Monopol - Danse Macabre tekst piosenki (lyrics)

[Monopol - Danse Macabre tekst piosenki lyrics]

Shoutout dla tej pani co w
Piętnastym wieku na straganie
Pierdolnęła se mentalnie i przekuła
Żale w taniec
Później banię miało miasto całe
Pląsem zarażane aż nie zmarło kilka osób
Też tak zrobię na spontanie ale dalej
Dziś zadanie z młodzieńczego mam etosu
Inba, muza, kurwa chlanie
Super ego skacze z mostu
Pozostaje id na mostku, robię postój w żabce
Stos tu browców, wchodzę bez dowodu
Z powodu zarostu, ziomku
W końcu ostatnia prosta już na przystanek
Tam autobus, wiem że noc ta zapadnie w pamięć
Czuję w kościach drganie
We wnętrznościach zamęt
Nad głowami snuje pełnia plany
Jeszcze nam nie znane

Ciеpłe powitanie, drzwi otwarte na ościеż


Goście, alkohol wnoście, ja wchodzę wzniośle
Na dzień dobry shot jest, na dobranoc pościel
Szlug na balkonie i jadło wyborne
All inclusive noc jest, dobrze mnie znają
Znowu kielon walą, nie odmawiam okazjom
Znowu walą kielon, przyjacielom nie odmawiam
Powoli się wstawiam, nie zaboli więc flacha
Jak magia, już stan zmieniam, swego skupienia
Tam muza wybrzmiewa, lecz inna jej materia
Przyświeca pełnia, ja nie wiem co mnie czeka
Na parkiet spozieram
Zamarza krew w arteriach
W makabrycznym tańcu, widzę trupy same
Hedonistyczny łańcuch świecą kości splątane
Coś błyska
W świetle księżyca złowieszczy grymas
Kiedy chwyta częściowo zgnita dłoń moje ramie
W makabrycznym tańcu, widzę trupy same
Hedonistyczny łańcuch tworzą kości splątane
Coś błyska
W świetle księżyca złowrogi grymas
Kiedy chwyta częściowo zgnita dłoń moje ramie

Omal nie omdlałem, lecz tańczę dalej
W obawie, co się stanie, jak pokażę
Że towarzystwa nie poznaję
Niby schlany jestem strasznie
Ale stwierdzić potrafię
Że to wcale nie to samo co zawsze
Znajomy się wydaje ten taniec jednak
Jakbym niegdyś tańczył już go nieraz
Za barem truchło człeka butlę przez
Puste żebra na aplauz przelewa
Czy to ceremonialna sfera czy
Tak z przyzwyczajenia chwila rozkojarzenia
Ja już zgubiony w pląsie
Znika inhibicja, nic nie ma, tylko moment
Dobrze co jest

Życie zdaje się drobne i to jakby nie problem
Odpowiedzią na obawę jest obłęd
Więc tonę w objęcia prymitywnych pragnień
Chlanie, taniec, niecywilizowane zachowanie
Chwytam dupę za kościstą dupę, liścia dostaję
Ae się nayebałem, chyba pora na rzyganie
I pora na mnie, niezdarnie idę do kibla
Chwiejny krok tratuje parkiet
Oj tak będę rzygał już głowa na desce zwisa
Bełt wodą twarz obryzgał
To chyba dobra chwila by zasypiać

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować