Kali - ZIELE tekst piosenki (lyrics)
Kali [Marcin Kamil Gutkowski]
[Kali - ZIELE tekst piosenki lyrics]
Mam taki haj, że unoszę się nad ziemię
Babilon znowu trzepie me kieszenie
A ja mam legalne ziele
I już mi go nie zabiorą
Cannabis Ganja Mafia plon
Dym wyżej niż policyjny dron
Ciągle palimy te ziele
Dzwonię do Łukasza, wielkiej klasy gitarzysta
Siedzi obok Micha, mówię "Mordy
Ale przypał" "W plecaku mam ziele legal
Biegnij je odzyskać"
Jak zgłosił się po plecak
Go zgarnęła Opaczewska
Zanim to się stało zawinęli go do suki
Jebało w niej gandzią, naruszyli me pakunki
"Panowie oddajcie, to kolegi jest lekarstwo
Bez tego nie może żyć
Bez tego nie może zasnąć"
Dzwonię z autobahny na Facetime'ie
A przy ziomku widzę mundurową psiarnię
Zadają mi pytania typu gdzie ja teraz jestem
Ej burki oddajcie to, mam receptę
Moje moje moje moje
Ziele, codziennie z ziomalami mielę
Mam taki haj, że unoszę się nad ziemię
Babilon znowu trzepie me kieszenie
A ja mam legalne ziele
I już mi go nie zabiorą
Cannabis Ganja Mafia plon
Dym wyżej niż policyjny dron
Ciągle palimy te ziele
Rano wjazd na chatę, szukali a nie znaleźli
To nie walka z narkomanią
Tylko dręczeni pacjenci
Dzwonie na Opaczewską "halo halo aspirancie
Chyba was popierdoliło natychmiast
Oddajcie ganję"
On się ze mnie śmieje, mówi, że nie odda
Ja na to "Zobaczymy" i dzwonię do Steliosa
"Halo? konopny papuga" milicja ma aurorę
Nie chcą oddać jej za chuja
Na przesłuchaniu aspirant ewidentnie
Nie kumał
W policji mniemaniu miałem ulicznego skuna
Mentalna komuna i niejasna procedura
Sprowadziła mnie - pacjenta -
Bym się tłumaczył na psiurach
Są wyniki ekspertyzy, wsiadamy w PKP
Wszystko w normie bracie
Zgadza się poziom THC
Stoimy pod komendą ze zwróconą ganją w łapie
Kali pierwszym polakiem
Co mu prokurator oddał
Jego, jego, jego, ej, ej, ej
Ziele, codziennie z ziomalami mielę
Mam taki haj, że unoszę się nad ziemię
Babilon znowu trzepie me kieszenie
A ja mam legalne ziele
I już mi go nie zabiorą
Cannabis Ganja Mafia plon
Dym wyżej niż policyjny dron
Ciągle palimy te ziele