HuczuHucz, DJ Ace - Adresat Nieznany tekst piosenki (lyrics)
[HuczuHucz, DJ Ace - Adresat Nieznany tekst piosenki lyrics]
Choć nawet nie znam twojego imienia
Nie wiem nic a nic o tobie
Ale czy to coś zmienia?
Dziś opowiem o moich problemach słów pełno
Po zgliszczach jak WENA
W mej alei snów biegnąc
Spaleni znów w ciemność chowają swoje twarze
Czas zmienić już codzienność
By uniknąć poparzeń
Zła (zła) , i tu nie chodzi o słońce
Bieg po szczęście to jak atak
Mając na plecach obrońcę
Różne bodźce zmuszają nas do zmiany
Nie jesteśmy wolni
A gdy już jesteśmy to chlamy
I tak znamy prawdy
O których nie pisze Biblia
I w każdej z nich każdy
Już swoją niszę wybrał
Nie wierzysz, bo to bzdura, albo wierzysz
Bo się boisz i szukasz słów w chmurach
Chociaż życie to nie komiks
Dobrze wiem jak to boli
Niosę ciężar doświadczeń spójrz w serce
Choć wiem że nie zechcesz tam patrzeć
Co do życia, to nie ma tu uniwersalnych porad
Wiem tylko jak je przegrać
Nie wiem jak sie podnieść z kolan
Nadzieja - tylko ona dzisiaj nam została
Pozmieniało się dokoła jak u Quiza i Karwana
Siemasz mała, znów zapytam co tam słychać
No bo mimo że się staram już nie
Mogę dziś oddychać tobą
A ty mną, rozumiemw sumie, nie rozumiem
Narysuj mnie na płótnie w późne popołudnie
Okrutnie się rozstań, bo wyschła już farba
Dziś wódkę po knajpach do pyska mi barman
Nalewa (nalewa) , którego nazywam życiem
Tylko po co? To bardziej
Realista niż marzyciel
Nocą nie będę biegał po połówkę na stację
I nalegał, by na regał stawiać butle i kapsle
Się wkurwię i zasnę, i pamiątek zapomnę
Proste, ale łatwiej iść miastem
W piątek na wojnę
Gdyby milczenie było złotem
Raczej nie byłbym poetą nie jest ani trochę
Zwłaszcza kiedy milczy mi telefon
Z jednym większym krokiem
Mógłbym ciebie zabić
Przecież do perfekcji nauczyliśmy
Już siebie ranić czuję to w powietrzu
Jak w piosence u Phila Collinsa
Lecz za myśli na szczęście tu
Nie zamyka policja - jeszcze
Dziś wychodzę coraz częściej na szluga
I nie myślę, przekonałem się
Że serce nie sługa
I jest we mnie nienawiść do
Jednej z tych planet po jej ciemnej stronie
Którą co dzień resetuje ranek
Mam syndrom Sztokholmu, gdy porwał mnie płacz
Bo windą z pozoru nie można tylko spaść, ha
Będę się żegnał, jakby to był pacierz
Moje relikwie świętości znów
Znajdę przy blacie
I nie wiem kim jesteś, i o tobie nic a nic
Proszę, otwórz tę kopertę i rzuć
Okiem na ten list