Dedis, Kafar Dix37, Żary - Wstawaj tekst piosenki (lyrics)
Dedis [Dawid Mullar] Mysłowice, Polska
[Dedis, Kafar Dix37, Żary - Wstawaj tekst piosenki lyrics]
Z jakiego jestem świata Ja się
Pytam to nikt nie wie
Budzę strach, budzę gniew, budzę siebie
Zawsze daję radę ale dziś potrzeba Ciebie
Budzę strach, budzę gniew, budzę siebie
Z jakiego jestem świata Ja się
Pytam to nikt nie wie
Budzę strach, budzę gniew, budzę siebie
Zawsze daję radę ale dziś potrzeba Ciebie
Wstawaj to nie wczasy wiecznie
Chodzisz bez kasy razy 2 bank Cię policzył
Bo nie zapłaciłeś raty
Znowu pijesz wódę nie ukrywam ja też lubię
Ale to nie zwalnia Cię od tego
Byś miał wszystko w dupie
Tyle potencjału ile siedzi w twojej głowie
Wstawaj rób ten album Ja za
Ciebie go nie zrobię
Pokaż im, że możesz kto chce góry zdobędzie
Jestem tego przykładem tylko uwierz
To tak będzie
Podam Ci rękę zrobiłbyś dla mnie to samo
Też dostałem lekcję życia twój dom
To nie ulica wstawaj
Kurwa te prochy zostaw dla słabych gamoni
Co myślą
Że się życie kończy jak nie przypierdoli
Nieraz próbowałem sam nie pamiętam pozytywu
Niech nigdy żadne prochy nie
Mają na Ciebie wpływu
Wpływy mają być na koncie proszę
Cię nie zbaczaj z drogi
Los nam pokazuje rogi i czasem podstawia nogi
Wstawaj! Puenta tej zwrotki jest krótka
Co ma powiedzieć dzieciak przykuty do wózka
Do łóżka, znów zrzutka, bo państwo Mu nie da
Leki, turnusy, opieka i reha
Często gdy mi źle myślę o Adrianie
O tym jak wciąż walczy i Jego Mamie
O Laurze, o Adze, Tomku, Rafale
I w sekundę znika syf i moje żale
Wszystko co dostałeś będziesz musiał zwrócić
Znowu tylu ludzi szuka dróg na skróty
Znowu między nimi kiełkuje depresja
I tak wiele rzeczy męczy nie do przejścia
Presja, agresja znów skacze na bary
Nie umiemy cieszyć się z tego co mamy
Dla Mamy, dla Taty, dla mnie czy dla Ciebie
Zrób dziś pierwszy krok by pokochać siebie
Wstawaj!
Budzę strach, budzę gniew, budzę siebie
Z jakiego jestem świata Ja się
Pytam to nikt nie wie
Budzę strach, budzę gniew, budzę siebie
Zawsze daję radę ale dziś potrzeba Ciebie
Budzę strach, budzę gniew, budzę siebie
Z jakiego jestem świata Ja się
Pytam to nikt nie wie
Budzę strach, budzę gniew, budzę siebie
Zawsze daję radę ale dziś potrzeba Ciebie
Na ulicy tyle syfu nikt nie
Widzi jak ktoś zdycha
Nie policzysz tu przegranych
Ciężka to matematyka
Zbłąkanych, porzuconych w sosie
Własnych niewolnikach
Nie zobaczysz światła życia bo
Te światło szybko znika
W młodym pokoleniu za to wielka jest nadzieja
Rozpierdolić można system jak się
Chce na lepsze zmieniać
Jak się widzi jak się słucha jak się myśli
Można więcej, w swoim ciele być świątynią
I nie patrzeć się na resztę
Swoje robić stawać mocno wjeżdżać jak
Zagłoba z buta humor musi być do tego no
I honor to jest sztuka
Na pohybel skurwysynom Bilon na album Dedisa
Lepiej latać tam wysoko niż
Się bujać po piwnicach
Ciężko naprawdę ciężko Ci tak
Ty przestań się tu mazać
Czas się do roboty brać
Kiedy bida mija progi
Świat już nie jest kolorowy
I kończysz na marzeniach
Marzeniach nie spełnionych
A tu ludzie ciągle walczą
Z przeciwnościami losu
Ci sami ludzie wstają gdy padają od ciosu
Wstawaj zanim myśli czarne cię dojadą
Wstawaj bo nie podniesie ciebie tutaj banknot
Ile rzeczy jest na sprzedaż ile
Kupić się tu nie da
Ja mam doświadczeń plecak i
Nie ma co narzekać
Choć wielu nie pamięta szacunek a nie pęga
Mam ty parę mordek przyjaciół nie od święta
Ziomale sobie radzą wyciągają wnioski
Z drogi do celu żaden z nich nie był prosty
Nie odwracalne chwilę wszystkie
Te spalone mosty i tylko w swoich myślach
Mogą wrócić do przeszłości
Budzę strach, budzę gniew, budzę siebie
Z jakiego jestem świata ja się
Pytam to nikt nie wie
Budzę strach, budzę gniew, budzę siebie
Zawsze daję radę ale dziś potrzeba Ciebie
Budzę strach, budzę gniew, budzę siebie
Z jakiego jestem świata ja się
Pytam to nikt nie wie
Budzę strach, budzę gniew, budzę siebie
Zawsze daję radę ale dziś potrzeba Ciebie
Lepszym być, każdego dnia
By godnie żyć, nie pytaj "dlaczego ja?"
Szanse chwytaj, odbijaj od dna
Miejskie bagno wciąga, kamień w wodę
Tlenu brak problemy rozwiążesz
Kiedyś staną się wspomnieniem
Ci co nie chcą zmądrzeć
Sami stają się problemem
Wiem do czego dążę i nie zmieni tego nic
To twój pogrzeb, przestajesz żyć
Chcesz to gnij, -wóda, prochy nie pomogą
Boisz się, gdy jesteś sam
Nad przepaścią jedną nogą znów
Mam plan i świadomość jak pokonać trud
Zmienić wszystko- co mnie ściąga w dół
HEMP GRU, DEDIS, pozytywny przekaz
Ziomek lecisz, nie ma na co czekać
Możesz więcej niż tkwić tylko
W mentalnym więzieniu
Czas moim sprzymierzeńcem, ulegam odnowieniu