JETLAGZ - Żyć i umrzeć w WWA tekst piosenki (lyrics)

[JETLAGZ - Żyć i umrzeć w WWA tekst piosenki lyrics]

Moje miasto mam we krwi
Moich ludzi mam w sercu
W głowach nam się nie mieści
 tyle rzeczy bez sensu
Ty możesz nie widzieć tu nas
Wisimy nad miastem spokojnie jak duchy
Próbując zaginać tu czas
Chociaż jest katem i co dzień nas dusi
I widzę tu miłość i gniew, i
Brud, i śmiech, i strach, i ból
I widzę tu szczęście też i morze łez
I wielki dół minuty wiesz, lecą jak stówy
Więc czasu wciąż mamy za mało
W oparach skuna i wódy
Mówimy znów sobie dobranoc
I słyszę tu śpiew i szum, i
Szept, i krzyk, i huk, i ciszę
I czuję tu lęk i złość, i stres, i dumę
Bunt i siłę
Nie umiem być tutaj bezsilny - wiem
Dodać w tej walce otuchy
Przez te betonowe doliny prowadzą
Te świata łańcuchy
Pod nogami tu masz kostkę Bauma
Nad głową znów masz kwaśny deszcz
Skitraną masz gdzieś kostkę chałwy
A miasta tu znasz każdy metr
I widzisz to miasto na dłoni
Trzymasz spokojnie swe asy w rękawie
I nic nie pozbawi Cię marzeń
Żyć i umrzeć w Warszawie
Żyć i umrzeć w Warszawie
Gdzie diabeł często się śmieje
Gdzie łatwo trafić na krawędź i
Wszystko szybko się dzieje
Minuty lecą jak stówy
Więc czasu ciągle za mało
W oparach skuna i wódy mówimy sobie dobranoc
Żyć i umrzeć w Warszawie
Gdzie diabeł często się śmieje
Gdzie łatwo trafić na krawędź i
Wszystko szybko się dzieje
Minuty lecą jak stówy
Więc czasu ciągle za mało
W oparach skuna i wódy mówimy sobie dobranoc

Z moim miastem żegnam weekend
Idę z nim za blok zapalić
Z nami Bastek, Banach
Dickens – rano czeka nas paraliż
Moje żyły jak ulice ten sam
Syf z kopalnych paliw
A te słowa jak mój snickers
Zna je większość z tych lokali
WWA nie łyka ściemy i najlepiej wie jak było
Gdy chcesz ukryć to jak przemyt
Ona widzi Cię na wylot
Tutaj mamy wyższe ceny
Więc za więcej Cię zabiją
A uczucia to jest przemysł
Pokryj faktury za miłość
Ja na bzdurach się nie skupiam
Jestem free jak Veturilo
W chmurach jak Żwirkowi góra
Nazywajcie mnie tu pilot
Znowu jestem na zakupach
Zawsze po niewielką ilość
I zawsze zielone płuca są moją Etopiryną
Tutaj możesz nisko upaść
Wtedy przyjdą komornicy
Bo za bardzo ciąłeś skróta
Zamiast użyć obwodnicy
Ja latam po okolicy dużo wyżej niż latawiec
Urodziłem się w stolicy
Mogę umrzeć też w Warszawie
Żyć i umrzeć w Warszawie
Gdzie diabeł często się śmieje
Gdzie łatwo trafić na krawędź i
Wszystko szybko się dzieje
Minuty lecą jak stówy
Więc czasu ciągle za mało
W oparach skuna i wódy mówimy sobie dobranoc
Żyć i umrzeć w Warszawie
Gdzie diabeł często się śmieje
Gdzie łatwo trafić na krawędź i
Wszystko szybko się dzieje
Minuty lecą jak stówy
Więc czasu ciągle za mało
W oparach skuna i wódy mówimy sobie dobranoc

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować