Intruz - Samosioły tekst piosenki (lyrics)
Intruz [Bartosz Olewiński] Opole, Polska 🇵🇱
[Intruz - Samosioły tekst piosenki lyrics]
Ja chyba muszę być dziwnym turystą
A mogłem się uczyć i zostać noblistą
Uwierz mi że pamięć mam fotograficzną
Idzie wiatr wszystko, mi mówi wiatromierz
Jak nie masz duszy, ducha nie wyzioniesz
Co niestabilne z reguły wybucha
Już raz się pomylił jeden naukowiec
Kurz jeszcze nie opadł, nie widzisz
Bo pędzisz
Ty gdzie łzy kapią jak toksyczny opad
Się zdziwisz jak kurwa w ciemności zaświecisz
Tak samo jak świecą świetliki w namiotach
Co wy widzicie na tych swoich fotach?
Jakie znaczenie ma teraz teledysk
Niektórzy ludzie nie mówią o domach
Liczę atencjuszu na geniuszu przebłysk
Mi mówi pokora: weź nie bądź frajerem
Myślę o dzieciach, tych spod rеaktora
I tych co marnują czas przed komputerem
Kiеdy za oknem jest piękna pogoda
Stoję na trasie na Pasie Oriona
I myślę że sprawa jest popierdolona
Może dla ciebie wyglądam jak osioł
Ale ja w sobie mam coś z Samosioła
Niech wiatry zaniosą daleko nasiona
Gdzie wszystko ma kolor jak węgiel brunatny
Ziemia co była piorunem rażona
Co żywe zabiera, w tym owoc jadalny
Kiedy znowu nadejdzie żałoba
Opowie ci o tym na pewno lokalny
Każdy na smyczy prowadzi demona
Na wszystko za późno, anioły upadły
Nadchodzi mgła
Znowu zawisło coś nad Czarnobylem
To tylko ja
Prowadzą mnie tutaj anioły bez skrzydeł
Chociaż ubóstwo to ja będę
Wiedział jakby ktoś zapytał ta sama ziemia
Bo czuję jakbym jej kiedyś dotykał
Trochę zazdroszczę im odosobnienia
Wisi ubranie na sznurku na pranie
A gdy ci odpadnie skóra z przedramienia
To wtedy poczujesz napromieniowanie
Ślad po uranie prowadzi pod krater
Gdzie dzieci patykiem drążyły koryto
To Samosioły, nie potwory z bagien
Gdzie diabeł odciska przeklęte kopyto
Tutaj wspomnienia przywołuje kwiecień
A miasto-widmo pamięta awarię
Tu Samosioły w zapomnianym świecie
Od tamtej pory nie żyją normalnie
Z tych okien kiedyś widziany był rozbłysk
Podali ci jod jak byłeś dzieckiem
Droga przez proch, cmentarz aniołów
A chciały tuszować to władze sowieckie
Czym teraz kurwa jest twoje nieszczęście
Przyszedłem tutaj by wam nosa przytrzeć
I poczuć jak pachnie zatrute powietrze
Ty chyba serce masz puste jak Prypeć
Co do powiedzenia ma człowiek bez rdzenia
Bez wynagrodzenia i bez pochodzenia
Bez dat urodzenia świat do zatracenia
Jak brat nie docenia to chuj do widzenia
Dla społeczeństwa to ty jesteś chory
Twój świat potępiony o krok od szaleństwa
Tu z tego miejsca to my Samosioły
Poznasz po słowie żałobnego wiersza
To przeciwieństwa są jak reaktory
Ci co pamiętają puszczają lampiony
Jest takie miejsce gdzie ptaki spadają
Bo próbują latać upadłe anioły
Nadchodzi mgła
Znowu zawisło coś nad Czarnobylem
To tylko ja
Prowadzą mnie tutaj anioły bez skrzydeł
Chociaż ubóstwo to ja będę
Wiedział jakby ktoś zapytał ta sama ziemia
Bo czuję jakbym jej kiedyś dotykał
Nadchodzi mgła
Znowu zawisło coś nad Czarnobylem
To tylko ja
Prowadzą mnie tutaj anioły bez skrzydeł
Chociaż ubóstwo to ja będę
Wiedział jakby ktoś zapytał ta sama ziemia
Bo czuję jakbym jej kiedyś dotykał