Jan-Rapowanie - JESTEM STĄD tekst piosenki (lyrics)
[Jan-Rapowanie - JESTEM STĄD tekst piosenki lyrics]
Czy pamiętam te różańce na huśtawce
No pamiętam je tak samo jak
Pierwsze walki ze zjazdem
I jak to, że się mówi kurwa "w Warszawie"
Nie "w Warszawce"
I jak to, żeby przypomnieć
Że nie mówię o niej u nas w gadce tak jest
Krzyczałem z trybuny "jebać
Warszawiaków" w opór
Później jeden z moich ziomów
Został Warszawiakiem roku
Pokój dla wariatów z lewej, prawej
Mam znajomych LGBT, mam znajomych na oazie
Jeśli się trzymamy razem
To nie zginiesz szybciej niż ja
Jeśli się nie trzymamy
O nic się z Tobą nie ścigam
Pozdrawiam dobrych chłopaków i niech
Się to trzyma
Z odwagą po swoje, nie tak jak sznurki Wasyla
Wróżyli mi pensję z Maca
Kiedy szеdłem na humana
No i zgadza się - sześciocyfrową
Pozdro dla Wojciecha Manna lеkki szok co?
Jak w Lublinie Ola Kot
Patrzą na mój każdy, każdy krok
Nie wiesz ile, ile waży to
Nawet, nawet jak porywa prąd jestem stąd
Patrzą na mój każdy, każdy krok
Nie wiesz ile, ile waży to
Nawet, nawet jak porywa prąd jestem stąd
Jestem w środku tego syfu
Jak Wilson Rodriguez
Zaglądam do piekła i kurwa wysyłam klisze
Tak jak Paolo Maldini się nie ruszam nigdzie
Chociaż życia nie pokolorował Disney
Morze lęków, morze sępów
Ziom tu nie jest płytko staram się być sobą
Te dzieciaki mówią "Co tam Nitro?"
Ciebie znów boli, że u kogoś wózek drogi
Śmieszny jesteś, szczerze ziomek sobie kupił
Jak zarobił celebracja, a nie snobizm
Nie przeszedłeś jego drogi
Możesz zacząć zapierdalać
To się szybciej odpierdoli
Orient kto podbija
Jak zaczniesz zera powijać
Czujność nie śpi, czasem melatonina
Nie zawracaj dupy dealem
Gdzie czuć wykręt? Gdzie czuć lipę?
Wczoraj się nie urodziłem, dużo widzę
Dużo kminię a jak piszę rapy, rzadko
Mam ochotę robić żarty, pozdro farcik
Najgłośniej się pierdoli z kanapy
Patrzą na mój każdy, każdy krok
Nie wiesz ile, ile waży to
Nawet, nawet jak porywa prąd jestem stąd
Patrzą na mój każdy, każdy krok
Nie wiesz ile, ile waży to
Nawet, nawet jak porywa prąd jestem stąd