Białas - To czego potrzebujesz tekst piosenki (lyrics)
Białas [Mateusz Karaś] Teresinie, Polska 🇵🇱
[Białas - To czego potrzebujesz tekst piosenki lyrics]
To prawdziwy rap, to czego potrzebujesz
Przychodzę na ratunek tym co się o niego boją
(nadchodzę)
Bo polski rap wciąż ssie pałę, moją
Kiedyś chciałem udowodnić że jestem najlepszy
Dziś ty mi udowodnij że mam słabe
Wersy dawno już zgubiłem kompleksy
I nie jestem dzieciakiem co się
Wiezie bo wypił pięć Królewskich (Posłuchaj)
Typie, ja nie rezygnuję z bitew
Bo ja nie jestem gwiazdą tylko zajawkowiczem
Ale są tacy, co myślą, że trzeba ich doceniać
Tak naprawdę mają tu chuj do powiedzenia
Hip-hop to nie tylko sesja nagraniowa
Jak tak to traktujesz
To weź przestań rapować
Słucham polskich MC, treść ich płyt
Zmieścił bym w jednej zwrotce lub
Zrobił z tego skit (Idioci)
Za legal daliby się wydymać
Ja gram to, by grać
Zbytnio tego nie rozkminiam
Ty chcesz ze mną beefu, to lepiej weź klamę
I strzel sobie w łeb, skutki są takie same
Podnieś ręce w górę, to Białas kazzam duet
To prawdziwy rap, to czego potrzebujesz
Przychodzę na ratunek tym co się o niego boją
(nadchodzę)
Bo polski rap wciąż ssie pałę, moją
Gadałem z pewnym fejmem na temat bitew
I to co mi powiedział jest niesamowite
(Sprawdź to) on mówi, że "To sport"
Ja mówię: "Zaraz mordo
Czy Hip-Hop się nie zaczął
Od nawijania na wolno?"
Przecież to korzenie"
Odpowiedział: "Yyyy racja"
I zaczął freestyle'ować, to nie prowokacja
Pogadaliśmy jeszcze chwilę
Gubił się w słowach potem słyszałem gdzieś
Że go chcieliśmy zakosować (Whatever)
Nie skomentuję tego, polewaj
Raperzy, proszę, zejdźcie na ziemię
(Z drzewa)
Zacznijcie dostrzegać, co się dzieje dookoła
Bo tego co robicie, nie uczyła stara szkoła
Nie gadam tego po to, by ugrać trochę fejmu
Po prostu zawszę mówię to
Co leży mi na sercu
Znam swoją wartość, Ty ją właśnie poznajesz
I przyzwyczaj się, bo tu na zawsze zostaję
Boy
Podnieś ręce w górę, to Białas kazzam duet
Prawdziwy rap, to czego potrzebujesz
Przychodzę na ratunek tym co się o niego boją
(nadchodzę)
Bo polski rap wciąż ssie pałę, moją
Ciężko się słucha polskich MC's (Gamonie)
Bo ile można, kurwa, nawijać o betonie
Wiem, że kochacie swoje miasta na maksa
A białymi najkami depczecie szary asfalt
Wiem, że widzicie w bramach bei co rano
Mijacie tych, którym nie mówicie siemano
I jeszcze jesteście charakterni
Szkoda kurwa że tylko w
Momencie kiedy piszecie wersy
Śmiać mi się chce
Kiedy jakaś cipa zgrywa ulicznika
A przełyka ślinę kiedy nas spotyka
(Cokolwiek) niech ta muzyka w siłę rośnie!
Jestem pasterzem, wy to moje Hip-hop-owce
Skończcie pierdolić, że dajecie emocje
Bo jedyne co czuję was słuchając to żenadę
Każdy włącza ten kawałek jeszcze głośniej
Ktoś w końcu musi zagłuszyć waszą błazenadę
Boy