Ten Typ Mes, Stasiak, Pjus, 2cztery7, Kuba Knap - Pierdolę was, piję browar tekst piosenki (lyrics)
[Ten Typ Mes, Stasiak, Pjus, 2cztery7, Kuba Knap - Pierdolę was, piję browar tekst piosenki lyrics]
2cztery7 (spodziewałbyś się?)
SoDrumatic (spodziewałbyś się?) kuba Knap
Mówię Ci, nie zapalę gibona, kiedy mi źle
Bo zamiast haju łapię doła
Problemy w mojej głowie to śmiech
Się nasłuchałem Zioła
Nie mam zmartwień, poza hajsem
Ale lubię żyć skromnie
Kocham użalać się nad sobą
Żeby na co dzień w formie być
I jak twardziel się staram
Sprawnie emocje chować
Bo się wkurwiam tym mocniej
Im bardziej coś kocham
Próbuję w showbie znaleźć siłę
By nieść uśmiech dla bliskich i
Fucka w górze dla dziwek
Leżę z piwem w mojej klicie i nie mogę spać
Browar sobie piję i pierdolę was
Wiesz, kiedyś ta ekipa do chlańska spółka
Dziś życie klei japę jak pańska skórka
I gdy mam hajs na półkach i kontakt z rapem
Ale coś cały czas wkurwia, ma postać napięć
Więc znowu łapię jakiś dziwny stan ducha
Że wychodzę z siebie, choć stoję sam tutaj
Czego mam słuchać w tym trybie życia
No właśnie zamiast żyć
Jestem bardziej krzywym dzisiaj
Startost nie radost, tak w sumie mnie uciekł
Jeśli chcieć to móc
To chciałbym chcieć uciec
Do domu wrócę i siądę nie robiąc nic, może
Chociaż ten browar pozwoli sobą być
Jest mi ciut lepiej, kiedy zerknę obojętniej
Wrócę do siebie, ale niech ginie doba
By spłynęła po mnie jak kropla po butelce
Dziś pierdolę was, piję browar
Im częściej mogę chwalić
Ten nieugięty idealizm tym bardziej mi źle
Jak bym się nawdychał spalin
Z tej rzeczywistości toksyczny
Bez krzytyny cynizmu
Gdybym był ciut wrażliwszy sfiksowałbym
Jak mój stary
Czyste serducho plus niezachwiana
Wiara w karmę mam przez to w chuj wyrzutów
Sama omal nie przegrałaś marzeń
Skąd pewność siebie w tępych
Siksach z dobrych domów
Przez skromność czuję się gorszy niż jestem
Prosty powód
Szlachetne, ale dziś mnie wkurwia
Jak brak ojca
Przez jedno nie umiem zdobywać
Przez drugie nie umiem się wiązać
I to nie wyrzut, a akt słabości, Mamo wybacz
Dziś to pierdolę, biorę kolejnego łyka
Sywruksyny, pierdolę was dziś, bierę łyk
Bier łyk łyk, łyk
Sywrukcóry kochają mój pijacki szyk
Pijacki szyk pierdolę to wszycho
(Twenty-four-sziedem, baby)
Joł, umieram jak już umierałem nie raz
Włóżcie mnie w futerał i zróbcie funeral
Niewyraźny, nie pomoże Rutinoscorbin teraz
Niewyraźny, z twarzy podobny
Do Tony'ego Blaira (Blurred lines)
To moja wizja chwiejna
Zjednoczę się w odlocie z Kubą
Blurred United Airlines
Opis kaca? - Nihil novi
Wybiła szesnasta, Piotr
Coś pożytecznego zrobisz?
Piotr? Not, Chmiel wodzie zmajstrował dziecko
To kolejna para, która kołyskę myli z beczką
Nie pozostało nic innego jak wypić zawartość
Czasem na wojnie z kacem
Muszę zaufać bękartom
Coraz łatwiej mi zgarnąć jakąś
Szlaufę na noc, ale wiedz
Że nie cierpię tępych, dokładnie tak samo
Jak wcześniej
Co do kurew, znam co poniektóre i to kiepskie
Że część mnie ma chęć je zrozumieć
Druga część mnie ma ochotę się
Wbić w kichy im
Z tej perspektywy nic dziwnego
Że widzę te cipy w nich
Nie potrzebuję pizdy, potrzebuję muzy
Wiem jak zagłuszyć instynkt
Nie wiem jak empatię wzbudzić w sobie
Nie jestem świadom
Kiedy tym lepszym sprawiam ból
A może jestem
Tylko wyłazi ze mnie wredny chuj
Więc nie czekaj na słowa
Co mam Ci powiedzieć?
Nie wiem czy sam siebie nie kocham
Czy może kocham tylko siebie? Sama zobacz
Ten browar? Rozbiłbym z Tobą, wiadomą nogą
Choć może być samogon nawet, byle siadło
Strawię też czystą i rudą na myszach wciągnę
I tak od dziewiątej nie będę pamiętał
Bo zapomnę powoli, kolejne bad sektory
Byłbym chory, gdybym powiedział: "Nie
Sorry"
Przebieg spory w tych baletach, kręcę licznik
Dzieje się, brak mi dykcji
"Ale jestem ślyczny"
Jestem ślicznie porobiony, chcę pamiętać to
Ale nie ma na to szansy, bo zapijam ją
Nie zagryzam, bo to chyba czas się chować
A jutro? Pierdolę was i piję browar