Abel - Wieczność nie młodość tekst piosenki (lyrics)
[Abel - Wieczność nie młodość tekst piosenki lyrics]
My i tak na zawsze będziemy wciąż młodzi
Nie licz lat, dni a nawet i godzin
Czy oby na pewno chcesz pozostać młody?
Teraz to nie jest istotne
Ile na karku liczysz każdy chce mieć
Swoją prywatną część tej okolicy
Wszyscy łapiemy w płuca tlen
W świecie prawie Kusturicy
Jedziemy na wózku po wybojach i cały
Czas nikt nie trzyma kierownicy
Kiedy piszę sobie tekst widzę hieroglify
Potem piramidy ty masz zwidy
Ja robię to nie na niby
W oceanie płotki i wieloryby i milion opcji
Żeby wyżyć po co skakać sobie do gardeł?
I tak każdy wysoko trzyma gardę my
Tutaj dziś mamy dobrą balangę
Więc wypada przestać liczyć zmarszczek!
Młodzi wiedzą lepiej co to Alzheimer
Wystarczy popatrzeć przed moją
Klatkę doświadczenie? Pogadaj z dziadkiem
A uczty sarmackie zawdzięczam
Babce… I mam szacunek coś, czego
Wam brakuje tyle przeżyć, poczuć dumę
Rozumiem kto leci w górę! Czy młody
Czy stary – dureń to dureń nie
Będzie bił piątek z nami szturmuję kulturę
Bo nie jest tylko dla
Wybranych most między pokoleniami
Masz do czynienia z przemytnikami
Wszystko co ludzkie, nic nie jest obce
Proste, że chciałbym być małym chłopcem!
Nieważne kim jesteś ani też co robisz
My i tak na zawsze będziemy wciąż młodzi
Nie licz lat, dni a nawet i godzin
Czy oby na pewno chcesz pozostać młody?
Podobno młodość nie wieczność – zgoda
Starość nie radość – stop! Tutaj
Mi się coś nie podoba nie będę wierzył w te
Słowa chcę swoje przeżyć
Nie ma o czym dyskutować
Choć teraz chcieliby nas klonować
Może zamrażać lub szybko
Zabijać już u lekarza
Nie z nami te numery tatuaży
Z przedramieni mieszkańcy bloków
Starych kamienic
Ciągle wierzymy, że coś się tu zmieni
Ale chyba nadaremno, te same tu będą
Problemy będzie ich więcej na pewno, choć
Poza konkurencją i tak nimi
Się nie przejmujemy
Tu i teraz - jak nie my to kto?
Uśmiechają się Ci co chcą
Ryzyko nie jest fizyką
Pijemy szampana nie Piccolo
Tamci znowu coś pitolą poluję na nich jestem
Dziki kot i mam tu wizję
Jak Ci, co kartoniki z Myszką Miki żrą
Szare ulice, szare miasta tu toczy się życie
Tu piszę się każda szesnastka
Trzydzieści dwa
Sześćdziesiąt cztery – na płytach
Zostawiam trochę życia
A nawijał będę nawet jako emeryt
Łamię bariery spalamy młodość, ale nie
Boję się płomieni!
Nieważne kim jesteś ani też co robisz
My i tak na zawsze będziemy wciąż młodzi
Nie licz lat, dni a nawet i godzin
Czy oby na pewno chcesz pozostać młody?