Cypis - Biały Kolor tekst piosenki (lyrics)
[Cypis - Biały Kolor tekst piosenki lyrics]
Właśnie w ten sposób, przerywam ciszę
Znów za to samo przepraszam mamo
Mam w głowie kibel, pieprzone siano
Wiem, że ci przykro i serce ci pęka
Syn ledwo żywy w pokoju klęka
To męka i ból, to krew pot I łzy
To ja jestem zły, na pewno nie ty
Wybacz, że ranię, nie tak miało być
Mi na tym świecie trudno już żyć
Życzę ci zdrowia, którego mi brak
Chciałem być wolny, fruwać jak ptak
A kończy się tak, że jestem ciężarem
Nie śpisz I czekasz czy wrócę nad ranem
A ja nie wracam, sprawa zakończona
Wybacz musiałem zapić demona
Raz się idzie, a raz leci
I po czasie w głowie świeci
Raz się leci, a raz spada
Raz się niszczy, raz układa
Biały pięknym jest kolorеm
Potem staje się horrorem
Niе zaufasz to odpadniesz
Jak leciałeś, to tak spadniesz
Raz się idzie, a raz leci
I po czasie w głowie świeci
Raz się leci, a raz spada
Raz się niszczy, raz układa
Biały pięknym jest kolorem
Potem staje się horrorem
Nie zaufasz to odpadniesz
Jak leciałeś, to tak spadniesz
Wtrącony do lochu, ja więźniem prochu
Ten gnój wyniszcza i to po trochu
Dłonie się pocą, chodzę nerwowy
Mogę umierać, jestem gotowy
Będzie wam lżej, gdy się usunę
Po co ten strach, za dużo frunę
Po co zmartwienia i wylane łzy
Męczy się ja i męczysz się ty
Ranię rodzinę, kochać nie umiem
Szukałem kogoś, kto mnie zrozumie
W sumie to nie chcę twojej pomocy
Nie sypiam w dzień, płacze po nocy
Tak było kiedyś, dziś to wspomnienia
Na właśnie życzenia, wchłonęła mnie ziemia
Do zobaczenia po drugiej stronie
Zamknąłem powieki i to na wieki
Raz się idzie, a raz leci
I po czasie w głowie świeci
Raz się leci, a raz spada
Raz się niszczy, raz układa
Biały pięknym jest kolorem
Potem staje się horrorem
Nie zaufasz to odpadniesz
Jak leciałeś, to tak spadniesz
Raz się idzie, a raz leci
I po czasie w głowie świeci
Raz się leci, a raz spada
Raz się niszczy, raz układa
Biały pięknym jest kolorem
Potem staje się horrorem
Nie zaufasz to odpadniesz
Jak leciałeś, to tak spadniesz
Raz się idzie, a raz leci
I po czasie w głowie świeci
Raz się leci, a raz spada
Raz się niszczy, raz układa
Biały pięknym jest kolorem
Potem staje się horrorem
Nie zaufasz to odpadniesz
Jak leciałeś, to tak spadniesz
Raz się idzie, a raz leci
I po czasie w głowie świeci
Raz się leci, a raz spada
Raz się niszczy, raz układa
Biały pięknym jest kolorem
Potem staje się horrorem
Nie zaufasz to odpadniesz
Jak leciałeś, to tak spadniesz