Jeden - Coma tekst piosenki (lyrics)
[Jeden - Coma tekst piosenki lyrics]
Ja też
Tak samo, jak tych kilku słów na wstępie
A więc ciągnąc to dalej pewnie nawet
Się nie spodziewałeś
Że całe zamieszanie zostało czymś spowodowane
Tych parę dźwięków co w głowie gra mi, aargh
Wstyd fale lęków tu słownie wstawić argh
Dlatego stek bzdur znów chłonie pergamin
By znali mnie z mocnych wokali
I emocji ze stali
Nie, nie, nie kupuję tego to balony z lateksu
Produkowane gdzieś za oceanem bez przeszkód
Importowane z zachodu to geniusz, mówią
Polskim etanolem pompując
Przyziemne przyjemności przyćmiły
Miłości aspekt i to
Co było ważne dziś znaczenie ma żadne nim
Zasnę bym chciał mieć to i to to i to i
To wszystko w głowie się roi
Jak zawartość toi toi
… zapach kończącego się tlenu
Znowu chcę stąd uciekać
Do końca nie wiedząc czemu
Niby wszystko jest w okej
A jednak pustka w spojrzeniu
Chciałbym jej usta i welur a
Zaraz znów sam w fotelu
Siedzieć, i nadal, kurwa, coś nie tak
Nie umiem zlokalizować tego co serio potrzeba
I znowu gryzą mnie myśli że
Inni nie mają chleba
A ja z tym swoim problemem
To mógłbym się nie ośmieszać
Wiec zastanawiam się, gdzie wina czyja, moja?
Toć bliżej mi do purytanina niżeli gnoja
Od lat się staram
Podświadomość przeprogramować
Ale im dalej tam wchodzę
Tym widzę więcej #coma
Wszelkie nowości trendy wszystko
Co wychodzi, znać masz
Kto gdzie podłożył bomby
Ilu ludzi strącił krach patrz
Lepiej odpalaj modły
Bo niedługo Polski czas na
Fale migracji wschodu
Szybko szykuj broń i nastaw
Się na wibracje
Które zniszczą ci psychikę raz-dwa
Po czym bądź miły w pracy
Bo szef cię wyrzuci jak psa
A jak nie będziesz mógł tam
Spędzać swego życia nadmiar
To zginiesz marnie jak niejeden
Który tak miał
Kolejna faza to pamiętaj zrobić fajne zdjęcia
Byś mógł pokazać w necie
Że nie odstajesz od reklam
By inni zazdrościli
Może to ci da ciut szczęścia po tym
Jak złapiesz doła oglądając świat
W ich wersjach
Wynaturzone kurwy, promowanie lansu, seksu
Kolejny szczyl na scenie
Chwalony za kłamstwo, stek bzdur
Percepcja tak zachwiana, że nie wiesz
Co ważne jest już
Najgorsze miejsce świata dla Ciebie
Gdzie brak zasięgu
Najgorsze w tym, że sami się prosimy o to
Sam kupisz płytę, sprawdzisz klip
Przymrużysz oko na syf
Wrzucisz na ścianę i dla beki podasz dalej
I w ten sposób sam tworzysz trendy
Które ryją banie
Wykreowana persona na social mediach
Przejmuje kontrole nad znaczną
Częścią społeczeństwa
Gdy ilość lajków definiuje wartości jestestwa
Ważniejsza jest cyber renoma niżeli w sercach
Zadowolony z nowej nastolatki robisz kurwę
Później narzekasz
Że już nie ma dobrych kobiet
Albo zażyczysz śmierci
Jak ktoś zrobi to twej córce
I w życiu nie pomyślisz
Że problem jest w tobie
A coraz młodsze panny chcąc być
Spoko w oczach innych i poznać życia smak
Robią z siebie tanie dziwki
Wystarczą ci dwa drinki i
Poznasz smak jej cipki
Po czym chcąc związku będą płakać
Żeś je skrzywdził
Kolejna grupa to półmózgi zza ekranu kompa
Plujący jadem w ludzi
Bo im nic nie wyszło od lat
Nie kumam czemu słuchasz muzy
Co cię wkurwia constans
Marnując czas i życie
Ty najbardziej się pogrążasz
Właśnie skumałem
Że ten numer mógłby nie mieć końca
Bo to wierzchołek góry śmieci
Nazbieranej od lat
Ale uważam, że to nie przypadek taka norma
A plan skurwieli co stery trzymają w dłoniach
I jeżeli to śmieszy cię ziomek
Zrób mały research
Milion powodów znajdziesz na to, że to fałsz
A nie życie
Programowany jesteś od dziecka jak
Masz świat widzieć
I żyjesz w comie co pokazuje ci świata pixel
Jedynie, bo jesteś ich trybem w maszynie
I dopóki się nie przebudzisz nawet nie wiesz
Że żyjesz