Kali, Fonos - Nie chce tekst piosenki (lyrics)
Kali [Marcin Kamil Gutkowski]
FONOS: Gibbs, Felipe, GMB.
[Kali, Fonos - Nie chce tekst piosenki lyrics]
Kali, Ruby kali, Fonos 50 na 50 katowice
Tak to idzie!
Nie chcę bezczynnie żyć tak (tak)
Nie chcę być niewolnikiem Krat
Nie chcę by czegoś było mi brak
Chcę być wolny jak ptak unieś ręce na tak
Nie chcę bezsensu żyć tu (tu)
Nie chcę umierać dzień po dniu (dniu)
Nie chcę być jak cały ten puch
Chcę być wolny jak ptak unieś ręce na tak
Biorę los w moje ręce bo ile
Lat będę tak klepać nędzę?
Chcę stabilizacji - za tym pędzę bo ile lat
Z dnia na dzień tylko kręci łeb?
Błogosławię dzień gdy zdałem sobie sprawę
Że nie jestem tutaj tylko po
To żeby jarać trawę
I choć kocham sensi prawie
Jak mamę to chciałbym
Mieć wille a nie kimać na trawie
Ej bawię się bawię kurwa ile można?
Tona kokainy rozpalone świnie z rożna
Całe towarzystwo się tapla w brodziku
Mają popsute mózgi popsuci do szpiku
A ja chcę kilku przy sobie ludzi mądrych tych
Co nie przytakują tylko czują me poglądy
Kolejne porty ocean możliwości nie chcę tego
Co było płynę ku przyszłości
Nie chcę plastiku dookoła syfu
Fałszywych wspólników ściemnionych zawodników
Tu, gdzie życie pisze samo
Swoje scenariusze muszę zadbać
O swoje żeby nie być na dole
Ćwiczę samokontrole biorę los w swoje ręce
Chcę żyć śnić mieć kochać -
Nie potrzeba więcej nic
Nie chcę w miejscu tkwić nie mieć z tego
Nic jak niewolnik żyć kryć się przed światem
Zatem! Jedziemy z tematem omijam
Obłudę fałsz bo nie
Chcę egzystować tam gdzie non
Stop rządzi kłamstwo
Jak robactwo plemi się presja na bogactwo
Nie chcę zawodzić
Choć czasami nie jest łatwo
Niech nie gaśnie światło zaprowadzi
Mnie w tą stronę
Zawsze skromnie Boże chroń mnie
Zanim ducha tu wyzionę
Na spokojnie bo za szybko nie chcę skończyć
Jest wiele do zrobienia bratku
Trzeba to połączyć
Nie chcę tu palantów śmierć dla aspirantów
Pamiętaj o tym zawsze w
Życiu więcej jest wariantów
Znów do wyboru dwie dobre i złe moce
Chcę i kosztuję zakazane Twe owoce
Nie chcę tu fermentu ani życiowych błędów
Kiedyś moje życie toczyło się
Dla skrętów dziś
Jest inaczej z paru ważnych względów
Pamiętaj o tym bracie mistrzu akompaniamentu
Jeszcze nie chcę oddać życia w ręce Bogu
Wolę mniej mieć przyjaciół niż
Zamieniać ich na wrogów
Chcę szczerych i prawdziwych a
Nie grona kłamców wokół
Na bloku nie chcę widzieć
Żadnego społeczniaka choć w
Tych czasach na osiedlach jest ich cała masa
W całości układa się litera za literą
Fonos i Kali na bicie Piero
Nawet jeśli tego nie chcę
Wrzucisz to na stereo
Nie chcę i chuj i tak ma być żyję
Po swojemu ty też? No to git
I niech leci bit myślisz że ważne kto lepszy?
Nie chcę Twoich fur nie chcę tak chuj
To co warto wszystko od chuja tego
Szacunek podstawą jest a brak Ci tego
Udawane naciągane przyjaźnie to standard
Wierzysz w to lub nie odbije się to jak karma
Bar ta leczy mnie i morda zamknięta
Nie chcemy znać żadnego agenta
To wyścig szczurów a niech się topią w gównie
A my żyjemy tak jak każdy z nas umie
Na bitach prawda w Twoim życiu farta i
W każdym słowie prawda jest zawarta
To Fonos Kali dla braci i ziomali
To Ganja Mafia i wiesz co się pali (Co?)