Endefis, Natalia Lubrano, Fenomen - Powód do nienawiści tekst piosenki (lyrics)

[Endefis, Natalia Lubrano, Fenomen - Powód do nienawiści tekst piosenki lyrics]

Czasami tak już jest, nie da się ukryć
Wystarczy tylko jedno spojrzenie
Iskra kłótni
Awersja w głowie, pożar, płonie ogień
Niechęć do drugiego wszystko burzy
Ja nic nie robię, bo nie wiem jak to działa
Człowiek kieruje się czasem
Instynktem błędnie
Czasami powiem coś przez złość
Która jest we mnie
To jest ten głos, który potrafi ranić
To jest jak kość niezgody
A nienawiść nie zna granic bezsilny jestem
Chociaż próbuję z tym walczyć
Nieraz nie lubię kogoś, bo coś i to wystarczy
Natura ludzka, burza emocji, uczuć doznań
Czasem już kogoś nie lubię zanim
W ogóle go poznam

Wiesz, łatwo jest bliskich
Skrzywdzić nieświadomie


Łatwiej żyć będąc naiwnym, łatwiej powiedz
A narody za nienawiść płacą krocie
I tam też w myśl tradycji
Czerpie młodzież tą nienawiść
Od pokoleń wbrew swemu Bogu
A niby u podstaw wiary leży powód
To jedna z ludzkich chorób nie ma lekarstwa
A tylu sponsorów i to dalej tak trwa
I nie wiem jak mam (jak?) chcę to uniknąć
Nie znając powodu poradzić
Sobie z nienawiścią
Która może przysłonić wszystko
Może pochłonąć
To jak miłość, to jest skrajność
Kosztuje nas sporo

Co jest gdy stracimy sił
By móc powstrzymać swoją złość
Tak łatwo jest wyrazić gest
Tak łatwo rzucić wrogom kość
Tak szybko możesz zasiać coś
Gdy jedno z ludzkich chorób
Nieświadomie zadać cios bez większego sporu

Powiedz, ile wystarczy by nienawidzić kogoś
Ludzie różną miarę biorą
Więc rozejrzyj się wokoło
Ktoś nienawidzi kogoś za to
Że ma coś swoją pracą
Podczas gdy on nie robi nic i
Czeka chuj wie na co
Kochać kogoś to uczucie
Którego nie zamienisz na nic
Świat wtedy jest bez granic
Jednak też potrafi ranić
Jedna chwila może sprawić spadek
Z miłości w nienawiść
Jedna chwila może sprawić
Że masz ochotę kogoś zabić
Inni nie mogą znieść tego
Że ktoś ma więcej od nich
Zawładnięci przez pieniądze, a myślą
Że są wolni jesteśmy inni od nich
Nie idziemy tak jak większość
Fenomen, Ziaja, Żółw, Ekonom
Endefis, Bartosz, miexon

Powiedz, jak dużo nienawiści mamy w sobie
Jak bardzo możemy nienawidzić innych
Czy aż do tego stopnia
By nie patrzeć na nich na ulicy na tych
Którzy są zwykli i tak samo
Chcą by było lepiej
Bo przecież patrząc w te szklane
Domy wyraźnie widzą siebie
W sumie trudno nie zauważyć
Własnego odbicia w lustrze
Czy to nienawiść, czy zazdrość
Żeby jak oni stracić duszę
Czas nas zmienił a tych naiwnych
Będzie zmieniał jeszcze bardziej
Czasem myślę, czy pośród tej nienawiści te
Słowa są coś warte
Są na pewno, bo w nie wierzę
Ale wiem z czasem znienawidzimy samych siebie
Znienawidzimy samych siebie w końcu

Co jest gdy stracimy sił
By móc powstrzymać swoją złość
Tak łatwo jest wyrazić gest
Tak łatwo rzucić wrogom kość
Tak szybko możesz zasiać coś
Gdy jedno z ludzkich chorób
Nieświadomie zadać cios bez większego sporu

Patrzę, widzę, jak wiesz
Idzie jak zwierz typek
Jak wiesz bydle spojrzenie, jak sum bystre?
W łeb puste, chuj z tym, ustępuję
Próbuję to zrozumieć, pojąć tą nienawiść
Raz spojrzenie, mógłby zabić za nie
Nie lament, nie kłamie, jebany nic pustka
Płytkość, patrz im w oczy widać nicość
Coś mi to mówi pierwsze spojrzenie 3
4 ludzi cię nie lubi
Połowa chce byś się w życiu pogubił 1
4 byś się upił, zginął
Więc jak masz chodzić z uśmiechniętą miną
Znaleźć miłość, przyjaźń, być życzliwym
Takie proste niby, takie proste niby
Co jest gdy stracimy sił
By móc powstrzymać swoją złość
Tak łatwo jest wyrazić gest
Tak łatwo rzucić wrogom kość
Tak szybko możesz zasiać coś
Gdy jedno z ludzkich chorób
Nieświadomie zadać cios bez większego sporu

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować