Bu - Ostatnie Pożegnanie tekst piosenki (lyrics)
[Bu - Ostatnie Pożegnanie tekst piosenki lyrics]
Twarz smutna, bo pustka po osobie zmarłej
Mówią, że łatwiej gdy odchodzą starsze
Mój stan jak zawsze dyktują relacje
Ważne by najjaśniejsze były dobre uczynki
Z tym blaskiem radosnych
Wspomnień czuć przypływ
Co do drogi ostatniej
Szacunek w kondolencjach
To stało się tak nagle, teraz się pożegnam
Według ateisty stwórca ira jest lipny
Też miewam wątpliwości, wszechmogący
A bezsilny
W szczególności, gdy chodzi o noworodki
I kostucha przychodzi to po braci
To po siostry o porządnych rodziców
Jak ich najciężej zastąpić
Ja mam cudownych, może stąd tyle wdzięczności
Coś ku zdrowotności, ukłony dla wujostwa
Oby nie na pogrzebach przyszło
Się znów spotkać
W okolicznościach rzucanej gleby
Wieńców proboszcza
Tu twardzieli łamią jak nie organy to trąbka
Ponad nimi wersy co oddać cześć mają dziadkom
Wszyscy pochowani odwiedzani bardzo rzadko
Wybaczcie tym bardziej
Iż pamięć nasuwa dawną
Dbałość, i nawet odległość marną tłumaczką
Przynajmniej przez poszanowanie
Rodzinnych mogił
Sprzątam je, zanim zacznę zniczami zdobić
Kiedy byłem małym chłopcem
Nie wiedziałem co to życie, ej
Teraz już wiem owszem
Szczególnie wtedy kiedy zapalam znicze
Ból, strach i zaduma przychodzą najpierw
Twarz smutna, bo pustka po osobie zmarłej
Mówią, że łatwiej gdy odchodzą starsze
Mój stan jak zawsze dyktują relacje
Ważne by najjaśniejsze były dobre uczynki
Z tym blaskiem radosnych
Wspomnień czuć przypływ
Co do drogi ostatniej
Szacunek w kondolencjach
To stało się tak nagle, teraz się pożegnam
Nieistotne kogo pierwszy dotyczył dramat
Potraktował wyjątkowo srogo ciotkę
Czy kamrata
Brak antidotum, zostaje obwinić raka
Za młodu to nie docierało, dziś bym zapłakał
Taka padaka, a mieliśmy zrobić piwsko
Po trzech miesiącach abstynencji
Sporo szło by pić ziom
Zagryźć pizzą, z trybun krzyknąć
Dobić szyszką
W balle pyknąć, a tu po ceremonii milkną
Dzwony, styczność, oswoić pomagać się z tym
Choć w zakładowej sekcji rządzi
Po raz kolejny ktoś nie ponagla śmierci
Ktoś na każdym kroku z niej drwi
Tu cierpi mąż, tam żona
Na co za małe córeczki
Niektórzy się uciekli do samobójczych prób
Nie znieśli już presji
Odeszli mimo różnych cnót
Wzroki opadł z opuszczeniem trumny w dół
Odpoczynek wieczny to ta z
Najbardziej słusznych próśb
Ból, strach i zaduma przychodzą najpierw
Twarz smutna, bo pustka po osobie zmarłej
Mówią, że łatwiej gdy odchodzą starsze
Mój stan jak zawsze dyktują relacje
Ważne by najjaśniejsze były dobre uczynki
Z tym blaskiem radosnych
Wspomnień czuć przypływ
Co do drogi ostatniej
Szacunek w kondolencjach
To stało się tak nagle, teraz się pożegnam