A.J.K.S. - ChWPBHO tekst piosenki (lyrics)
[A.J.K.S. - ChWPBHO tekst piosenki lyrics]
Jest dla niej miejsce
Odczuwam presję i będę z nią
Żył zanim nie zdechnie ten co głosi brednie
Rządowa złodziejska kurwa
Nikt przecież wiem nie lubi jak
Się z niego robi durnia
Płonące suki, kukieł co na komendę potrafią
Wymachiwać kajdankami i słabszych
Straszyć blachą na rozkaz prezydenta
Z dziwkami się nie przyjaźnię
Wiec A C A B, chyba mówię wyraźnie
Tak jak to, że Roman Dmowski
Nie jest moim bohaterem
Wolę kochać się z kobietą niż
Szczytować wciąż nad zerem
Biało-czerwone cwele
Tak każdy z was to pedał
Co w imię wielkiej Polski nie
Raz pewnie już przyjebał
Zamiast pięścią w ryj to chujem
W dupę swojego kolegi
Pierdolone tępe pały wypchane
Gównem po brzegi
Bóg honor ojczyzna, narodowe siły zbrojne
Szmato jeszcze się nie pluj, nie skończyłem
Spokojnie
Ty cipo, tak bardzo chcesz iść na wojnę
Chłopie wbijam w politykę towarzyszy
Co tak hojnie zwykli klepać się po plecach
Skurwysyńska post-komuna
My wspieramy totalitaryzm? no jaki tuman
Z tym celtykiem na klacie
Pojeb nie ma argumentów
Więc powtarza wciąż po starszym
Bracie te agitke mentów
Nagonkę mediów ustawa o zgromadzeniach
Zabić Komorowskiego to nie będzie zagrożenia
No bo ten śmieć wspiera działania
Kurew z blood and honour
Ekipy sportowe w całym kraju dziś nie stronią
Od ćwiczeń, pewnie kiedyś znowu się przypęta
Na stacji benzynowej, kolejna tormentia
Wydumane święta co ociekają kiczem
Wielka biała Polska jakoś tych
Dzieci nie słyszę
Wyjdziemy na ulicę pierdolić koalicję
Nazioli, policję Tuska te rudą pizde
Deszcz koktajli mołotowa pieści
Głowy kretynów
Spierdolona załoga, "zjednoczony ursynów"
I ten wasz kurwa orzeł
Wam w niczym nie pomoże
Kiedy w końcu zamiast słów w
Ruch pójdą pięsci i noże
Napinać to sie możesz na "drodze legionisty"
Tak biały, tak polksi, tak groźny i czysty
Rasowo, gnoju nie dajesz rady sam ze sobą
Przygotuj sobie sznur, desperaci tak robią
I chuj z tobą, i z twoim gówno wartym życiem
Hejterzy skrobią pozew w wirtualnym zeszycie
Lub w książce skarg i zażaleń, nie mówię
Że to walę ale są ważniejsze sprawy
Dlatego jedziemy dalej
Tutaj nikt nie zamierza
Zatrzymywać was smiechem
Agresja przywilejem swiętych a
Bezczynność bywa grzechem
No i co tak teraz harczysz
Gnojek dlawi sie krwią
Przecież potrafisz połykaż no
Ja pierdolę ziom
Wrzuty na szarych murach nocą to
Jak strzal w powietrze
Schowani w furach spoko
Weż nie wychodź jeszcze
Poczekaj niech wróci do
Swojej smierdzącej nory
Dziwne stary najebany a
Rozwrzeszczane bachory
Się cieszą, i to ma być zdrowy model rodziny?
Miłosci, empati, chłopaka dziewczyny
I potomka? Ty głupia kurwo weź posprzątaj
Bo mąż dzisiaj tyrał w pracy
I teraz pora na bronka
Szkodniki jak ta stonka
Na zdrowym orgainizmie wyrzuty sumienia?
Tych to już nie znajdziesz nigdzie
Nasze sprzątanie świata
Nacjonalistyczna szmata
Na kolana kretynie i językiem zamiataj
Zasrane chodniki, jebana kupo gówna
Jak mówili " Born Juices
" czas rachunki wyrównać
I wyłącz monitor i uśpij komputer
I na chuj się rzucasz jak
I tak już jesteś trupem