Jeden - Sannyasin tekst piosenki (lyrics)

[Jeden - Sannyasin tekst piosenki lyrics]

Nieskończony świat, sam ja w nim
Wersy z liter tam spajam
I rosnę w siłę jak Saiyanin
Ze świadomością jak Sannyasin

Się nie jaram tym, czym się jarasz Ty
I nie chodzi tu mi, by być oryginalnym
Bo w modę wbijam, swym torem idę
Wciąż szukam
Siebie w tym, a to ciągła nauka man
Bieganie za stadem mnie nie kręci
Obojętny na afery i trendy
Względy, tych na czele pięknych
Strach celem jest ich, znam elementy kłamstw
Więc idę sam

By pokonać tą iluzję, szukam w sobie prawd
Wycisza bieg myśli medytacji stan
Nie potrzeba mi dragów, żeby poczuć high
Chcę jedynie poznać siebie
Choć bardziej imponuje wam postać w gniewie


A to cząska mnie, wiem
Nie bez przyczyny nazywam się od lat Jeden

Sannya, Sannya, Sannyasin
Sannya, Sannya, Sannyasin
Sannya, Sannya, Sannyasin
Sannya, Sannya, Sannyasin

Coraz mocniejsze wrażenia potrzebne
By znać smak
A samotność to coraz większa trauma
Traci życie kolor, gdy nie dostarczasz barw
Od których padłaby poprzednia generacja
Fakt brat, ewolucja
Ale przez to odcinanie od źródła
Sterowanie bodźcami jak kukła
Nawet jak wypchana sianem, to pusta
Wygląd jutra wciąż niepewny
Ale dziś już się nie boję śmierci
Nic tu się nie dowiesz
Jeśli łykasz pigułki o kolorze niebieskim
Prestiż dla mnie to nie pliki pęgi
Panienki z agencji

I ten dziki jęk ich
Prestiż dla mnie to za dźwięki mieć kwit
Które jednocześnie wybijają lęki
Pomagają w ciężkim stanie ci przejść syf
Otworzyć bramy Percepcji
Świadomość egzystencji tej zgłębić
Aby nie po części a w pełni być Jednym
W tym wszystkim pozostać sobą
Mieć z tego frajdę
Mieć swoich ludzi obok, mieć prawdę

Sannya, Sannya, Sannyasin
Sannya, Sannya, Sannyasin
Sannya, Sannya, Sannyasin
Sannya, Sannya, Sannyasin

Jaram się dobrymi ludźmi
Nie pseudo gangsterką
Typa, który gdyby mógł sprzedałby ci dziecko
To już nawet mnie nie śmieszy– serio
Zabijanie ducha za przyziemne piękno
Tu, im bardziej pojebany jesteś
Masz większe berło dlatego pieprzę ten tor
Gdzie te leszcze biegną
Chcę szelest, lecz wiesz
To nie jest kwestią pierwszą
Mam szacunek dla ludzi
Których nie oślepił pieniądz
Wartości nie określa blask
A po cichu jak grasz podasz komuś rękę
Czy chcesz tylko to pokazać? Tu, gdzie
Co druga gwiazda jest niewiele warta
Nie wszystko złoto co świeci się – prawda
Prawdziwy blask każdy z nas w sobie brat ma
Twoja tylko sprawa, żebyś w sobie go odnalazł
Pod tumanem kurzu, którym rzuca w nas świat
Bo to
Co przed oczyma masz to jedynie frakcja

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować