Kubiszew, Zbylu - Listopad tekst piosenki (lyrics)
[Kubiszew, Zbylu - Listopad tekst piosenki lyrics]
Na dworze szaro-buro, jak to w listopadzie
Pauza w mojej bani mówi
"wszystko jest bez sensu"
Ja chciałbym zmówić pacierz
Ale nie pamiętam tekstu
Na dworze koło zera, na karku kilkanaście
W psychice minusowo, widziałem to wyraźnie
To moment którym los, zabiera mi dzieciństwo
Dziś mówię "kocham życie", wtedy
Że "życie to świństwo" bieda, że aż kwiczy
Pierwszy rozdział tego tomu
Sorry nie mam światła ale witaj w moim domu
Chciałbyś wiedzieć więcej
Weź sobie przewiń szybko
Rozdział numer jeden to "Prawda, Ludzie
Hip-Hop" ta historia mnie uczyła i do
Dzisiaj nie jest łatwa
Choć listopad jest prawdziwy
Nie chce mówić dziś o faktach
Powiem Ci o świetle
W którym już od wtedy stoje
Ten listopad w moim życiu
Jest pieprzonym nastrojem
Już cześć
Facet wiesz czym wrażliwość jest dla mózgu
Jeśli nadal jesteś, witaj na tym samym wózku
Nie będe siał depresji, chujni tak w ogóle
Doskonale wiem jak zakręcić ten kurek
Kiedy spojrze w lustro, to sobie policze
Bo widze nowe życie, za czasem tych rozliczeń
Mówie Ci o życiu, nie mówie dziś o śmierci
Zawsze stoje twardo, nawet na krawędzi
Bywałem do góry, na dole troche częściej
Nie szukaj morałów
Tylko logiki w tym tekście
Przewaga minusów, to dobra statystyka
Dwa takie rodzą plus, życie to matematyka
Musiałem to wykrzyczeć, żeby sie pożegnać
Depresja to dziwka
Z którą nie zagram już w debla
Rozpierdalam chóry
W mojej duszy już nie pada
W moim życiu już nie
Będzie jebanego listopada!