No Name Full Of Fame, PIH, Junes - Fuck the Fame tekst piosenki (lyrics)
PIH [Adam Piechocki] Białystok, Polska
[No Name Full Of Fame, PIH, Junes - Fuck the Fame tekst piosenki lyrics]
Fuck the fame, chłopaku
Taki numer nagrywa się tylko raz
W życiu, raz w życiu, kumasz?
Nie mam dwudziestu lat by
Mnie wciąż to bawiło
Wielu z was za ten hajs pewnie by się zabiło
Wielu z was za ten fejm
Raczej jego namiastkę
Zgięło by kark i pogłaskało wydawcę
Ja nie jestem pewien czy stąd nie spierdolę
Kurwa mać jaki rap, raczej bicie w mur czołem
Teraz w sieci, dzieci mi pierdolą że przesyt
No to ten numer pewnie powinien ich cieszyć
Już mam dość, pierdolę swój hajs inwestować
Chociaż sprzedaż płyt można mierzyć w kołach
Choć daleko zaszedłem po jebanych schodach
To na koniec niewielu nadal rękę podam
Jeden szuka hajsu z rapu, drugi siebie
Ja nie pytam bo co słychać
To już nie chcę wiedzieć
Czaisz - każdego kupisz, styka zapytać
Ale nie ma naklejek z ceną na moich płytach
Czekałem długie lata, by tu wrócić
Jak wróciłem to nic nie jest tak jak trzeba
Więc przyszedł czas ten stolik wywrócić
I cały ten kurwa bajzel rozjebać
Ten syf już mnie zmęczył i
Wiesz co miałem w planach?
Zostawić to w pizdu, odejść bez pożegnania
Widzę jak się wielu puszcza
Wygląda to fatalnie
Trochę sławy, krwawy stolec
Dziwne życie seksualne
Szemrane przyjaźnie, niektórym to styka
Ich przeżycie z garbem, ta pieprzona polityka
Taka opcja u mnie nie wchodziła w grę
Nigdy nie byli mi bliscy
Co najwyżej blisko mnie
Jebać fejm, twarze czerstwe od cwaniactwa
Ja z Ciechanem w ręku i z pogardą do lewactwa
Ta nie pasuje, w tym jest moja siła
Popatrz na ich rap jak dziwka
Ma dziś pielgrzymkę po tirach
Jedni pod spodem, inni w górze, tak tu jest
Uwierz mi normalka, jak przedmałżeński seks
Wielu odda duszę, za fejm i papier
I szczerze czekam na pierwszy
Coming Out w rapie
Mierzę wszystkich ludzi tą miarą co siebie
Więc się nie dziw, że dziś czuję zniechęcenie
Na początku rap nas łączył
Jak zaczął nas dzielić
Pomyślałem sobie jebać, wolę iść na trening
Coraz mniej mi zależy, tekst trzeci raz piszę
Bo darzę szacunkiem Siwskiego i Tykshte
Czaisz dwa poprzednie gdzieś tam zgubiłem
W jednym było coś o piciu
W drugim o rodzinie
Ale w końcu się jedynie na ten rap wkurwiłem
I nie obiecuję że cokolwiek znów wam nawinę
Ludzie to świnie, sam bywam skurwysynem
Jak stawiasz hajs wyżej, unikam zbliżeń
Kurwa, pierwotnie chciałem grać dla podwórek
Dziś się śmieję z tego jak bardzo się wczułem
Ten pierdolony biznes, kurewski piruet
Ja wychodzę z niego jak chcę i kiedy chcę
Czujesz?