JETLAGZ - 32 Smartfony tekst piosenki (lyrics)
[JETLAGZ - 32 Smartfony tekst piosenki lyrics]
Mam czarną plamę, łeb jak pralką wyprałem
Tak bardzo żyję
Że zgubiłem się jak smartfon nad ranem
Czy cię spotkałem, czy poznałem na smolnej
Bo na tę chwilę twoje imię nic
Nie mówi mi w ogóle
Mam czarną plamę, łeb jak pralką wyprałem
Tak bardzo żyję
Że zgubiłem się jak smartfon nad ranem
Piszę testament, ale pusty jest ciągle
Mam tylko chwilę
Żeby znaleźć to co zostanie po mnie
Idę spać o dziesiątej i wstaje o siódmej
Tylko zrozum mnie dobrze zmieszałem
Północ z południem
Miałem już kluczy komplet do
Kobiet serc miliona sam nie wiem jak mogłem
Zapomnieć wszystkie te imiona
To co zostało po nas to tylko czas stracony
Poszło bez wieści w świat jak 32 smartfony
Może się zemścić to na mnie
Że przespałem znów seans
Dowiem się jutro nie teraz
Jak o rachunku Ubera
Mam czarną plamę, łeb jak pralką wyprałem
Tak bardzo żyję
Że zgubiłem się jak smartfon nad ranem
Czy cię spotkałem, czy poznałem na smolnej
Bo na tę chwilę twoje imię nic
Nie mówi mi w ogóle
Mam czarną plamę, łeb jak pralką wyprałem
Tak bardzo żyję
Że zgubiłem się jak smartfon nad ranem
Piszę testament, ale pusty jest ciągle
Mam tylko chwilę
Żeby znaleźć to co zostanie po mnie
Ciągle coś szukam, ale nie mogę znaleźć
Rozglądam się dookoła, ale nie ma cię wcale
W tamtą noc coś pamiętam, gadaliśmy o niczym
Znów zgubiłem telefon i do auta kluczyki
Wyszedłem z domu gdzieś o dwudziestej
Spokojnie poszedłem na before
Na before, na widok, na wódkę i piwo
Na piwo i wódkę na szybko
Na szybko coś zjeść i padał deszcz
Widziałem jak chciałaś być przy mnie
I wszystko co wiem
Że lubię cię wiesz choć nie wiem
Jak jest ci na imię
Szukałem cię wszędzie, nie było cię nigdzie
Spotkałem cię nagle tu teraz
Gdzieś przy De Gaulle'a odbija mi palma
Jak wtedy cię znów rozweselam
Ulica jest pusta, butelka jest
Pełna, gadamy o wszystkim, o niczym
Butelka jest pusta, na niebie jest pełnia
Podbijamy do klubu podpici
A w klubie jest peklaż, sami znajomi
W sekundę cię gubię gdzieś w tłumie
Choć dałaś mi numer, zgubiłem telefon
A miałem zadzwonić na stówę
I nie wiem czy to pech
Być może tak miało być
Nie widziałem więcej cię
Nie spotkałem cię do dziś
Ciągle cię szukam, ale nie mogę znaleźć
Rozglądam się dookoła, ale nie ma cię wcale
W tamtą noc coś pamiętam, gadaliśmy o niczym
Ja zgubiłem telefon, a ty zgubiłaś kolczyki
Mam czarną plamę, łeb jak pralką wyprałem
Tak bardzo żyję
Że zgubiłem się jak smartfon nad ranem
Czy cię spotkałem, czy poznałem na smolnej
Bo na tę chwilę twoje imię nic
Nie mówi mi w ogóle
Mam czarną plamę, łeb jak pralką wyprałem
Tak bardzo żyję
Że zgubiłem się jak smartfon nad ranem
Piszę testament, ale pusty jest ciągle
Mam tylko chwilę
Żeby znaleźć to co zostanie po mnie