Flint - Słońce czy deszcz tekst piosenki (lyrics)

[Flint - Słońce czy deszcz tekst piosenki lyrics]

Słońce wzeszło nad Warszawskim ZOO

Poranek wita spowita bałaganem klita
W głowie odbita, ale prześwietlona klisza
Wywar był pity jak w sejmowych kuluarach
Więc ładuje szczyty do gibona
Sklejam i odpalam
Słońce wzeszło stopiony asfalt klei
Się z podeszwą
Szczeka pies z patykiem biega dziecko
Przeszło dwadzieścia lat tutaj w
Krew mi weszło
Jak wenflon pompujący to ścierwo stop

Czarne chmury nad Warszawskim ZOO

Ile jeszcze potrwa zła passa
Dziś krople deszczu zlepiają z
Asfaltem kurz miasta
Chłód zastanawiającym jest fakt
Czemu to nas nie doprowadziło do szaleństwa


Klęska musi nadejść choć działam
W słusznej sprawie
Naprawdę coś między nami już
Nie jestem w stanie
Opanowanie czy obojętność
Nasze drogi jeszcze nie
Jednokrotnie się przetną stop

Świt wyrusza w pogoń hajsu plik wita monopol
Klin to broń która się nie śniła filozofom
Dziś pierdole to biorę izotopa
Płacę i do zoba
Przede mną jeszcze dosyć długa droga
Słońce praży na horyzoncie widzę Patyk
Dziś grają tam to co w
Ślizgu czytałem przed laty
Choć sam nie doczekałem się do wypłaty
To czuję dobrze się i tego życzę Wam wariaty
Stop

Halo? Ciągle dzwoniłaś nie sądzę
Że Ci jest wstyd
Z poczty głosowej miałbym skitów na pięć płyt
Czasem przeginam żeby odnaleźć balans
Ty ciągle przeklinasz że mam
Swoją drogę swoje sny
Nie chce się męczyć i nadwyrężać zaufania
Wyjmuję kartę SIM łamię i na bruk upada
Tak jak Ty też więc zakładam kaptur
I mam nadzieje że myliłem
Się w większości przypadków cześć

Już? Wracasz?

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować