Haju, Paluch - Wojownik tekst piosenki (lyrics)
Paluch [Łukasz Paluszak] Poznań, Polska
[Haju, Paluch - Wojownik tekst piosenki lyrics]
To moja droga do raju
Nazajutrz na fali albo pod falami oceanu
Polegnę, ledwie idę, by ryzyko kroków
Niewątpliwie pewnie tu biegnę #minowe pole
Mi nowe w głowie rośnie tych ludzkich spraw
Tych brudnych prawd, wylewam wrzątek
Pusty bak nadzieją napełniam go ciągle
Smutny fakt, że świat opróżnia go ponownie
Brudny rap, wersy, które zawsze będę snuł
To podziemny mainstream ziemi sól
W słonej ziemi tu ukrywam ból
Pod stopami grunt i tępo bębnów
Nawet jeśli stracę słuch to
Poczuję piękno dźwięków
Skurwysynu stój! Zabierz łapy od moich prawd
Buduję mur tam gdzie nie patrzy żaden z was
To ja! Na barykadzie
Mój latawiec sięga gwiazd
Krwi i kości wojownik syn Boga jak Nas
Jestem wojownikiem i idę po swoje z tarczą
Widzę wokół tyle i piszę to nocą czarną
Chwile na chwile łapię, a w bani mam sajgon
Idę twardo, brat trzymam fason
Jestem wojownikiem i idę po swoje z tarczą
Widzę wokół tyle i piszę to nocą czarną
Chwile na chwile łapię, a w bani mam sajgon
Idę twardo, brat trzymam fason
Łapie za majka, daj mi go
Sprawny na bank, mam wprawy dość
By nagrać to, mam ciary na barkach czuję moc
Idę wciąż przez noc, nocami wędruję
Piszę nocami i mój tusz
Tuż obok ciebie, tsunami szkicuję, ej yo
Ze stylem podróżuję, mam bilet na życia film
Nawet jeśli na chwilę, to nigdy nie byle kim
Nawet jeśli przegapiłem coś
Nigdy nie patrzę w tył
No bo zawsze ceniłem bardziej
Bycie sobą w tym
Flow to życie, moje flow żyje
Gdzie Twoje flow skoro wciąż udajesz
To ledwo żyje
Gra o tron, gra o flotę, o sos
O ciepły fotel
O Polskie złote, ziom, o poziom
Kto większym kotem
Jebać to! Ja odrywam się od ziemi
Bratku frunę, uwierz stąd lepiej widać zenit
Nie zobaczysz na YouTub'ie
Blasku własnych źrenic
Nie skumasz o czym mówię
Bo nie słyszysz siebie #Niemy
Jestem wojownikiem i idę po swoje z tarczą
Widzę wokół tyle i piszę to nocą czarną
Chwile na chwile łapię, a w bani mam sajgon
Idę twardo, brat trzymam fason
Jestem wojownikiem i idę po swoje z tarczą
Widzę wokół tyle i piszę to nocą czarną
Chwile na chwile łapię, a w bani mam sajgon
Idę twardo, brat trzymam fason
Mam pierdoloną złotą zbroję na
Starcie od życia #gratis jestem wybrańcem
Robię gnój jak na murach Banksy
Życie jak kino akcji z pełną kontrolą trakcji
Topie fałszu maski, nie poczujesz mojej łaski
Biegnę jak husky rozpierdalam
Czaszki #snajper
Głos osiedli, wierny wojownik #streetfighter
Ci co pomagają w walce tworzą moją armię
Ich ksywy znam na pamięć
Idziemy ramię w ramie
Biedę nadzieją karmię, umysły wartościami
To potężna moc słów, muzyka to ich zapalnik
Co się da naprawić, a co wyjebać na złom
Dziś nie bełkot populistów
Chwytam ich za gardło
Prawdziwość mą tarczą, szczerość to włócznia
To już czas mistrz uczy się od ucznia
To nie byle rap dla rapu
Który ma trafić tylko w durnia
Słowa lecą od Kamczatki aż po słońce południa