JETLAGZ, Gverilla - Zwyczajne dzieje tekst piosenki (lyrics)

[JETLAGZ, Gverilla - Zwyczajne dzieje tekst piosenki lyrics]

Niech ryczy z bólu ranny łoś
Ktoś nie śpi, by ćpać mógł ktoś
Czarna Wołga, czarna noc
Modelki z okładki Vogue
Panna Jola,  moja Kate Moss
Je to ass, wytrzyj nos
Nie mam czas, złoty leszcz, jadę tam, oh
Żadna monogamia
Wiele kobiet tak, jak maharadża
Gdzie jest cała wóda z miasta?
(cała wóda z miasta)
To hydrozagadka (yeah, yeah, yeah)
Gdzie jest doktor Plama?
Doktor Gruda tu siedzi od rana
Przed nami horyzont miasta panorama
I cała ta wizja jest czarno-biała
Niech ryczy z bólu ranny łoś
Zwierz zdrów przebiega knieje
Ktoś nie śpi, by ćpać mógł ktoś
To są zwyczajne dzieje
To są zwyczajne dzieje


To są zwyczajne dzieje
Ktoś nie śpi, by ćpać mógł ktoś
To są zwyczajne dzieje

Chcą wszystko na już, nie pora na to
Nabijam kush, waporyzator
Jestem jak duch i terminator
Po to dał Bóg mi wieczory w lato
Nie martw się ludźmi, tym co zobaczą
Wszyscy są różni, to to jest pato
Jak to za grubo i za bogato?
I kiedy mój newborn zajara z tatą?
Gdzie nawigator? Nie wiem za Chiny
Jestem jak atom wielkiej machiny
Wrażeń amator i dopaminy
Lot jak Serato, cyfrowy vinyl
Idę gdzieś z nimi, tam gdzie nie byłem
Wchodzę w labirynt, wychodzę tyłem
Kupię gdzieś limit, ledwo przeżyłem
To zabiera siły i daje mi siłę
Niech ryczy z bólu ranny łoś
Zwierz zdrów przebiega knieje
Ktoś nie śpi, by ćpać mógł ktoś
To są zwyczajne dzieje
To są zwyczajne dzieje
To są zwyczajne dzieje
Ktoś nie śpi, by ćpać mógł ktoś
To są zwyczajne dzieje

Mówię ci ziomek nieważny jest szmal
Miejscówka to skatehouse, nie Tadż Mahal
Niewiele do szczęścia dziś potrzeba nam
Potrzebna butelka, potrzebny nam gram
Jest z nami ziomek, co nie gra na cza-czas
Prawdziwy as, jeśli mam być tu szczery
On lubi tu pić i lubi tu ćpać
Ten lepszy aparat wykręca numery (halo)
Bolą nas głowy szukamy doktora
Doktor niestety dał plamę (znów)
Już nie ma na dowóz, za późna jest pora
Choć dopiero siódma nad ranem, cóż
Ty nie bierz wszystkiego dosłownie
I raczej nam nie patrz na ręce
Bo albo to wszystko nieprawda
Albo tych gramów potrzeba nam więcej
Podobno dziś do hotelu blisko (blisko)
Jest typek, co mógłby nam pomóc (co?)
Lecz nikt tu nie biega jak Flintstone, szybko
Nie chce się ruszać nikomu
Trzech gości w krawatach chce
Wbić tu na melanż
Nie mogą, bo nikt tu ich nie zna (nie)
Warszawski poranek i wciąż nie ma wódy
A słońce się z nieba wylewa
Niech ryczy z bólu ranny łoś
Zwierz zdrów przebiega knieje
Ktoś nie śpi, by ćpać mógł ktoś
To są zwyczajne dzieje
To są zwyczajne dzieje
To są zwyczajne dzieje
Ktoś nie śpi, by ćpać mógł ktoś
To są zwyczajne dzieje

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować