Augustyn - Niemożliwe jest możliwe tekst piosenki (lyrics)
[Augustyn - Niemożliwe jest możliwe tekst piosenki lyrics]
Że was bardzo kocham
I że moja droga coraz bliżej jest już końca
To nie są tylko słowa
Choć zawieram tu w słowach
Ratuj mnie ty, słowa
I nawet jak dostanę kosę w między żebra
Nie będę żebrać, błagać, wbij mi ją do serca
Bo jak jesteś morderca, no to na co czekasz?
Aż doczekam się pomocy od jakiegoś człowieka?
Heh, nie ma tu nikogo, żywej duszy
Się odezwać chcesz? To odłóż mnie
Zamorduj, przetnij żyłę, w opór zdeptaj
I tak czuję się od dziecka
Że mnie tu właściwie nie ma
Że nie ma tu dla mnie miejsca
Że ja to kawałek mięsa
Że wyrachowany czas mnie wyniszcza i pożera
Że marzenia mi wyrywa jak ośemki
Z korzeniami pan dentysta
Gdzie podziała się miła pani higienistka?
Bo żałoba między jego
Paznokciami mnie obrzydza chce się rzygać
Ludzie gaszą w załzawionych oczach peta
I ta interakcja sprawia
Że się zmienia stan skupienia
Że na rzęsach i suficie
Para wodna się zawiesza
I że każda kropla wisi, dopóki sznur nie pęka
Dopóki sznur nie pęka, wiszę
Liczę, że ktoś tu kiedyś przyjdzie
Weźmie nóż i przetnie linę
A nim mnie to zabije (yeah)
Oh, ale póki co, mam jeszcze życie
Nie wiem ile potrwa, może chwilę (yeah)
Oh, czy obudzę się o świcie? (yeah)
Niemożliwe jest możliwe
Chciałbym wam powiedzieć
Że was bardzo kocham
I że moja droga coraz bliżej jest już końca
To nie są tylko słowa
Choć zawieram tu w słowach
Ratuj mnie ty, słowa
Chodzę w dresach kolorowych
Barwy jak motyle skrzydła
Uwikłany w sidła, sił mi brak
By się z tego wyrwać
Ten wizaż to nie fikcja
Na szybach w domu witraż
Ja to prawdziwy artysta
W moich ustach to nie pycha
Ludzie mówią, że jest pycha
Że smakuje im ta pizza
Przełyka ślinę, widzę tu
Niejeden i niesie nią pozapycha
I nie pytaj czemu z menu znika szynka
Dzisiaj przecież piątek
Śmierć na drzewie krzyża mnie dotyka
Bo krew tryska, jego bok przebiła dzida
A ja jak dzidzia płaczę, taka ze mnie beksa
Wybacz że się miziam, znaczy nic wam
Tu do tego, gościu, bywaj
Po polikach mi nie spływa łza
Ty spluwaj tu na mi tam
I tak na nic jest ta kpina
Widać mamy inny klimat
Chcesz, wyżywaj się i wbijaj mi w
Kark trzysta ciosów przy użyciu cyrkla
Nie wytrzymam, ty masz z tego ulgę życia
Ja wygrywam tym cierpieniem
Nie miej mnie za męczennika
Dopóki sznur nie pęka, wiszę
Liczę, że ktoś tu kiedyś przyjdzie
Weźmie nóż i przetnie linę
A nim mnie to zabije (yeah)
Oh, ale póki co, mam jeszcze życie
Nie wiem ile potrwa, może chwilę (yeah)
Oh, czy obudzę się o świcie? (yeah)
Niemożliwe jest możliwe
Chciałbym wam powiedzieć
Że was bardzo kocham
I że moja droga coraz bliżej jest już końca
To nie są tylko słowa
Choć zawieram tu w słowach
Ratuj mnie ty, słowa
Dopóki sznur nie pęka, wiszę
Liczę, że ktoś tu kiedyś przyjdzie
Weźmie nóż i przetnie linę
A nim mnie to zabije (yeah)
Oh, ale póki co, mam jeszcze życie
Nie wiem ile potrwa, może chwilę (yeah)
Oh, czy obudzę się o świcie? (yeah)
Niemożliwe jest możliwe
Jest możliwe bo wszystko jest możliwe
Już kiedyś dostałem na to namacalny dowód
Że z okruchów może powstać całość
A jeśli tego chcemy
Tak jak z kilku spadających łez
Powstać może ocean pełen wody ogromna kałuża
W której topię mój smutek