Onar, Paluch, Sitek - Miejsce w oparach absurdu tekst piosenki (lyrics)

Paluch

Paluch [Łukasz Paluszak] Poznań, Polska

[Onar, Paluch, Sitek - Miejsce w oparach absurdu tekst piosenki lyrics]

Wiesz, wciągam to do płuc i mielę, i mielę
Mielę go
Jak pierwszy szlug i mielę, i mielę, i mielę
Mielę go
Jest wiele dróg, ale nie wiele, nie wiele
Nie wiele chcą
Ci, którzy się na prawdę nim nie sztachnęli
Wiesz, wciągam to do płuc i mielę, i mielę
Mielę go
Jak pierwszy szlug i mielę, i mielę, i mielę
Mielę go
Jest wiele dróg, ale nie wiele, nie wiele
Nie wiele chcą
Ci, którzy przez miasto nie przeszli
Tylko przebiegli

Zapach miasta ciągle w korkach
Tak pachną kłopoty
Smażone kurczaki z KFC, plus papierosy
Plus jej lakier, i włosy, i balsam do ciała
Plus spaliny na ulicach dziurawych, Warszawa


Ktoś wpierdala kebaba i
Śmierdzi czosnkiem obok
Bezdomne dziecko siedzi z klejem i workiem
Jakiś pijak z gitarą gra melodie rzewne
Ma więcej talentu niż ci z Must Be The Music
To pewne banda studentów biegnie na poprawkę
Tamtemu umarła żona, wali wódę o dwunastej
Dzień w dzień już nie ma kaca, taka kara
Tak jak dziwki
Która jest w ciąży i cały czas zarabia
Taryfiarze robią wałki pod lotniskiem
Na centralnym chińskie budy, obce blachy
Tu hustlerzy i banany
Ja to chłonę wszystko przez skórę
Przez płuca
To jest chore, w oparach absurdów oddycham

Wiesz, wciągam to do płuc i mielę, i mielę
Mielę go
Jak pierwszy szlug i mielę, i mielę, i mielę
Mielę go
Jest wiele dróg, ale nie wiele, nie wiele
Nie wiele chcą
Ci, którzy się na prawdę nim nie sztachnęli
Wiesz, wciągam to do płuc i mielę, i mielę
Mielę go
Jak pierwszy szlug i mielę, i mielę, i mielę
Mielę go
Jest wiele dróg, ale nie wiele, nie wiele
Nie wiele chcą
Ci, którzy przez miasto nie przeszli
Tylko przebiegli

Piję wyciskany sok, patrząc na bezdomnych
Ulica to ich dom, na pewno nie wymarzony
Gdzie popełnili błąd
Pewnie myślą często o tym
Każdy drżącą dłoń wyciąga po parę złotych
Życie wysyła na front, nie daje żadnej broni
Gonią wymarzony ląd, lecz nie każdy go dogoni
Wielu miało boski plan, znam te historie
Przez tydzień mieli szmal
Dziś całe życie mają w torbie
Ja tutaj żyję, na płytach daję miasta portret
W oparach absurdu, od tego gówna mam odme
Jedni umierają młodo, w walce o życie godne
Inni na osiemnastkę od ojca dostają Porsche
Tym drugim nie zazdroszczę
Tym pierwszym dopinguje
To co zdobyte pracą cieszy sto razy dłużej
Kogo budzą koszmary, a kto spełnia swój sen
Życzę spokojnej nocy
Kłaniam się z miasta P do N

Wiesz, wciągam to do płuc i mielę, i mielę
Mielę go
Jak pierwszy szlug i mielę, i mielę, i mielę
Mielę go
Jest wiele dróg, ale nie wiele, nie wiele
Nie wiele chcą
Ci, którzy się na prawdę nim nie sztachnęli
Wiesz, wciągam to do płuc i mielę, i mielę
Mielę go
Jak pierwszy szlug i mielę, i mielę, i mielę
Mielę go
Jest wiele dróg, ale nie wiele, nie wiele
Nie wiele chcą
Ci, którzy przez miasto nie przeszli
Tylko przebiegli

Wczoraj oglądałem zdjęcia, brat
Nic już nie jest tak
Prawdziwe jak te zdjęcia, a
Tamte miejsca patrz, bloki miały inny kolor
I nie było tutaj fałszu
Bo nikt nie wiedział co to
Za każdym razem kiedy wracam
Do tych wspomnień
Mogę je poczuć ale nigdy już nie dotknę
Mogę w minutę dotrzeć na starą dzielnię
Ale już trudniej będzie dostrzec
W niej stary teren
Więcej nie zobaczę tych dziecięcych twarzy
Które mogły zrobić wszytko
Dziś nawet nie chcą marzyć
Kto jest twoim przyjacielem? Ten
Kto bierze z tobą czy ten
Z którym miałeś kwas bo cię chciał odciągnąć?
Zrobiliśmy kilka tatuaży na tych blokach
Nie, że jakieś tagi ale zostawiliśmy imiona
Wiele pojęć, niezrozumiałych ruchów odpycha
To jest chore, w oparach absurdu oddycha

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować