Almost Famous, Michał Baj (Eprom ) - AF9 tekst piosenki (lyrics)

[Almost Famous, Michał Baj Eprom - AF9 tekst piosenki lyrics]

Te, skończ może wysyłać z dupy żale
Bo tu każdy rzeźbi
A jakie bale montowało się za dwa trzydzieści
Kac był piękny
Ale nie tak żebym za tym tęsknił
No ale weź się nie wkurw
Kiedy nagle każdy trzeźwy
Spotykam zioma i z daleka widzę jakiś niezbyt
Na start mi pierdzi jakieś gnioty z dupy
Spadki giełdy mówię wpadnij coś tam
Bo ostatnio jak przyjezdny a ten
Że wpisze mnie w kalendarz
Gdzieś za dwa weekendy
No to pa i weź se najlepiej w palnik jebnij
Albo se zaszyj wentyl i
Się kurwa nazwij świętym
Prężył się panicz pięknie
Jeszcze chwila ciach i pęknie
Skończy jak każdy śmietnik, grube baby
Alimenty pierdoli we łbach się i
Nagle wszyscy tracą jaja


I nie ma jak pogadać
Ktoś ci każe chlać od rana?
Odchodził gardząc palant
Bo Pan mu światło wskazał
To chujogłowie za daleko zaszło, nara

Mają rodzinę, swoje plany, mają brzydkie baby
I co niedziele biorą jej na fryt kebaby
I z oczu bije im
Że chyba poszły w pizdę plany
A taki byłeś cwany
Po co skoro zysk jest marny?

Jestem Marcin, piłem jutro wódkę
I jestem tutaj wczoraj
Bo walczę o jutro skutkiem
Czego jest moja nieobecność
Jestem skąd indziej
I powiedział mi to lekarz
Który ma mnie w piździe
Bardzo miło mi powitać grono
Dramy na krzesłach z takich jak wy robiło
Się petardy na sylwestra
Wasze mamy wolałyby wolę walki i jutro

Będziecie jak puste lalki
Które nie potrafią mrugnąć
To jest Wojtek, ma strachy za sobą
I z ciepłym karbatkiem ściągał
Nachy pod samogon
To naprawdę szokujące, że nie trzymał stolca
Też bym się pewnie pochwalił
Że coś zjadłem od miesiąca
Karyna ma drugi stage, paraliż senny
Nie dość
Że się obudziła to nie może wstać po ręcznik
Dotykam ją dla beki, jakbym to nie był ja
I może przyda się ręcznik, żeby nie było plam
Chcą się zabić w nocy rano piją kawę

I ten odwyk strzałem z procy
Jest jak życie w Warszawie
Pierdolę taki system
Jestem fanem z domu z musztrą
I jak mi podsuniesz wyjście to
Zeń wyjdę z framużką
Down Tau tłumaczy ludziom
Że niesie im w poście światło
W takim razie czemu kurwo
Koncerty nie są darmo
KęKę ma problem jak ktoś dzwoni na bombie
I to ma niby wystarczyć ci
Nie jesteś ziomkiem
"Nie jesteś na telefonie już, arrivederci"
I tu tak samo mówił Sokół
Jak się już uniezależnił
Pierwszym krokiem w terapii jest
Być blisko ławek
I jebać to co piją tylko rozmawiać o sprawie

Przyznać się, że kurwa
Nie masz szans jak będziesz płynąć
I każdy to zrozumie, bo wie
Że jest z rodziną
Nikt cię nie wyśmieje jak to powiesz
Nikt nie splunie
Ich ego każe być kolegą, bo potrzebujesz
I będą dla ciebie jak te ławki spalą w chuj
Jesteś z ziomkami od flaszki
Jak nie pijesz to luz
Chcą wiedzieć jak ci idzie
To dla nich przymus

Trzymali Cię do chrztu to
Spokojnie zdejmą z klifu
Wkurwia mnie terapia w Polsce
Sram na ten syf
Jak już z czymś kończę to nie chcę być zły
Chcę być otwarty, nie zamykać się na sny
Które budowałem nie na żarty, z nie byle kim

Pozdrów ode mnie swoją piękność
Jak znowu będziesz na stacji
Możesz udawać, że to przeszłość
I nie macie już relacji
Możesz se wmawiać, że to pękło
I że tankujesz tylko oktan
Ja łączę to z szarlatanerią
I kurwa skoczysz kiedyś z okna

Jestem Damian, obiecuję, to ostatnia ćwiartka
Za to
Że piję aż się zrzygam to oskarżam Matka
Bo jak jest schadzka, to jest nafta
Żeby zapić problem
A poniedziałek tu, to taki mały piątek
Andrzej nie chla, Krystek nie ćpa
Olga się nie rucha
Chociaż nie, ona ma przerwę
Bo ją piecze dziupla ja to szanuję
Robi se co chce i się nie zmusza
I jak ktoś jej truje
Że ma problem słyszy: "weź wykurwiaj"

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować