PIH, Hukos - Ballada o Nas Samych tekst piosenki (lyrics)

PIH

PIH [Adam Piechocki] Białystok, Polska

[PIH, Hukos - Ballada o Nas Samych tekst piosenki lyrics]

Aha, dokładnie, P i H, Hukos
Ballada o nas samych
To morduje na ulicach, ej

Ja spotykam ich dwa razy w roku
Pracują w Warszawie pseudo ziomy ze szkoły
Farciarze z pierwszych ławek
Spotykam ich w klubach, sakramentalne pytanie
"Hukos czym się zajmujesz?"
Zajmuję się rapem
Liznęli w dupę stolicę, patrzą z politowaniem
Jeszcze zmyję ten uśmiech
Na ich zarobionej japie sukces to hemoroidy
Od stołków w korporacjach
I gdy przez dwanaście godzin w
Jaja uwiera cię garniak
Kiedyś młodzi gniewni
Niedługo starzy wkurwieni
Bunt kończy się w momencie
Gdy bierzemy kredyt
Dwudziestopięcioletnie laski bez emancypacji


Tyka zegar biologiczny, niedoszłe młode matki
Szukają na siłę, ojca swoich dzieci
Czy żyjemy tylko po to by powielić geny
Choć opowiem ci bajkę
O straconej niewinności
Gdzie seks jest narzędziem
Rozliczania przeszłości

Już nigdy Cobain nie doprowadzi do Nirvany
Tu gdzie żyjemy, tu gdzie umieramy
Jesteśmy różni, choć często tacy sami
To ballada o mnie, o tobie i o nas samych

Czas nas zahartował
Nikt z nas nie boi się prawdy
Nie muszę dożyć starych lat
By być sentymentalny
Dziś spisuję tamte czasy i lekko drży mi ręka
To jak spotkanie z ex
Która nie była ci obojętna
Pamiętasz luft tych piwnic
Wiesz wysokość kolan
Dziś taki widok mają stamtąd ludzie
Z okien w blokach
I muszę w to uwierzyć, bo widzę ich twarze
Sam wiem czym jest kompromis, w sferze marzeń
Od ojca usłyszałem, nie mów głupot
Lepiej milcz popełnisz kilka błędów
Będziesz wiedział jak masz żyć
Więc słono przepłaciłem
Parę niepotrzebnych kursów
Życie to jazda, ale z nogą na hamulcu
Wiesz że mam rację
Wystarczy podejdziesz do lustra
Dziś masz muchy w nosie i może gówno w ustach
Czas ludzi zmienia, radzę kopnij się w czoło
I schowaj ten pistolet, naładowany wodą

Puste doświadczenia
Niczego mnie nie nauczyły
Dalej chodzę tylko z nożem, na strzelaniny
Jeśli nigdy nie chlałeś
Jak psychopata przez dziewczynę
To znaczy nigdy z żadną
Tak naprawdę nie byłeś
Znów do skroni puka, moja kochanka depresja
Wejdź napij się wina, usnę na twoich rękach
Jeszcze kurwom od wiatru, popękają usta
Obliżą się na mój widok, jak tylko Bóg da
Choć byś drapał do krwi
Płaty martwego naskórka
Nie pozbędziesz się blizn
Głęboko w sobie ich poszukaj
Los obchodzi się brutalnie, z marzycielami
To nie czas wielkich idei
To czas drobnych ciułaczy
Umazane błotem, pióra anielskich skrzydeł
Kompromis tępi marzenia, wita dorosłe życie
Musisz kopnąć w dupę świat
By twój płacz był słyszalny
To ballada o mnie, o tobie i o nas samych

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować