Hugo Knauf - ACETAMINOFEN tekst piosenki (lyrics)
[Hugo Knauf - ACETAMINOFEN tekst piosenki lyrics]
Że kładziesz się na tym stole jest
Odpowiednio ciepło czujesz, że możesz
Się rozluźnić czujesz
Że czeka cię coś naprawdę
Niezwykłego sama miłość możesz
Ją zobaczyć pod jakąś postacią
Możesz ją poczuć, jako energię"
Siedzę w kościele w środkowej nawie
Jeszcze nie zgred bo siedmiolatek
Patrze na tatę gdy kapłan na
Rękę mu kładzie święcony opłatek
Bólu nie gaszę nawet jak
Łykam codziennie tabletkę Metafen
Szanuje Boga, rodzine, zasady, zabawę
Patrona i moją parafie
Dziewięć lat
Pierwszy raz pije krew pańską z kielicha
Za kolejne dziewięć w nią przyjdzie mi
Wpaść jakby do wody kotwica
Stanę na łasze jak wrak i kilka
Latek nie będzie mnie słychać
Tyle porażek mam na tym etapie
I na gigancie zaczynam znikać
Budzę się na plebani po zero
Pół Żołądkowej de Luxe
Pierwszy raz film jest
Przerwany i montażyście
Nie mogę go rzucić na stół
Ja gnojek nie byłem autorem
Zamiast wątki zapinam rozporek
Nie znam gatunku który sam tworze
Do dziś mnie ścigają dramaty horrory pornole
To nie tak że to co usłyszysz
Jest jakąś walką o swoje
Kilka lat siedziałem w ciszy na
Planszy znam swoje pole
Codzień tu pokus w opór, wokół ciosów grady
Ja w szoku jestem w oku obracam łezkę
Spokój chciałbym znaleźć jak Chester
Codziennie się łudzę że
Kiedyś stąd odejdziesz
I się pogodzę z bólem, tak jak moje serce
I że nie zeświruje
Przynajmniej nie najprędzej łudzę się
Codziennie się łudzę że
Kiedyś stąd odejdziesz
I się pogodzę z bólem, tak jak moje serce
I że nie zeświruje
Przynajmniej nie najprędzej łudzę się
Moje życie w paranoi
Codzień strach ze zadowoli mnie szmata
Gucci i drogi stolik
Faza którą masz po Moli
Biorę tylko antybiotyk
Leki na sen, skończ pierdolić!
Chude lata anabolik
Ty nie masz nade mną kontroli!
Ziom naprawdę ja mam już dosyć
Za rok 25 ja chciałbym dożyć
Zwiedzić świat tak jak Makłowicz
Być na fali jak Seth Moniz
Ale nie mówię o sławie nie mówię o kasie
Nie mówię o farcie
Przechodzę ten level jak Promenadę
Wychodzi mi raczej Fenomenalnie
Jak Septimus Warren Smith wiem co to PTSD
W kółko mam te same sny a w nich ty
Ręce w krwi tak jak kiedyś, ten sam wstyd
Biorę lek ASRI
Ciągnę ręczny opon pisk, rondo lewo siwy dym
Czuje że pędzę tam gdzieś na
Złamanie karku jakby Anne Heche
Tworze kolejną pieśń
Wspomnienie obrasta mi pleśń
Dlatego się czuje jak Guzior
Za bardzo nie ufam wokoło ludziom
Oni uczucia mi studzą
Mój ogień chcą zalać zmrożoną wódą
"Więc połóż się na stole i pomyśl jaka jest
Twoja intencja skieruj całą uwagę do ciała"
Dwadzieścia cztery na karku
Musze przeżyć choćbym miał umrzeć
Dwadzieścia cztery w zegarku
To mnie gania każdą sekundę
Lata miesiące, tygodnie
Dni i godziny przeżywam traumę
Powtarzam to w każdej wolniejszej chwili
I z każdym kolejnym upadkiem
Sam stworzyłem te mury, czarne chmury, kraty
Dziury smutek, rozpacz
Ból i w koło trupy i łańcuchy
Autobus jedzie na Smugi, Lublin
Trudno tutaj się nudzić
Mógłbym tutaj się zgubić gdy
Wieczorem jadę po szlugi