Anatom - Świątynia tekst piosenki (lyrics)
[Anatom - Świątynia tekst piosenki lyrics]
Leci na turbo, jak gumy z dzieciństwa
Na pewno też to ogarniasz
To były czasy liceum, gdy ja grałem rap
A ty chciałeś go nagrać
Ja, Ty i paru kolegów, rozmowa poważna
Pamiętasz to? Bracia na zawsze w
Zajawce jak Method i Red
Dwa jawne gówniarze co marzą o rap
Grze jak Method i Red
Pamiętasz to? Do rana w aucie freestyle
Patenty na tekst
Każdy miał w sobie kilogramy pasji
Bez grama substancji co zmieniła rzecz
Gdzieś to zniknęło w oparach, widzę
Przez mgłę, idę gdzieś
Nie idziesz ze mną już nie
Ja wiem, że to trudna wyprawa jest
Kilka lat wstecz byśmy nagrali do tego
Leniwy kawałek jak piękna jest trawa
Jezus pokazał mi, że ta zabawa to grzech
I zabiera prawdziwe szczęście
A daje oszukany śmiech
I zmienia podejście do życia
Zniewala i mami, tumani co dzień
I nie chcę już wracać i patrzeć
Jak wciąga otchłani zabiera mi cię
Ja wezmę różaniec i stanę przed matką
I panem i z nimi pogadam
To moja świątynia, co dzień tyle pokus jest
To w niej znajdę pokój, wiem
O jak tu pięknie, mój Boże
Schylam się nad twoim słowem
I czuję, że jesteś, jak dobrze
Wypełniasz pokojem serce i po co mi więcej?
Nie chcę, zabierz mi wszystko
A wiary nie ruszaj
Bo wieczność jest sensem, żyć chcę w tobie
Ty jesteś szczęściem
Pan dał mi wszystko bracie
Wskrzesił mnie z grzechu
Pozbawił lęku, wlał we mnie czystość, bracie
To czego szukasz to na pewno jest tu
Przecież pamiętam, znam cię
Tak bardzo sobie podobni zawsze
Zlewały się horyzonty nasze
Wiem, że się boisz
Diabeł będzie bronił się strachem i kłamstwem
Będzie ci wmawiał, że to nie dla ciebie
Bo po co przesadzać?
Bardziej się boimy dobra niż zła
To cię nie zastanawia?
Najczęściej gryziemy siebie wzajemnie
Kto sobie pomaga?
Nienawiść wypiera miłość, to samozagłada
Chodź, pokażę Ci miejsce w
Którym zamieszkał Bóg
Po co bym mówił Ci o tym
Skoro w moim przypadku to nie robi roboty
To byłby idiotyzm robiłeś już takie rzeczy
A się nie pomodlisz? Daj spokój, chodź