Intruz, Dedis - Ziarna piasku tekst piosenki (lyrics)
Intruz [Bartosz Olewiński] Opole, Polska 🇵🇱
Dedis [Dawid Mullar] Mysłowice, Polska
[Intruz, Dedis - Ziarna piasku tekst piosenki lyrics]
Przy sobie honor co jest falochronem
Cisza po wrzasku, nasze kroki w tańcu
Ja pójdę za tobą jak kurwa Beethoven
Smutny October, ziarna piasku
Ty Wonder Women na rynku w Gdańsku
Chuj w złą pogodę, jest dobry nastrój
Zagraj melodię mi po słowiańsku
Rozbiłem klepsydrę, nie liczę czasu
Te zmiany za bardzo rozmyły mi zegar
I tak naprawdę, to lubię być
Miły, dziękuję za tych, na których polegam
Ziarna piasku, dziesięć łopat
Jeden na stu dobry chłopak
Nie miał hajsu, zdobył kontakt
Ten ze slumsów z miasta Piastów
Nie tak dawno codziennie rano pierwszy
Na budowie rozwijał przedłużacz
I tak przez pół roku
Bo chciałem pokazać szefowi
Że może mi w pełni zaufać
Weź wytłumacz, chcę być ziarnem
Co się nie wyróżnia na tle innych ziaren
Chciałbym się poczuć na chwilę jak słuchacz
Jak w czasach gdzie każdy
Uciekał przed światem
Weź mnie uracz kropli wodą
Zaczekajmy razem na burzę piaskową
Co tylko pędzi, by ziarna rozrzucać
A potem kurwa tęsknimy za sobą
Potem na nowo musimy się szukać
Pomóż mi proszę ugasić pragnienie
Jak wrócę to będę cię mocno przytulać
Nim nadejdzie przeciąg i wszystkich wywieje
Robimy dymy, wy palicie Jana
W studio płonie lemon haze
Nam porażka nie jest dana
W sercach wciąż miliony miejsc
Wy to - ziarenka piasku
Co liczą tu tylko na nasze potknięcie
My to - koty, nie pudle uważaj się wkurwię
I będzie jebnięcie
Pośród ziaren sobie żyłem
Ślepej kurze się trafiłem
Odpierdoliłem rajd Dakar
Weź nie gadaj z Beduinem
Kobiety z nami to łatwo nie
Miały, gdzie są te ziarna, które poleciały
Gdzie dziki lokator dokłada do szamy
Gdzie na kiju żyłka i haczyk na żyłce
Idziemy wałem i szukamy piany
Tam gdzie wodospady to będą ławice
Na kolację będzie kurwa ryba z Odry
Przy wylocie na Krapkowice
Nie chcę dla stajni być tylko pokarmem
Jestem tylko zaginionym ziarnem
Nie miałem prezentu na
Jej urodziny, przepraszam
Że kiedyś kolczyki ukradłem
Kilometrów leć kilkaset i omiń zatruty kwiat
Nie płacz
Bo zamoknie piasek i nie udźwignie nas wiatr
Namaluj palcem obrazek
Pod nim zakopiemy skarb
Ułożyły mnie witraże
Niechaj mnie uszczypnie krab
Przed tygodniami i dniami uciekam
Za krótka doba, by wszystko rozchodzić
Ty chyba w oczach masz piękny
Ocean, nie rzucaj mi koła
Chce w nim się utopić
Jak ziarna piasku te złapane w garści
Za rękę razem przejdziemy przez kanion
Czuje, że stoję znów sam na przepaści
Jak mam kurwa skakać to do twoich ramion
Robimy dymy, wy palicie Jana
W studio płonie lemon haze
Nam porażka nie jest dana
W sercach wciąż miliony miejsc
Wy to - ziarenka piasku
Co liczą tu tylko na nasze potknięcie
My to - koty, nie pudle uważaj się wkurwię
I będzie jebnięcie