosem, serce moim głosem na pętlach
Wiesz żaden z nas nie urodził
Się po to by przegrać
Każdy z nas wypluwa płuca pod bit
A jest w chuj innych opcji
By tu zbić kwit, milcz, ej
Gram dla swoich i dla kumatych gości
Którzy wiedzą, że kurwa


Nie ma rapu bez emocji
Właśnie tak, wierzę, że chcesz mnie słuchać
Mimo, że kiedyś czas amputował mi uczucia

Weź se puzzle na stół, włącz ulubiony track
Z tysiąca elementów ułóż swoją twarz
Patrz, miłość i seks, przyjrzyj się, to Ty
I albo cieszysz pysk, albo spadają łzy

Ja myślałem, że to przez to
Że we łbie mam mętlik
Ale chyba serio świat jest pierdolnięty, bo
Mieliśmy tylko spalić jointa i się pieprzyć
A ta cudna, zimna suka pisze, że tęskni
Co to jest? Cześć, tu 2 do S!
Serdecznie pierdole ten znieczulony seks już
Czytaj znieczulenie serc
Bo się boje konsekwencji
Już wiem czemu częściej się bije po piersi
Może w końcu, ta, skruszę kamień
I będę żył dla niej
Bo któraś mnie obdarzy zaufaniem
Może ona, i to było mega
Żaden desant, raczej ciary na plecach, i
Cieszy mnie ból, kiedy przełykamy ślinę
I niech ściska za szyję to, bo nie
Mam tę anginę
Jeśli jestem Ci coś winien, to to wykrzycz
Nie chcę zwątpić we wszystkich
Jebać brokat i cycki!

Było tak, że cisnąłem bekę ze skurwieli
Co pluli mordą jakby słuchali Killa Keli
Na chodnik, bo chyba chowali ból
W ślinie, która w końcu spadała na bruk
Potem brali ją pod but
Jakby chcieli ukryć prawdę
Przycisnąć do gleby, rozmazać na zawsze
No właśnie, i gdy patrzę na to teraz, to
Dochodzę do wniosku, że wszystko się zmienia
Bo świat może wkurwiać, gdy chlejesz
Gdy wychodzisz w piątek
A wracasz w niedzielę
Widziałaś co się dzieje
Gdy siedziałem na kacu
Do dziś mam koszmary od tamtych moralniaków
Że któraś będzie w ciąży albo coś tam
Że miało być tak pięknie, a wystawiłem ziomka
Wiesz, siedzę sam, tylko deszcz mam za szybą
Ale wysiadam z busa, by pójść poza horyzont

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować