KPSN - Lubię dobrze zjeść tekst piosenki (lyrics)

[KPSN - Lubię dobrze zjeść tekst piosenki lyrics]

Raz, raz, yo, yo
Się kurwa najadłem, albo zaraz coś zjem
Jak skończymy nagrywać
Yo, raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy, raz, raz
Yo, yo, yo

Znowu nie chce mi się nic już
Nie pisz, nie dzwoń, nie odbiorę, kurwa
Idźcie w pizdu chcę tylko jeden worek
Zrobi mi obraz z sufitu
Jak Hades - pizzę, colę, taki life summitów
Słodkie ziemniaki - to nie dla mnie
Dawaj ryż po chińsku
Wysmażony na woku, siema skośnooki mistrzu
Wołowina na gorącym półmisku
Zakwasy brzucha, jak po dobrym treningu
Ochota na słodkie, ty, jak kobiety w ciąży
Kinder Bueno, Milka, ty, fantów pełne torby
FIFA z ziomem, czy kuzynem, to pad w łapie
On Bayernem, a ja jak zwykle Realem
Czasem 3: 0 w papę


Później trzy mecze do przodu
Jak w życiu, chwila w plecy
Potem się odkuwasz ziomuś
To nie numer o odcinaniu kuponów
Jak trwa to długo
Zamulam się strasznie znowu

Jestem facetem, lubię dobrze zjeść
Musi być numer też o szamie
Każdemu się należy lazy day
Dziś piszę taki kawałek
Masz ochotę wypierdolić stres
Puścić winy, dać bestii się wyszaleć
Niektórzy wtedy, kurwa, tracą sens
Bo nie wiedzą co to znaczy żyć z umiarem

I też nie wiem czasem, bo przegiąć się zdarza
Jeden dzień ostro popiję
Później trzy dni leczę kaca
Zalewana zupka Vifon, dodany sosik sriracha
Niech przeczyści rury
Żeby wszystko mogło banglać
Sample brudne, jak bulwa ziemniaka
Bębny tak tłuste, jak golonka w pubach
Po browarze również ochota się zdarza
By zajść na pitę do miejscowego kebaba
Dawaj steka, kilo krowy na talerz
Wołowego burgera, wysmażonego z cheddarem
Popiję z Biedry bananowym nektarem
Zagryziem keksem gdzieś tam
Poprawimy kebsem gdzieś z trzy
Dni po browarze
CPN - hot dog, setka, do domu zygzakiem
Dziś jak to piszę
Czasem chwil mi takich braknie
Pozostaje w Kejfie ojebać sałatkę

Jestem facetem, lubię dobrze zjeść
Musi być numer też o szamie
Artek zamawia placek, Krzysiu też
Głód to wróg, więc z nim jadę
Masz ochotę wypierdolić gdzieś
Nad morzem rybkę smażoną, ość odstaje
Niektórzy wtedy, kurwa, łapią tlen
Nigdy nie będę weganem

To był numer o jedzeniu
O moich ludziach również
Lubimy dobrze oszamać, yo
Choć w kuchni mam skill, ty
Lecę wszamać coś na miasto, latarnie gasną
Widzę w oddali buźkę ciapatą
Cholera jakie gastro

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować