A.J.K.S. - Jeden Z Ostatnich Rozdziałów tekst piosenki (lyrics)

[A.J.K.S. - Jeden Z Ostatnich Rozdziałów tekst piosenki lyrics]

Pytasz mnie gdzie się podziałem
Dawno się przewracam w grobie
Odszedłem na stałe dlaczego
Sam sobie odpowiedz bez przemyślenia walę
Niszczę i sram na morale
Podnosiłem na duchu, a nic nie dostałem wcale

Stałem się radykałem
Odkąd robak we mnie umarł
Powiem ci, że to wspaniale
Kiedy rozpierdala duma
No co, tak ciężko skumać to
Że zabito we mnie
Spokój ducha, no to słuchaj
Bo się zrobi nieprzyjemnie

Jestem martwy dla świata
W którym Jezus schodzi z krzyża
Dziury w dłoniach, z bólu płakał
Ale zdołał się wylizać
Mógł wam naubliżać, żenada na dwóch nogach


Armageddon się nie zbliża
Tylko siedzi w waszych głowach
Trudno się dziwić
Jest naprawdę sporo miejsca
Wszyscy parszywi wyrzekli się człowieczeństwa
Uśpione społeczeństwa, wielo-orgazmowa trzoda
Co ma martwe serca i kurwa
Jebie się na grobach

Tych co kiedyś kochali
Gotowi byli oddać życie
Za nich dziś świat się spalił
Naprawdę jeszcze nie czaicie?
Drani trzeba rozwalić
Ale jest ich jest cala armia
Rozgardiasz, alarm, restart, ciężka awaria

Najświętsza Maria Panna, Madzia
Kocyk i wanna
Ci celebryci teraz wiesz stanowią standard
A hipokryci maszerują dumnie po alejach
Płacz rozrywanych zygot widać
Się nie przejadł

Rozumie ściera? Czy mam jeszcze raz tłumaczyć
Że miłość do figurek to naprawdę chuja znaczy
Nie mówię tu o tacy
Bo to jest już tak banalne
Widzę nie dociera, cacy
No to na kurwie wygarnę

Prorok kupiony na targu, zresztą, wiesz
Dam sobie spokój nie obudzę cie z letargu
No a ty mnie nie prowokuj
Tylko taka mała rada
Bo wyczucie ci nie sprzyja
Dziś już nie jest ważne czy krzyż
Czy pale jej wsadzasz w ryja

Panie powiedz mi, dlaczego zabrałeś mój świat
Już słabo go pamiętam
Bo przecież Ty miałeś mieć moc
Która jest święta potrzebny jesteś dziś

W sumie to lepiej
Że tolerancja poleciała w kibel
Wojujący pacyfiści - jak
Tych gnojków nienawidzę
W towarzyskiej pierwszej lidze najpierw
Musisz się najebać
Dolce Gabbana, bogata umysłowa bieda

Co puszcza się w klubach jak
Dopcha białego do nosa
Narożniki dwa, świat i ja w kieszeni kosa
Chytry jak Mosad, bezwzględny jak Putin
Uwolnić Pussy Riot, potem skurwiela udusić

W najbliższym towarzystwie już nie ludzie
A szarańcza cągle przenoszone droga płciowa
Toksyczne kłamstwa
Mówisz nienawidzisz chamstwa, "lubię to"
Kurwa "me gusta"
Widzę od ciągnięcia kumplom już
Ci popękały usta

Zapalnik ustaw to ostatnie odliczanie
Codziennie widzę piekło
Nic gorszego się nie stanie
Gdy tu zejdą aniołowie
Ci przywołani przemocą
Zwrócą nas przeciw sobie
Pytanie tylko po co?

Deszcz bezwładnych ciał pada z
Dachów tych budynków gdzie krzyk
Krew i szał zastąpił wygładzanie tynku
Kochany synku mama dzisiaj dłoni ci nie poda
Bo nie chciała żebyś żył
A nie mogła cie wyskrobać
W imię Boga ma nosić w
Sobie żywy dowód gwałtu
Nie wiem kto jest ojcem
Było czterech no i chlali w parku
Proszę niech pan coś z tym zrobi
Bo mnie wstyd tak bardzo zżera
Zamknij mordę głupia kurwo i
Inaczej się ubieraj

I co dalej chamie wspierasz
Tego dziada z Watykanu
Hołownię, Cejrowskiego
Nycza i resztę baranów
Dominacje Stanów i kult Unii Europejskiej
W imię zmian należy podłożyć
Bombę na wiejskiej

Wiesz ja sram na konsekwencje
Mimo zaciśniętej pętli
Bo od zawsze mam tendencje
Żeby zasiać spory mętlik
Chociaż kiedyś bylem inny, jebać
Nie pamiętam wracam tam skąd przyszedłem
Bo już lód pode mną pęka

Panie powiedz mi, dlaczego zabrałeś mój świat
Dziś zżera mnie męka
Bo przecież Ty miałeś mieć moc
Co uwalnia od piętna z którym muszę żyć

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować