Intruz - Dante Ulic tekst piosenki (lyrics)

Intruz

Intruz [Bartosz Olewiński] Opole, Polska 🇵🇱

[Intruz - Dante Ulic tekst piosenki lyrics]

Jestem Dante Ulic i zdążyłem się znieczulić
Kiedy mój kawałek puścisz
Na klacie poczujesz ucisk
Albo pójdziesz i nie wrócisz
Pozdro dla zaświatów
Nie zdążyłem cię przytulić, wiem
 że słuchasz moich rapów
Piekła perspektywa, mogiła mego autorstwa
Tak się wóda lała,  najebała by się Moskwa
 cała tak to wyglądało w oczach chłopca
Na wasze i moje ego ta klitka była za wąska
Rzeczywistość Dantego zawsze była bezlitosna
Odpuściła moja była, za granicą była siostra
Bywa wiara ubyła, nie przybyła pomoc
Co noc moja mama wyła
Nie potrafiłem jej objąć
Co do pierwszej przeprowadzki
Pierdolę co powiecie
Pamiętam słowa matki, ale też
Że jestem śmieciem sznurowałem sznurówki
Leciałem robić złotówki


Sam szedłem na wywiadówki
Wychowawco Dante mówi mi

Z przedsionka w otchłań
Gdzie winni grzechu obżarstwa
Skąpcy i rozrzutni, jak i ofiary pijaństwa
Ludzie gniewni, posępni, jebani heretycy
W moim piekle przy mnie biedni
Bo jestem Dante z ulicy

Kiedy pijacki cug mój rodzinny dom pochłaniał
Przy sobie miałem czarnucha co
Zawsze ze mną pogadał
Kiedy przekraczałem próg, może wrócę jutro
Dante namalował obraz piekła
Patrząc na te gówno

Dłużej nie chciałem patrzeć, musiałem wybywać
Szpaku za późno doradził
By w samotności nie kirać
Gringo na samotnym szlaku błądził, proszę
Weź mi wybacz trzymaj się dzieciaku
W tym piekle musisz wytrzymać
Nie w nim mnie pochowają
Dante Ulic ma swój obraz
Mówili, że jaskiniowiec
Prędzej kurwa grotołaz
Idzie żyć wydajnie na jebanym wynajmie
I choć wyglądał fatalnie
Swoją rodzinę wykarmię
Kiedy ja wolałem pisać
Ty wolałeś kimać w knajpie ja taki nie będę
Chociaż siedzi we mnie Dante
Owszem, każdy owoc zgnije
Ale nie każdy jest kwaśny
Kocham jak swojego, nie to
Że smutki mnie naszły
Nadal nie wiem jakim cudem
We mnie humoru poczucie
Znowu piszę z bólem, kocham
A więc nie porzucę
Kolejny raz z mojego piekła wysyłam pocztówki
Inspiracje mam pod ręką
Lepiej Dance Ulic mów mi

Z przedsionka w otchłań
Gdzie winni grzechu obżarstwa
Skąpcy i rozrzutni, jak i ofiary pijaństwa
Ludzie gniewni, posępni, jebani heretycy
W moim piekle przy mnie biedni
Bo jestem Dante z ulicy

Kiedy pijacki cug mój rodzinny dom pochłaniał
Przy sobie miałem czarnucha co
Zawsze ze mną pogadał
Kiedy przekraczałem próg, może wrócę jutro
Dante namalował obraz piekła
Patrząc na te gówno

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować