Hipocentrum - Nie wypada tekst piosenki (lyrics)

[Hipocentrum - Nie wypada tekst piosenki lyrics]

Zwykle robimy sobie bekę choć nie wypada nam
Żyje się nam tak w sumie dużo lepiej
Choć nie wypada nam
Gramy od lat za te rapy mając respekt
Choć nie wypada nam
Choć dla wielu ludzi może być to śmieszne
Bo nie wypada nam

Wchodzę pewnie jak zawsze i może nie wypada
Ale nikt nie odmówi tych skilli mi
Akurat się składa że to co nas dzieli
To odległość jak z Polski do Filipin
Odwrotność Michaela wszyscy chcą
Być czarni odbija tu ciągle po chwili im
Ich wyjebię na księżyc
Niech tam spacerują bo ja sie
Nie cofne jak Billie Jean
Reszta cicho teraz jest ta chwila no bo
Wjeżdża Hipo - mam ziomów techników
Jestem grubym kotem jadę jak po
Prochu mów mi Krizz Kaliko


Jestem pojebany i się wkręcam i to
Nie bierz mnie na litość
Bo jak cie nie lubię zamknę cie
W piwnicy puszczę Despacito kumasz Despacito
Każdy japa jak Baraka
Każdy mały i brzydki jak karakan
A więc spotka ta kara was
Ofiara mas, trzęsienie ziemi jak w Caracas
Słysze jedzie twój karawan - koniec show nara
Opuszczamy ten parawan byłeś dla
Nas jak padawan
Taki wpada plan, myślałeś co nie wypada nam?
Ty masz fajny legal - flow na komputerze
Lecą fanki z nieba
Jesteś dziwką dla mnie mogę rzucić tobą
Bo rzucam kurwami jak Patryk Vega
Za co daj mi medal
Teraz takie czasy że się każdy sprzeda
Bo nie ważne skille, no bo nie wypada
Byle ładnie śpiewać ale walczyć trzeba

Dwadzieścia osiem lat słychać po głosie brat
Już nie mam w nosie że
Ciągle zbieram pokłosie wad
Wstaje po ciosie wnętrze się
Wyłania jak po kosie
Myślę o sosie, chcę uporządkowania w chaosie
Podjąłem walkę o siebie i o nas tak naprawdę
Podniosłem gardę, życie sprzedało mi liścia
Spadłem na samo dno
I znowu robię to samo co kurwa rok wcześniej
A uwierzcie mi to samo zło
Nienawidzę siebie to jest smutne
Nienawidzę ciebie to okrutne
Choć się brzydzę gdy widzę
Że nienawidzę to jest trudne
Czuje że zawodzę znowu siebie i wszystkich
Seria niepowodzeń nie rozjebie mi misji
Kłody mam po drodze ale w glebę je wciśnij
Na nowo się rodzę więc mnie jebie co myślisz
Bo znowu wychodzę na prostą jak dupa ze wsi
A w życie to wchodzę na ostro
- ta suka nie śpi
Ciągle mnie pada we mnie non
Stop to szuka bestii
Mi nie wypada nie dorosnąć to sztuka wierz mi

Zwykle robimy sobie bekę choć nie wypada nam
Żyje się nam tak w sumie dużo lepiej
Choć nie wypada nam
Gramy od lat za te rapy mając respekt
Choć nie wypada nam
Choć dla wielu ludzi może być to śmieszne
Bo nie wypada nam

Biada tym którzy chcą mnie przekonać że
Ciągną za sobą ten bagaż kwitu
Ale wypadało by mnie najpierw przekonać że
Nie wypada im wypadać z bitu
Przemuś absolwent prawa zbytu
Mówić nie wypada ilu zbyłem typów
Wyjebane na brawa i wskaźnik popytu
Mam to gdzieś w tyle, koło odbytu
W notatniku jakieś milion myków i miliardy
Rymów z tą familią byku
Radze lepiej nie zadzierać bo nie wypada i
To ma ci właśnie sugerować tytuł
Zwolnię trochę bo nie wypada się nie
Dać dogonić na takim albumie
Co będzie gdy wyjdzie
Że reszta stada przy nas to
Jednak składać nie umie
Wiem że łechta mnie chaos w
Tym względzie to jestem pieszczochem
A co tam możesz tu wiedzieć
I tak zaraz zginiesz
Wjeżdżam na głośnik jak Joker do Gotham
Choć może nie wypada już tego nie wybadam
Dookoła tylko lawa lawa lawa
Duma mnie napawa, niewinna zabawa
Zabrać co ci dała sława sława sława
Czego nie wypada zrobimy to
Ziom to pewnie jak
To że majk nie wypada z rąk
Bawimy się grą jak kot zdechłą myszą
Jak coś nie wypada to niech to usłyszą
Spróbuj zagadać to zamknięty krąg nasza
Postawa musi razić jak prąd
Jakoś tak lubię kojarzyć się z niszą
Nie czekać na brawa jak w cyrku małpiszon

Czuję na sobie wiele spojrzeń
Tych co chcą się wciąż
Na moim miejscu znaleźć
A że w tłumie trochę ciężko ich dostrzec
Stojąc w słońcu śmieję się zuchwale
Koniec końców nie biorę wzorców lecz
Biorę tylko niektóre z ustaleń
Nie wypada mi odmówić gdy się zachce
Zamkniętemu we mnie dziecku szaleć
Zakaz dla mnie jest jak płachta na byka
Mam łamać go zamiar od dawna w nawykach
Masz żal bo gdy wpadam
Choć jej nie wypada odwraca się
Za mną twoja mamasita
Co zakazanie pociąga i kusi a pokusom
W życiu się nie umiem oprzeć
Pewnie dlatego się świecę jak
Głupi i przez to
Nie trudno jest mnie w tłumie dostrzec
Co nie przystoi dorosłemu dla
Mnie jest jak znalazł i dopnę celu
Weź mi nie mów "weź się nie napalaj"
Nigdy nie kieruj mną
Słuchania cię dziś nie mam w planach
W Hipocentrum od zarania dziejów
Jest wyjebka grana jak widzimy zakaz wstępu
To szykuje się wyprawa
Jak nam gdzieś rozkażą milczeć
Chcemy tam bez przerwy gadać
Jak coś dla was nie ma sensu
My go rzeczom chcemy nadziać
Bo lubimy rzeczy dziwne
Zwłaszcza te co nie wypada
Zwykle robimy sobie bekę choć nie wypada nam
Żyje się nam tak w sumie dużo lepiej
Choć nie wypada nam
Gramy od lat za te rapy mając respekt
Choć nie wypada nam
Choć dla wielu ludzi może być to śmieszne
Bo nie wypada nam

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować