Fabuła, Miodu, PIH, Ero JWP, Ten Typ Mes - Życzenie śmierci tekst piosenki (lyrics)
PIH [Adam Piechocki] Białystok, Polska
Michał Czajkowski
[Fabuła, Miodu, PIH, Ero JWP, Ten Typ Mes - Życzenie śmierci tekst piosenki lyrics]
Tam, gdzie od razu zobaczysz, że jesteś sam
Tam za dużo wacków – mamy na nich swój plan
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram, nie daj się man
Tyle tu minęło, wiem, że pokój jest tam
Tamn gdzie nikt Ci nie da poczuć
Że jesteś sam
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram!
To jest jak nocny, nocny pociąg z mięsem
Patrzysz mi w oczy, wiesz już
Kim dokładnie jestem
Najlepsi w Polsce, postaw ostatnią forsę
Brutalny język, setki uszu są go głodne
Kiedy widzę surowe mięso wrzucam je na grill
Rap, muzyka nienawiści, kij w gniazdo żmij
Katusze, haki, na stołach flaki, dłoń daj mi
Chodź oprowadzę Cię po
Mojej prywatnej masarni
Tu spada temperatura, milczy ciśnienie
Sześć stóp pod ziemią, masz swoje podziemie
Czujesz mdłości, nie mam litości
Diabeł szepcze mi na ucho
Serce odcisk miłości
Oklepane wersy, śmieszą dziś, sięgają dna
MC's to na zawsze utknęli
W obrotowych drzwiach
Zostanie po nich to co po ich klipie
Weź przestań
Poskładane krzesła, basen bez powietrza
Nie szukaj tam
Tam, gdzie od razu zobaczysz, że jesteś sam
Tam za dużo wacków – mamy na nich swój plan
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram, nie daj się man
Tyle tu minęło, wiem, że pokój jest tam
Tamn gdzie nikt Ci nie da poczuć
Że jesteś sam
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram!
Te bębny walą w sagan, kopią jak piguła
Stanowią jedność pod wokal jak
Pigmal na T-shirtach, farba na murach
To czysta koka natural, gorzka pod Cole
Plus klasyk bit jak Lamborghini
Miura po Sophii Loren
Dla obsrańców to pułap nie do osiągnięcia
Noszę pasję w sercu
Oni rzadkie gówno w pampersach
ET dirty south new school
Land club to mainstream
W tej kwestii jestem w
Stanie nawinąć bez konkurencji
Nie będzie mnie pouczał żaden szoferak
Daję tu szlagier
Membrany sypią pióropuszami iskier teraz
Fabuła na majkach, sixty-nine na banerach
Kruszy Wam szkliwo
Narusza błędnik dźwięk w decybelach
Słuchaj dzieciaku, pamiętaj mamy Cię na oku
I nieważne czy jesteś chłopakiem z bloków
Czy dzieckiem operowych koturn ej, ej, ej
W łeb słów grad, ej z naszej strony tyle
Weź swój BratBe karmiony etylem
Mainstream patrz, patrz kto stoi na podium
Chcesz też tam stać, a stoisz w ogniu
Na zdrowy rozum nie masz nic
Poza niezłym fartem
Flow do wycierania podłóg, podupadłe
Po dłób bardziej, może błyśniesz w podziemiu
Jak na razie trenuj dalej żeby
Być w naszym cieniu
Martwy tlenu nam nie zabierzesz
Proszę ja Ciebie
Trujesz powietrze w atmosferze
Nie szczerze szczery, szczerzysz zęby idioto
Chcesz nas pokonać? chcieć to móc
Ursusa Kroton
Jak suty mroko machasz mordą na lewo i prawo
Za wersy, które z hackowałeś poproś o paragon
Zrywam Cię z munduru pagon
Nie należysz do gry
Bo tą samą chusteczką wycierasz dupę i łzy
Ej, kto ma ten styl –
Widać na pierwszy rzut oka
Jeśli słowa mogą zabić
Ja nie potrzebuję glocka
Dla mnie, dla ekipy Coca Cola, Jack Daniels
Weź też z sobą paru MC's
– zjem se na śniadanie
Słuchaj, mam w ręce bro
W drugiej ręce mam pisak
I najbardziej pożądane flow od czasów Elvisa
Kiedyś miałem coś z hipisa
Dzisiaj już nie bardzo
Kolumbijski krawat może wypaść
Ci przez gardło
Jest późno w nocy, ja znów piszę, te linie
Oddany sztuce jak writter
Który pisze swe imię to nie minie mi
Hip-Hop wpłynął na głębokie wody
Odpadły ofiary losu i ofiary mody
Ja zostaję tu, pokój jest od rymów gęsty
A tłuste wersy to właśnie znaczy mainstream
Główny nurt polski podwórek
Gdzie możesz dostać nożem lub
Być zabity piórem nie szukaj tam
Tam, gdzie od razu zobaczysz, że jesteś sam
Tam za dużo wacków – mamy na nich swój plan
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram, nie daj się man
Tyle tu minęło, wiem, że pokój jest tam
Tamn gdzie nikt Ci nie da poczuć
Że jesteś sam
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram!
Spijasz prawdę z moich ust
To są krwiste słowa
Każdy wers napierdala jak po czystej głowa
Jadę punch-czołgiem po łbie oraz majkiem
Morda
To jak w ręku ze spaltingiem Michael Jordan
Pe-IHa, Fabuła, Be-eS Te-O-Ka, WWA, Mes i Ero
Presji zero, stres liderom
Zabieram prestiż pozerom
Wyciągnę z nich prawdę
Ich fałszywe z dupy słowa
Schowam im do gardeł
Trzymać radzę gardę, wersy w wadze twardej
Sprowadzę na parter, wszystko na jedną kartę
Z fartem nasza godzina w końcu wybiła
Kurwy chcą mnie ukrzyżować
Ja to Poncjusz Piłat
W sercu noszę wiarę, pasję, ingenium
Wiem już prostote ubieram w słowa
Wyciągam z niej geniusz
To Buja całym blokiem, z okien dźwięki lecą
BeS Te-O-Ka w blokach, wokal, błękit, beton
Błęki fetor, brud, rap tętni w uszach
Ty, wali mnie to czy mój
Hip-Hop gra w Waszych duszach
Czy wcale Was nie rusza
Skurwysyny czy wcale Was nie rusza
To wszystko było jak sen
Czytałem o tym w Klan Magazynie
Moro ciuchy, Ceubina na limuzynie
Właściwie był to nowy Fiat
Lecz nie wieszałem plakatów na ścianach
Chciałem zdobyć świat
A dziś DJ-ów więcej niż
Grzybów po deszczu chyba
Ale żaden nie zagra jak Deszczu
Nawet po grzybach raperzy? No comment
Chcesz beefu? Nagram coś tak jak "My"
Tylko pod Twoim domem
Ale zasłuż na to, bo kurwa ten badziew
Nie motywuje mnie do dissu nawet w wywiadzie
Nigdy nie będę dance'owym kmiotem
Nie potrzebuję auto tune'a
Do śpiewanych zwrotek
Rusz głową jak Zidane przy Materazzim
Czemu nie ma nas w radiach?
Bo nie płacimy szefom stacji
Jestem tytanem dosłownie, a Ty nie świruj
Mi tytan w głowę wszczepił neurochirurg
Co byś zrobił? Piszczał jak pizda
Ja znam tylko pisk groupies
I bramek na lotniskach
Bo jestem kurwa niezniszczalny
Dopiero się rozkręcam!
Nie szukaj tam
Tam, gdzie od razu zobaczysz, że jesteś sam
Tam za dużo wacków – mamy na nich swój plan
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram, nie daj się man
Tyle tu minęło, wiem, że pokój jest tam
Tamn gdzie nikt Ci nie da poczuć
Że jesteś sam
Fabuła uderza z większą siłą niż gun
Puka do bram!
Nie znasz dnia ani godziny
Brutalna gra módlcie się skurwysyny