A.J.K.S. - Pościel i dwie kozy tekst piosenki (lyrics)
[A.J.K.S. - Pościel i dwie kozy tekst piosenki lyrics]
Brakuje puzzli w układance
Łatwe, proste rozwiązania
Nie myślisz jeszcze o walce ja nie skarce
Bo wiem na czym ten problem polega
Za chlebem biegasz, uderzyła pierwsza torpeda
Tak zaczyna się bieda, że tego nie zauważasz
Łatasz dziury
Gdy potrzeba bo pozory trzeba stwarzać
Uśmiechnięte mordy kurwa straszą
Z każdego nośnika
Na nim billboard podprogowy przekaz "nie
Masz no to zdychaj"
Umowy czytaj! odezwał się Pan rozsądek
Chuj nie mieszka w Twojej skórze no
To może powie skąd wie
Co do ryzyka popycha, tak wiem
To mój własny jihad
Raport z miasta gdzie codziennie
Ginie kolejna fabryka
Klin trzeba zwalczać klinem
To wydają pozwolenia
Małym druczkiem informują
Że wliczono urojenia
Jeszcze nie straszy cena
A jak się zbierze grosz do grosza
To się zacznie etap lęku
Przed wizytą listonosza
Przyjaciele nie widzą, a koledzy mają w dupie
Tacy jak Ty mnie brzydzą
Pierdolony przygłupie
Empati Ci nie kupię, ale wróćmy do tematu
Rozsiane po całej Polsce egzekwowanie dramatu
No dalej katuj, wezwania przedsądowe
Teraz kolejny pocisk właśnie trafił
W Twoją głowe
No to chyba się dowiesz, że wjadą Ci na konto
Chociaż miła Pani rzecznik coś bredziła
Że nie wolno
A te sztuczne suki z banku, "no co
To ich obowiązek"
Pewnie będą nieugięte, a gdzie tam, a skądże
Tak mądrze zaproponują swoje ultimatum
Piekło się zaczyna kiedy nie
Ma komu krzyknąć "ratuj"
Możemy rozłożyć, pan nam to odda w ratach
Tylko, że cztery dziewięćset
Stanowi pierwsza wpłata
Co za jebana szmata, gdybym tyle z sobą nosił
To przecież nie ma bata
Żebym w ogóle was prosił
Rymy czasownikowe, od nierobów dla leni
Tak, wiem
Jesteś elegancki i potrafisz docenić
Ciężką pracę
Nie będziesz słuchał skamlenia o socjal
Zadufane w sobie zero i natchniona wyrocznia
Jebana cholero, "w życiu nie mam celu"?
Złote dzieci profesorów
Takich spotkasz dzisiaj wielu
Rozliczanie PRL-u
Twoim starym kto dał dyplom?
Zanim znów otworzysz mordę, najpierw pomyśl
Głupia dziwko
We łbie pierdolnik ze strachu i
Zmienia się stan ducha
Sam przeciwko światu wszystkie
Telefony na podsłuchach
Makaron i sos z paczki, widzę przytył misiu
Nie bój dupy już niedługo
Oddasz wszystkie do komisu
Składanie długopisów, roboty chałupnicze
Chyba starczy do wypłaty
Czekaj jeszcze raz policze
Straszne, że są tu tacy
Którzy dobrze to ogarną
Że dziś można napluć komuś
W gembę płacą minimalną
Wytoczą sprawę karną, uwierz
Wiedzą jak się gnoi
Możesz modlić się do boga ale Cie nie uspokoi
No i teraz prosta droga
Miesięczne wymówienie
Sztuka poniżania innych tutaj zawsze
Była w cenie
Tanie jedzenie i ubrania z cudzej szafy
A kultura wymaga by nie strzelić żadnej gafy
"to takie strachy, temat dla picu"
Zamknij za sobą drzwi
Jeżeli nie wiesz nic o życiu
Inni pomyślą czy przypadkiem
Nie brakuje opcji
Maszkarony całym stadkiem w
Nocy szeptają "odpocznij"
Hak pod żyrandol, mordka niebieska
Całe szczęście
Że komornik jeszcze Wam nie zajął krzesła
Zawsze jest wybór, odejść z honorem
O ja pierdolę jakie to państwo jest chore
Kiedyś wracałem nocą, dobra piłem wódkę
Było ze mną źle
A kościól był zamknięty na kłódkę
Chciałem pogadać, nikt nikomu nie pomaga
Trzymam kciuki bo znam bardzo
Dobrze temat takich zmagań
Poznań czy Żagań ta sama plaga
Skumaj wredny gryzipiórku kto tu kogo okrada
Znowu idzie zima, pięknie to okres ochronny
Kodeks karny, paragrafy
Czytaj szykuj się do wojny
Dzisiaj będę hojny, postanowię się otworzyć
Teraz, kurwa kumasz czemu kiedyś
Miałem jej nie dożyć?
Rymy czasownikowe, od nierobów dla leni
Tak, wiem
Jesteś elegancki i potrafisz docenić
Ciężką pracę
Nie będziesz słuchał skamlenia o socjal
Zadufane w sobie zero i natchniona wyrocznia
Jebana cholero, "w życiu nie mam celu"?
Złote dzieci profesorów
Takich spotkasz dzisiaj wielu
Rozliczanie PRL-u
Twoim starym kto dał dyplom?
Zanim znów otworzysz mordę, najpierw pomyśl
Głupia dziwko