Hipocentrum - Snap! tekst piosenki (lyrics)

[Hipocentrum - Snap! tekst piosenki lyrics]

Chyba jednak dymu za dużo przed przyjściem
Wpadłem tu jak przymuł ktoś się
Ze mną wita "cześć!"
Gubię się i czuję przymus
Żeby znaleźć wyjście
Jakiś typ Ci ciśnie to niesamowita wieść
Ledwo przyszedłem a już bym wyszedł
Nie chcę się upić nie będę nic krzyczeć
Naćpane sztuki wcale nie dziewice
Nie kręcą mnie suki żaden ze mnie hycel
Podbija ziomek czy zagrałbym w FIFE a ja
Mu na to że zagrałbym Spliffem
On mówi gites bo ma tu ekipę od
Sprawy wystarczy że nagramy tytex SNAP!
Nie ma to jak questa dostać znam
To bo to kwestia doświadczenia
Nie mów że to ręka boska bywa że drobnostka
Świata ci całokształt zmienia
Podbijam do ziomka o szluga do jointa mówi
Że nie daje nieznajomym fajek a
Nagle poznaje mnie śmiejąc się mówi że
Zgarnie mnie najpierw do znajomych panien
Więc walę z nim banie
(i banie) i banie i banie
Uciekam dalej to moje klubowe
Pływanie w Libanie (SNAP)
I mówi mi głowa chcesz
Stąd emigrować kurwa zgiń
Jak coś Ci się podoba bierz
To lecisz browar wóda gin

Siedzę na kacu organizm mi daje
Sygnały że chyba mam przestać
Znowu leniwa sobota zamówić jedzenie a
Potem już liga angielska
Odbieram telefon, co robie wieczorem
Bo dostali info że biba jest niezła
Ja miałem zamulać, mnie szybko przekonał
Jest szybka decyzja że śmigam i wjeżdżam
Wbijam do klubu na grubo a
Młoda wygląda jak milion dolarów
Niech znajdę tylko kompanów a potem
Zawinę ich szybko do baru
Mówię sobie tylko pomału ale
Pijesz czystą to salut!
Miałem dzisiaj nie pić ale jeśli ma być ogień
To to miejsce to ognisko pożaru SNAP!
Nagle rozpierdol totalny ta faza na
Głowie wybucha jak bomba
I każdy chce dobre podanie to podaje banie
Jest akcja i walimy do dna
Technika kozacka jest warta
Sto baniek dlatego
Koleżko nikt sobie nie pogra
Ja wchodzę do środka i tańcze jak debil
Nakurwiam te daby się czuje jak Pogba
Polano dla mistrza
Pochłonie całe siano ta wixa
Skaczemy pod sufit wysoko
Wysoko jest kocioł jak u Panoramixa
Ale to nie Gangnam Style lecimy
Grubo jutro będę spał
Wszędzie te szoty, te szoty
Te szoty nakurwiam jak Bang Bang Blow!

Pora byśmy raz bez ściemy sprawę
Wzięli w mig do łap
Mieliśmy być zamuleni ale zmieni dziś to snap
Powstajemy tak z płomieni niczym
Feniks cisnąc rap hipocentrum wszystko snap

Ej, dziś na wódę coś nie ma
Ochoty by robić głupoty co ty
I witać kłopoty po tym
Lecz wyciągnęli na kluby
Na siłę chcą zabić lenia
Lecz kiedy wale banie to zmiana
Na balowanie to Snap
A po tym melanżu raczej trafie do więzienia
Lecz wzrosną polubienia i to
Nie pomówienia o tak
Bo nagle demony mi tu wypadają z cienia
Mózg krzyczy halo ziemia, a ja mu do widzenia
Się ludzi tu seta upaja baletem jak
Każdy by se tam zajebał tablete
Tu dj gra seta i buja parkietem a ja
Wale sete tu z pełnym impetem i snap
Nagle sobie kręcę beke i wale za barem
Za darmo browary bo barman ma dziare kminisz
To czary łapie browary za barem
To są te etapy kiedy mnie
Demon opętał szał wokół, japa uśmiechnięta
Tera robię snapy jutro nie będę pamiętał
Po roku zapaliłem skręta - mózg
W szoku, po tylu procentach
No ale dalej go dodupcam
Ten oto balet to instrukcja
Jak niszczy w szale mnie destrukcja

Znów dzwonią telefony że gdzieś tam alko
Gibony że nie było mnie dawno i
Ziomy wpadły dziś na pomysł
By zrobić klasyczne melo - brony, DJ
Mikrofony
Ja w majtach na sony cisnę zmulony
Odpadam sorry i dzwoni domofon
Są kurwa pod drzwiami nie
Akceptują dziś żadnych wymówek
No dobra spoko chuj z tymi grami
Daj mi 5 minut dopieszczę stylówe
Otwieram oko, polane po bani
Zamykam otwieram czuje rozróbę
Nie ufam krokom
Nie czuje granic nagle SNAP leją mi wódę
Wokół parkiet płonie mokre całkiem dłonie ale
Chyba nie ugasze nimi tego pożaru
Myśli jak nie moje wryty całkiem stoje
Co ja pierdole latam ciągle do baru
Jest totalnie koniec, ale fajnie co nie
Nie wiem jak doprowadziłem się do tego stanu
Po tym gibonie tu po taxe dzwonię
Żartowałem zamów czystą salut
W chuj się nie chciało
Teraz ciągle mało choć zbliża się
Rano znika ciągle siano
Co tu się odjebało ziomy mnie pytają w
Głowie pęka balon ziemia ziemia halo
Żetonów talon tu wysypie na blat czuje
Że znowu palą coś typie na bank
To prawdziwy nalot ja łypie na
Blat czy już mi polano, do zo
Na stypie brat

Pora byśmy raz bez ściemy sprawę
Wzięli w mig do łap
Mieliśmy być zamuleni ale zmieni dziś to snap
Powstajemy tak z płomieni niczym
Feniks cisnąc rap hipocentrum wszystko snap

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować