Almost Famous, Michał Baj (Eprom ) - AF1 tekst piosenki (lyrics)
[Almost Famous, Michał Baj Eprom - AF1 tekst piosenki lyrics]
Bo kurwa głośno mówię o tym
O czym myślą wszyscy hip-hop click click
Follow-up siada jeden jak parol
Bo wyglądasz jak pedał i nawijasz tak samo
Sayo jak przestanę pić, popełnię samobójstwo
A jak nie przestanę, dowiem się
Że coś nie halo z trzustką
Chuj w to, wracam z połówką na podwórko
A jak chcesz nam coś zarzucić
No to weź nam zarzuć dwójką
Żaden wygryw, raczej sen osiedli zwykłych
Gdzie chłopaki tylko ładnie żyć chcą
Nie wciąż prężyć witki
Ty weź ich wykpij za to
Że im się już nie chce wstydzić
A dobre ciuchy widzieć w szafach chcą
A nie przez szyby zamiast się zająć życiem
Poświęciłem czas dla rap gry
A kurwa gnoje chcą zarzucić
Mi tu brak zajawki
To ja pierdolę wasz szacunek
Dawaj hajs na Nike już za te propsy mi się
Nie chce stawać w szranki, pedały
To wszystko poszło w złą stronę
Trzeba łapać za ster
Jak chcesz mi przeszkodzić, to powalczę
Nie będę brał już tych prochów na sen
Prawie przespałem swoją szansę
To Almost Famous, suko, krew na butach
Smród gorzały
Nie weszło pierwszym razem? Nie ma sprawy
Wróć poprawić
Leszcze chcą mi coś powiedzieć
I cię budzą średnio
Mam ich zdanie w chuju tak
Jak miałem grubo przed dwudziestką
Mówili, że podziemie to jak
Gibać się na stryczku
Siedem lat rucham scenę trzema
Minutami w styczniu
Chcą mnie zabić, bo myślę sam, taki stan
Jakby mnie wyjebał system
Też bym pewnie czytał wspak
Szary cement w baniach
Nie wierzę twoim oczom nie chcę wiedzieć
O czym gadasz i z kim i kurwa po co
Nie walczę o prawdę, manifestuję pogląd
Że jak staje się przed majkiem
Trzeba ją mówić non stop
Niejeden się tu zesrał
Jak mu kark kazał kucać teraz myśli
Że ma przejścia z Mara Salvatrucha
Ty weź wypierdalaj, jak cię złamała przemoc
I nie kupuj naszych płyt, skocz z centralnego
U nas świat ledwo zipie
Zawsze jest za pięć wojna
Z naszej perspektywy, typie
I tak leżysz na Powązkach
To wszystko poszło w złą stronę
Trzeba łapać za ster
Jak chcesz mi przeszkodzić, to powalczę
Nie będę brał już tych prochów na sen
Prawie przespałem swoją szansę
To joint od Almost Famous, zamknij koparę
Jakbym chciał mieć promo w Step Rec
To bym nagrał z Onarem
Jakbym chciał tu Onara, możesz wjebać mi kosę
Nawet się nie będę wzbraniał, pójdę za ciosem
Chuj wam w dupę, pedały
Za słuchanie rapu z pizdy
I możemy tak powiedzieć
Bo nie o to walczyliśmy
Żadne bagnety na broń
Nie wycieram mordy krzywdą
Wchodzę na ubite pole i
Zasiewam na nim rżysko skończ mnie wkurwiać
Budzisz we mnie chamstwo
A jak nie znajdę obucha
To cię trafię bałałajką
Cokolwiek, byle moi ludzie mieli lepiej
Jak chcesz, to chodź na sztukę
I tak kurwa odklepiesz
Czuję wiarę w nas jak nigdy przedtem
I ta płyta to ulica
W tym skorumpowanym mieście
Jebać dobrą i złą prasę, tu przekręcą i tak
Jakbym był dziennikarzem
Też bym pewnie pisał wspak
Mój ziom miał urlop, bo się trochę nażarł
To się zdarza
Nocna zmiana, parę kroków od cmentarza
To się zdarza
Jak się dajesz ponieść, to przepadasz
To cię zjada od środka, bez komentarza
To się zdarza trochę siana noszę w sztanach
Ale stare śmieci tak się kręci
Co twój młodszy brachol ma w mp3?
Dwa koła po 25, spoko, łykasz łatwo pięć dych
I tak se rzeźbisz
A tu konkurencja wcale nie śpi
To same gęby wstrętne
Każdy tylko pręży mięśnie
Kiepski western, gdzieś słyszałeś, wiesz
Kim jestem
Blizna szpeci gębę, uciułany giecik, bang
Bang
Ty, no kurwa dawaj siano, pieprzyć respekt
Wow, poszła seria, propsa zbieram
Dobra, teraz se to kitraj do klasera
A jak chcesz głos zabierać
No to se hypemana stulaj
Albo jest siema albo nie ma, chuj
Jak się nazywasz