Kali - Zły Porucznik (feat. Dobo ZDR, Lukasyno, Nizioł) tekst piosenki (lyrics)
Kali [Marcin Kamil Gutkowski]
[Kali - Zły Porucznik feat. Dobo ZDR, Lukasyno, Nizioł tekst piosenki lyrics]
Co bujał się i szwędał po klubach i agendach
Nie odmawiał skręta, obrotność nieprzeciętna
Nie lubił swego vento, łapa na łapówy chętna
Zawiła, kręta ścieżka tego typa
Tylko czemu na legalu się pół
Miasta z nim wita
Pyta to pyta, wiadomo nie podobno
Zadupca po cywilu, dbał o policyjne godło
Rękę miał szczodrą, bo zarabiał nie chudo
Widywany tu i tam, przeplatana koka z wódą
No co ty, nie bądź w szoku
Bo nie zwalnia kroku
Zły porucznik, a chyba nawet i policjant roku
Po cichu robił swoje, na te czasy to standard
Po godzinach na ulicach psów bezrobotna banda
Niejeden jak Van Damme szukał wszędzie guza
Ale wróćmy do tematu żeby
Zbytnio nie przedłużać
Bujał się bujał, prężnie się prężył
Nie przy orientował CBS go namierzył
Tylko to słyszałem, nie wiem ile prawdy tracę
Ale ponoć go jebli jak ściągał haracze
Leży i płacze za ścianą na ochronkach
Jechany przez nich bo przez ulicy potomka
Bo tak się kończy historia matołka
Co nie wiedział kim być i
O obu stronach błąkał
To kolejny zły, zły, zły porucznik
Z coraz większym zacięciem od
Lat trwało polowanie
Czekali na potknięcie, obciążające zeznanie
Cały czas na oriencie latał, tak był nauczony
Nie znasz dnia ani godziny
Zło się czai z każdej strony
Pełno konfidentów wkoło co patrzyło
Mu na ręce psów wkurwiało, że małolat
A zarabiał od nich więcej
Bardzo chcieli skuć te ręce
Zamknąć go na długie lata
A on dalej kręcił szmal
I se uśmiechnięty latał
W końcu znalazła się szmata
Co nie trzymała ciśnienia
Łeb jebany chciał se pomóc
Bo się przestraszył więzienia
Łeb jebany bez sumienia dał
Tym kurwom satysfakcję
Łeb jebany wskazał palcem
Psy czekały już na klatce
Zaczaiły się cichaczem
Chłopak znalazł się w zasadzce
Wjazd na klawisz, przeszukanie
Już wiedziały, że ma sankcję
Kurwy dumne z tego, że dopięły swego
Smutne Włości
TPS nasz koleżko jak najszybciej na wolności
To kolejny zły, zły, zły porucznik
Siódma wieczór, ciśnienie na przestępców
Na widelcu ziomek który żyje z interesów
Bez przeszkód sobie latał na
Wejściu nie obadał
Że gwoździem do trumny może okazać się baba
Śliska sprawa na rodzinnych układach
On ją popierdolił psy przypuściły atak
Ziombel w tarapatach zawijka gdzieś na batach
Trzepią po kiermanach wpierdol
Gruba buła znika sama
Teraz o dwóch takich, dyscyplina kwadraciaki
Nieświadomi tego że ten może być ostatni
Lipa, rympał, narty
Za plecami starzały słychać
To nie żarty łapie spina kiedy gul unikał
Szybka dzida zrywa przez
Osiedla się przyzwyczaj
Dopadli pierwszego, na temat drugiego milczał
Wtedy ktoś zadzwonił mu na numer
Na grubym nie farcie
Zgadnij kogo przypisali na drugiego sprawcę
To kolejny zły, zły, zły porucznik
Kręta droga, psy depczą po nogach
Presja na plecach, oddech buldoga
Cham źle się zachował i został przekopany
Pojmani, skazani, skuci w kajdany
Jazda z psami w oczy wyzwiskami
Mój ziomuś zgiełkami przez nich zapamiętany
Przed zwolnieniem odbili na ksero jego dowód
Dla niego ta noc to początek schodów
Miesiąc po tym na osiedlu poszła kosa
Ktoś kogoś ożenił dla marnego grosza
Zgadnij kto wytypowany w gronie podejrzanych
Łachudry nie znieśli tej na ambicji rany
Tygodniami chodzili do ofiary ze zdjęciem
Wymuszone zeznania, już mieli go w ręce
Odmienny rysopis, świadkowie, alibi
Czy to kurwa dzieje się naprawdę czy na niby
Wszystko na nic myślami znów na pryczy
Słowo człowieka przeciw psu się nie liczy
W ich oczach winny, udowodnij niewinność
Lewymi wyrokami kamuflują bezczynność
Dręczona wyrzutami odwołała zeznania
Stróż prawa jedynie niepamięcią się zasłaniał
I tak wiadomo komu sąd przyznał rację
W głowie jedna myśl
Czy dziś wróci na kolację
Pomówienia, sankcje, policyjny kraj
Korupcja za korupcją, wszędzie rządzi szmal
Wyrok - niewinny, niepewności trzy lata
Dziś kolejny prokurator do tej sprawy wraca
Pytam cię gdzie jest tutaj sprawiedliwość?
Błędy ciągną się latami
Nikt nie wierzy w twą uczciwość
Prawo broni tych co je tworzą jedynie
Układy w sądach, prokuraturze
Swój swego kryje
To kolejny zły, zły, zły porucznik