Chada i Pih, Endefis - Tu Się Urodziłeś tekst piosenki (lyrics)

[Chada i Pih, Endefis - Tu Się Urodziłeś tekst piosenki lyrics]

Te ulice kamienice skwery i domy
To moje strony tu rzuciło mnie fatum
Życie podsuwa ciągle tysiące tematów
Wysłuchaj tego rapu C H A D A
Grochowskie życie skurwielu to nie gra
Tu płynie łza i kumpel się uśmiecha
I ktoś do szczęścia dosypuje pecha
Teraz stoimy my u twoich drzwi
Często mnie przeraża to co mi się śni
Ktoś z ciebie drwi i wytyka cię palcem
Nie przegrasz w tej walce zostaniesz na macie
Udowodnij szmacie że stać ciebie na wszystko
G R O C H Ó W to moje środowisko
To moje miejsce tu nie ma kompromisu
Posłuchaj Endefisu i chwilę się zastanów
Co z tego że brakuje dużo do pierwszego planu
Co z tego że każdy z nas życie tu spędza
Że w koło nędza że los nie oszczędza
Tu pierwszy raz spotkałem się ze strachem
Pod jednym dachem ja i rodzina
Teraz po latach to sobie przypominam


Tu się urodziłem to nie moja wina

Powiem ci co widzę kiedy patrzę na podwórka
Widzę szczęście i rozpacz nastoletniej
Matki z dzieckiem
Zwątpienie jej rodziców którzy co
Miesiąc mają tylko rentę
Widzę gówniarzy co beztrosko
Kradną matkom pensje
Widzę też takich co zarabiają wiesz jak?
W jak najprostszy sposób
Zdobyć mieć sprzedać a później znowu
Mówią że kolejnego już brakuje
Kiedy wróci? za trzy lata spójrz może dłużej
Ilu wierzyło że idziemy wspólną drogą razem
Że między nami nigdy nic nie stanie – razem
Możemy zdobyć wszystko i
Stworzyć sobie przyszłość
Taką jaką chcemy a nie jaką inni mieli
To nie sen trzeba wierzyć
Dobrze wiem da się przeżyć
Mimo tego gdzie jesteśmy
A gdzie moglibyśmy gdyć wielu
Teraz czuje wstyd
Za głupoty które kiedyś miały
Na lepsze zmienić
Ilu by cofnęło czas by jeszcze raz móc wybrać
Żeby nie tracić a korzystać
By idąc w górę nigdy nie spaść za nisko
Bo to nie nasza wina gdzie
Urodzić się nam przyszło to nie twoja wina
Płonie kolejny most nie twoja wina
Że liczy się tu każdy grosz nie twoja wina
Górę bierze złość
Tu się urodziłeś ulica ma głos

B do I do A do Ł Y do S do T do O do K
Raz stąd słychać śmiech
Innym razem po policzku spływa łza
Dzieciaku wyższa siła
Cały czas nas tu trzyma
Dzień w dzień to przeklinasz
Tu się urodziłeś to nie twoja wina
Czarna godzina ciągle wybija
Masz wybór albo się rozwijasz albo zwijasz
W tobie tkwi siła choć los poniewiera
Są tacy którym jedyne co
Zostało to wyrzuty sumienia
Gnoje na górze nikt nas nie poprze
Nie byli w naszej skórze ten
Głos do nich nie dotrze
Nie jest dobrze – wytrzymałość na krańcu
Do końca życia będziesz wlókł ukuty łańcuch

Słońce zaszło krwią na jutro brak planów
Nie ma dnia bez faulu nie ma dnia bez haju
Pierdolony raport o stanie tego kraju
Przyjdź szybko umieraj młodo się zaharuj
Jedni nie dożyją drudzy
Po trzydziestce zmiękną
Niewielu uda się wyjść obronną ręką
Nikt o nas nie myśli taka jest przyczyna
Tu się urodziłem to nie moja wina

To ludzie ludziom zgotowali ten los
A być może o włos
Urodziłbym się gdzie indziej
Powiem jedno: nadzieje noś nadzieja przyjdzie
Tak myślę a ty jak myślisz? Ja upraszczam
Białystok i łódź warszawska
To ludzie ludziom gotują ten los
Co dzień rano się budząc to nie twoja wina
Prościej mówiąc to mija
W tył przewijam dotąd gdy
Beztroska we mnie żyła
A jednak czasem człowiek człowiekowi sprzyja
Chyba znasz to to się nazywa przyjaźń
Jak wielu z nas tu się
Urodziłem to nie moja wina

To nie twoja wina płonie kolejny most
Nie twoja wina że liczy się tu każdy grosz
Nie twoja wina górę bierze złość
Tu się urodziłeś ulica ma głos

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować